[Czuwaj] Re[2]: krzyze dla powstanców

Piotr Giczela piotr.giczela w zhr.pl
Czw, 6 Paź 2005, 08:57:00 CEST


Witaj Adrian,

W Twoim liście datowanym 5 października 2005 (03:07:56) można przeczytać:

> W dniu 2005-10-03 o godz. 08:34 Piotr Giczela  piotr.giczela w zhr.pl napisał:

>>Ale czy Wasze, pozostałych, działania były i są takie, że macie się już czym
>>pozytywnym i trwałym pochwalić? Pytam ze szczerej ciekawości, bo z
>>prowadzonej na tej liście dyskusji różne wnioski można by wysnuć...

> Twoje pytanie to chyba żart?
> Równie dobrze ja mogę takie pytanie postawić Tobie.
> Czym pozytywnym i trwałym może pochwalić się ZHR?
> Pytam ze szczerej ciekawości, bo z prowadzonej na tej liście dyskusji
> oraz z dyskusji na forum.zhr różne wnioski można by wysnuć...

Moje pytanie to nie żart, tylko głos w dyskusji. Owszem, mogłem sam je
sobie postawić jako retoryczne. Efekt byłby prawie ten sam. Chciałem
jednak poruszyć pewną strunę licząc, że zabrzmi. Jednak zabrzmiała
fałszywie i przede wszystkim krótko. Jak mają w swym zwyczaju struny
fałszywe... (Tylko nie myśl tym razem, że Ciebie, Druhu Adrianie,
przyrównuję do tej struny! Nie - w moim odczuciu jest nią postrzeganie
zagadnienia, a nie osoba postrzegająca).
Zgadzam się z Tobą, że takie pytanie można, a nawet wobec ostatnich
wydarzeń wewnątrz ZHR postawić trzeba.
Spieszę się do pracy, więc nie mogę w tej kwestii wdawać się w
dysputy. Powiem krótko: mamy się czym pochwalić, jestem przekonany, że
nasze "zdobycze" po rozstaniu z ZHP są trwałe i pozytywne w procesie
wychowawczym. Ale nie będę mamił, że nie pojawiło się sporo takich
rzeczy, wobec których mogę tylko schylić głowę i przepraszać, albo
wstydzić się za współdruhów z ZHR.
Mam tego pełną świadomość, dlatego zawsze z należną pokorą podchodzę
do innych organizacji harcerskich i ich członków, w tym także do ZHP.
Myślę, że w tym m.in. przejawia się harcerskie czy skautowe
braterstwo. W chęci poznania i uszanowania inności chociażby.

> Pogaworzyłem sobie z kamerzystš (nigdy nie był harcerzem), który stwierdził,
> obserwujšc w czasie pracy to, co teraz dzieje się w harcerstwie,
> że tak jak "za komuny" w ZHP była
> indoktrynacja polityczna, a w "niezależnych organizacjach" była spontaniczność i prawdziwość,
> tak teraz role się odwróciły - w ZHP jest spontaniczność i prawda,
> a w ZHR "formacja charakteru", wyrażajšc się eufemistycznie.

Czasem i ja mam takie same odczucia co do "nieoczekiwanej zmiany
miejsc". Ale wiem, że przypadki jednostkowe nie mogą świadczyć o
trwałym i powszechnym charakterze owych zmian. Czy chcesz powiedzieć,
że opinia nieobeznanego z niuansami (a te, niestety są bardzo ważne,
bo ogólnie w ZHR nie ma indoktrynacji a rzeczywiście formacja ideowa,
ale nie politycznie, tylko społecznie i duchowo nakierowana (służba,
bliźniemu, Ojczyźnie, Bogu - jakkolwiek byłby rozumiany; w ZHP,
przynajmniej w czasie gdy ja w nim wzrastałem i byłem wychowywany
indoktrynacja była w pełni polityczna) człowieka spoza organizacji
harcerskich jest dla Ciebie miarodajna? Dobrze wiem, że podobnie
wypowiada się nawet część rodziców moich "świeżych" harcerzy. Ale tylko do
czasu, gdy zobaczą co się dzieje na naszych zbiórkach. Podobnie w
naszym niewyedukowanym społecznie i niewyrobionym społecznie... hm...
społeczeństwie głosi się poglądy polityczne i popiera partie
polityczne nie poprzez pryzmat ich programów działania (bo tych się
nie zna), nie poprzez myśl polityczną (tym bardziej się nie zna), którą swą ideologią kontynuują
czy rozwijają, tylko poprzez... stereotypy, by nie powiedzieć ploty.

> Kiedy parę lat temu odwiedzaliśmy jako patrol Poczty Harcerskiej obozy na Mazurach,
> mogłem odczuć to osobiście - na obozach ZHP witano nas uśmiechem i np. obiadem,
> kiedy na obozach ZHR stanowiliśmy "epidemię" (to określenie
> oczywiście nie jest moje, a gospodarzy).

Przykro mi z tego powodu. Najwyraźniej trafiłeś w złe miejsce. Gdybyś
zawitał do obozu, który w tym roku prowadziłem w Podgrodziu nad
Zalewem Szczecińskim, na pewno nie odczułbyś, że jesteś żadną
epidemią! :-)

> Wielokrotnie miałem wrażanie, i chyba nie tylko ja, że sensem istnienia ZHR było
> kontestowanie ZHP.

Tym bardziej mi przykro. Sensem istnienia ZHR, dla mnie i dla wielu
mnie podobnych (wiekowo? :-) instruktorów było i jest wychowanie
młodego człowieka, a nie kontestowanie ZHP, nie trampolina do dobrych
stanowisk, nie popieranie "swoich" w jakichkolwiek wyborach, itp.,
itd...

> Z moich obserwacji wynikało, że w ZHP harcerze stajš się lepsi, bo pracujš nad sobš,
> w ZHR sš natomiast lepsi, bo... w ZHP sš gorsi.

Zapytaj mojego harcerza dlaczego ZHP w Łukowie jest gorsze od ZHR.
Sądzę, że powie Ci, że nie jest gorsze, tylko działa inaczej. Np. nie
organizuje obozów drużyn, tylko hufca. Zresztą w tym roku nawet obozu
hufca nie udało się zorganizować, bo jak twierdzi jego komendant, nie
było zainteresowania.

> Czyż nie jest tak, że po kilkunastu latach istnienia ZHR
> pojawiajš się tam podobne problemy,
> przed którymi szacowni założyciele uciekali z ZHP?

To prawda. Pojawiają się. Ale jesteśmy od tego, by je naprawiać,
usuwać... I nie uchylamy się od stawiania im czoła (mówię za siebie i
tych wiekowo do mnie podobnych... :-)

> Po co o tym piszę? Nie po to aby wylewać żale.
> Po to, aby pokazać Ci, jak bardzo różnimy się naszymi doświadczeniami.
> Być może los mnie skrzywdził, powodujšc, że praktycznie wszystkie moje kontakty z ZHR
> miały negatywny charakter.

Wiem o tym, że mamy różne doświadczenia. Mogę jedynie ubolewać, że Ty
masz same złe. Życzę więc na koniec, by pojawiły się również dobre!

> hm. Adrian Łaskarzewski

-- 
Pozdrowienia,
phm. Piotr Giczela HR
Łuków



Więcej informacji o liście dyskusyjnej Czuwaj