[Czuwaj] Mundur z Chin? (długie)

Michał Górecki g00rek w wp.pl
Sob, 26 Lis 2005, 14:00:40 CET


Gdy dowiedziałem się po spotkaniu delegatów Chorągwi Łódzkiej, że 
kandydatka na naczelnika Dorota Całka zaproponowała przeniesienie 
produkcji mundurów za granicę, pomyślałem, że może to nie do końca tak, 
że może ktoś coś przeinaczył.

Kiedy jednak sytuacja powtórzyła się na spotkaniu delegatów z Mazowsza - 
postanowiłem zareagować jako Szef Zespołu Mundurowego i zarazem osoba 
odpowiedzialna w Składnicy Harcerskiej 4 Żywioły za produkcję 
umundurowania, przede wszystkim nowego.

Zacznę od filozofii, potem przejdę do szczegółów technicznych. I na 
początku o kolekcji ZHP

Kiedy ponad rok temu przystępowaliśmy do tworzenia kolekcji ZHP 
stanęliśmy przed dylematem - "importować, czy produkowac na miejscu?"

Za importem przemawia jak zwykle cena - najniższa z możliwych. Tania 
odzież ze wschodu (głównie Indie, Chiny i Turcja) zalewa rynek przy 
cenach prawie niemożliwych do pobicia. Dlaczego tak jest chyba nie musze 
nikomu tłumaczyć.

Produkcja na miejscu miała dla nas (oprócz spraw technicznych o których 
za chwilę) jedną ważną zaletę - odbywa się to w POLSCE. Bez zbędnego 
patosu wyjaśnię, że rzeczywiście stwierdziliśmy, iż wspomaganie naszego, 
polskiego rynku pracy jest ważne.
Oczywiście cena też ma znaczenie, dlatego pierwsza z 4 serii 
składających się na kolekcję ZHP - Seria Hi-tun, to produkty importowane 
w całości z Chin (a raczej kupione u importerów), oznakowane jedynie na 
miejscu logo ZHP. (Więcej o kolekcji i seriach tu: 
http://4zywioly.pl/index.php?do=pages&navi=12)

Nie trzeba być geniuszem, aby wiedzieć, że towary importowane mają w 
naszych harcerskich warunkach szereg wad:

* nie mamy wpływu na kolory, poza tymi które już są
* nie mamy wpływu na krój
* nie mamy gwarancji ciągłości dostaw
* nie mamy gwarancji ciągłości koloru
* nie mamy gwarancji jakości
* nie mamy wpłuwy na rozmiarówkę

Niestety to spore wady. Czapeczki ARMY (niedługo zastąpimy je modelami 
szytymi w Polsce) odbarwiają się pod wpływem słońca, bluzy polarowe o 
rozmiarze męski S to najmniejsza opcja (a jest ona przyduża na mnie - co 
powiedzieć o dziewczynach), nie ma nic oliwkowego, i tak dalej, i tak dalej.

Drugą możliwością było szycie na miejscu z materiałów importowanych i 
tak powstała seria Ho-ka. I tak nasze bezrękawniki polarowe Ho-ka szyte 
są u nas (dzięki czemu rozmiarówka jest pełna), ale polar jest 
importowany - nie mam pewności, czy za rok, dwa będzie taki sam.

Dla harcerzy to ważne - jeśli za dwa lata zrobię nabór chcę mieć 
możliwość kupienia TAKIEJ SAMEJ bluzy. Tak, aby harcerze wyglądali 
jednolicie. Do tego dochodzi szereg innych problemów - trudno znaleźć 
dobrej jakości importowane ubrania BEZ LOGO, aby móc nanieść logo ZHP. 
Większość produkcji to pojedyńcze partie, w dodatku z różnymi napisami. 
Natomiast firmy zajmujące się odzieżą reklamową (właśnie ubrania bez 
nadruków) zazwyczaj nie mają tak waznych dla nas małych rozmiarów.

Problem istniał nawet przy koszulkach, dlatego udało nam się po długim 
czasie pozyskać szwalnię, która szyje dla nas tshirty w dowolnym prawie 
rozmiarze, w dowolnym kolorze, dowolnej rozmiarówce i... cenie 
praktycznie takiej jak w przypadku koszulek z Chin! Ale nie zawsze się 
to uda.

Dochodzi do tego jeszcze jedna kwestia. Ilości. Przy produkcji własnej, 
a szczególnie przy samodzielnym imporcie (o tym jeszcze nie mówiłem) 
istnieją minimalne ilości. Czyli produkuję 200 sztuk bluz, po to, aby 
trzymac je w magazynie i mieć w nich zamrożoną gotówkę. Jeśli pomnożymy 
to przez ilość artykułów, nawet minimalną (gdzie tam do kolekcji skautów 
z USA czy Niemiec) i ilość podstawowych kolorów harcerskich (szary, 
czarny, oliwkowy i powiedzmy czerwony dla HSR) to wychodzą mega kwoty. 
Takie jakimi ani ZHP, ani Składnica Harcerska 4 Żywioły nie dysponuje.

W przypadku Kolekcji ZHP poradziliśmy sobie w prosty sposób - masz mało 
kasy - kupujesz coś z gorszej kolekcji. Masz więcej kasy - kupujesz coś 
z kolekcji Ma-to. Wydajesz 290 pln, ale masz polar z praktycznie 
najlepszego polaru na świecie - Polartecu Thermal Pro.

I staramy się, aby produkty z poszczególnych kolekcji były do siebie 
podobne (drużyna harcerska kupuje polary Ta-to-ka bo są tańsze, 
drużynowy i wędrownicy w szczepie kupują Ma-to bo mają więcej pieniędzy 
i więcej wędrują; wszyscy wyglądają jednak jednolicie)

************

No dobrze, ale wróćmy do mundurów. Co z nimi?
Ich nie zaimportujemy. Choć były takie głosy. Importujemy koszule z 
Chin, albo przerabiajmy stare wojskowe koszule (tak jak teraz ma to 
miejsce z koszulami Bundeswehry). Ale czy tego chce nasza organizacja? 
Czy nasze umundurowanie ma opierać się o cudze, przerabiane koszule? Co 
z krojem?
Możemy jeszcze wprowadzić dowolne spodnie i skarpety, czapki. Będzie 
taniej...

Przypominam o ciągłości dostaw...

Ten wariant raczej nie wchodzi w rachubę.
Musimy mieć własny, zastrzeżony krój, posiadać jako oragnizacja kontrolę 
nad umundurowaniem swoich członków.

Pozostaje więc opracowanie kroju i szycie za granicą samemu (zlecenie 
szycia firmie z zagranicy).

Użyję kilku argumentów z mojego poprzedniego wywodu.

1. Materiał.

Materiał z którego będą szyte nowe koszule to materiał produkowany przez 
największe w Polsce zakłady przemysłu odzieżowego Fasty-Andropol. 
Posiada wszelkie atesty, jest używany przez wojsko Kuwejtu (robiony był 
dla nich w Polsce). Oczywiście NASZ, wybrany kolor.

Materiał z którego szyte będa nowe spodenki, spódnice i spodnie to 
najnowsza wersja materiału US używanego przez polskie służby mundurowe. 
Elanobawełna - bawełna od środka, poliester na zewnątrz (przeciw 
ścieraniu, odbarwianiu itd).

Materiał z którego będą szyte (w przyszłości) koszule w wariancie letnim 
to materiał typu ripstop (tkany "z obcą nitką", czyli charakterystyczną 
kratką), używany jest obecnie przez polskie wojsko w Iraku.

Po długich negocjacjach udało się tak zjechać z ceną, że mundury nie 
będą znacznie droższe od poprzednich szytych z drelichu roboczego 
(dokładnie).

Przypominam - my nie możemy ani zamówić od razu kilometrów materiału 
(kto za to zapłaci?), ani podpisać umowy na minimalne ilości. Nie 
jesteśmy tak na prawdę w stanie na razie powiedzieć jak szybko będą 
schodziły nowe mundury. Tak czy inaczej to nie są ilości specjalne - 
normalnie klienci takich zakładów- Policja, WP, Straż Pożarna kupują 
kilometry materiału.
Dla nas grzecznościowo były produkowane partie po kilka metrów na 
próby... Tylko dlatego, że każdy kiedyś był harcerzem ;) i robił nam 
grzeczność.

Ale mamy: dobry materiał, gwarancję ciągłości koloru, gwarancję dostaw.

2. Szycie

Z szyciem sprawa jest taka sama - te ilości to żaden rarytas. Ilości 
mundurów które schodziły do tej pory w składnicy (także w poprzednich 
latach) to produkcja na kilka dni - może tydzień dla zakładu. To nie są 
SUPER ilości. Znalezenie szwalni, która ma dobrą jakość i bardzo niską 
cenę graniczyło z cudem. A w przypadku munduru cena MUSI być niziutka, 
nikt w to nie wątpi. 50 - 60 pln to dla wielu ludzi i tak cena mega 
wysoka a to właściwie po kosztach. Koszule dla ochroniarzy szyte są 
zazwyczaj ze dwa razy drożej... A to wyznacznik dla wielu szwalni.

I teraz najważniejsze - samo SZYCIE za granicą.
Każdy, kto choć trochę miał kontakt z firmami szyjącymi za granicą wie 
jak to wygląda. Tak na prawdę, żeby uruchomić szycie za granicą 
potrzebne są dwie rzeczy:

- KASA (czytaj minimalne ilości i pokrycie ich w środkach finansowych)
- REZYDENT

Rezydent który siedzi na miejscu i pilnuje czy rękawy nie są przyszywane 
do nogawek. Tak, nie przesadzam. Firmy outdoorowe znają doskonale ten 
problem. Tak jest na przykład z brytyjskim Campusem, który nie mając 
rezydenta musi zwracać wiele towaru (czesto wyrzucać, lub przeceniać). 
Odbija się to na jakości Campusa - nie chcąc podnosić cen musi schodzić 
z jakością.

Dla odmiany czeski Hannah posiada rezydenta. W rozmowie prezes polskiego 
oddziału Hannah (prowadziłem rozmowy w sprawie wprowadzenia harcerskiej 
kolekcji Hannah) powiedział, że gdyby nie ich rezydent zginęliby marnie. 
Często słyszy jak u konkurencji przychodzą złe rękawy przyszyte do złych 
kurtek.

Ale obie firmy mają coś wspólengo - produkują w tysiącach, setkach 
tysięcy sztuk. Ponieważ mają taki zbyt.

My takiego zbytu nie mamy i mieć nie będziemy. Nawet, jeśli w pierwszym 
uderzeniu zejdzie sporo mundurów (choć nie będą to setki, ani nawet 
dziesiątki tysięcy), to później dzięki rynkowi wtórnemu który u nas 
istnieje będzie to o wiele mniej. A wtedy zysków nie starczy nawet na 
utrzymanie rezydenta za granicą. Zresztą po co mieć rezydenta, skoro 
wielkość produkcji to będzie 2-3 dni w miesiącu dla małej firemki?

Nie mówiąc już o ciągłości dostaw, braku problemów logistycznych, i 
szeregu innych zalet w przypadku produkcji w Polsce. I na koniec dodam 
jeszcze raz - cieszę się, że coraz więcej produktów szyjemy właśnie w 
Polsce.

pozdrawiam
(z chęcią odpowiem na inne pytania)

hm. Michał Górecki
Szef Zespołu Mundurowego GK ZHP





Więcej informacji o liście dyskusyjnej Czuwaj