[Czuwaj] Gorka czy dolek, czyli o seksie, gimnazjach i awangardzie
(niezbyt krotkie)
Michał Górecki
g00rek w wp.pl
Czw, 12 Sty 2006, 10:36:43 CET
Aleksander Senk napisał(a):
>
> G00rek!
>
> Przy calej ludzkiej sympatii do Ciebie musze powiedziec, ze powinienes
> dostac zloty medal za umiejetnosci splycania dyskusji na tematy
> etyczno-obyczajowe :)
Nie Olek, posłużyłem się ironią, używam jej w przypadkach absurdalnych.
Szczegóły później.
>
> Dwubiegunowosc Twojego swiata - o ktorym czesto mowisz, ze ma wiele
> odcieni szarosci, ale czego w Twoich postach zazwyczaj nie widac -
> jest zatrwazajaca.
> Po pierwsze: zapewniam Cie, ze miedzy Amiszami a gzącymi sie (sorry,
> ale w przypadku seksu osob w tym wieku inne slowa mi niezbyt pasuja)
> gimnazjalistami jest jeszcze sporo innych postaw. W tym te, ktore
> bysmy w harcerstwie chcieli promowac. Uwierz! Naprawde! Odrzucajac
> akceptacje dla seksu 14 latkow nie jestesmy zmuszeni tak wychowywac,
> zeby mezczyzni pąsowieli na widok - jak to z kpina mowisz - niewiast.
Patrz wyżej, to traktuj z przymrużeniem oka ;)
>
>
> Po drugie:
> Nie wiem jak na to patrzysz, ale w moim odczuciu fakt, ze ostatnio
> seks upowszechnia sie takze juz w wsrod gimnazjalistow nie wynika z
> faktu, ze ludzkosc zrobila jakis niesamowity ewolucyjny postep i
> wkroczyla w nowa ere. Wynika to z konfiguracji wzorcow, ktore ich
> kształtują.
>
> Nie jest tez tak, ze wszyscy gimnazjalisci chodza ze soba do łózka.
>
> Mysle, zatem, ze jezeli autentycznie przyjaznimy sie z naszymi
> harcerzami, jestesmy dla nich autorytetami, a oni chca od nas czerpac
> informacje czy wzory zachowan, to mozemy smialo powiedziec, ze
> argument iz mamy "rzeczywistośc w której gimnazjaliście uprawiają seks
> na wycieczkach szkolnych" (nie zapominajac o w ubikacjach na
> przerwach) mozemy uznac istotny o tyle, o ile utrudni on nasze dzialania.
>
> Natomiast jezeli Ty przytaczasz go jako argument na to, ze
> wychowywanie harcerzy do tego, by "sprawy płci traktowali powaznie i
> odpowiedzialnie" jest przykladem braku znajomosci swiata i glupota, to
> ja Cie bardzo przepraszam, ale jest to nie jest poziom rozumowania,
> ktory charakteryzowac powinien mistrza-wychowawce.
Wszystkie nasze działania powinny odbywać się z uwzględnieniem otoczenia
w którym dane jest nam pracować.
Oczywiście są pewne normy, których przekraczać nie wolno. I tak nawet na
Starej Pradze, gdzie podkradania w sklepie uczą rodzice ;) nie będę
tolerował żadnego złodziejstwa i będę otwarcie mówił harcerzom, że kraść
nie wolno.
Natomiast umieszczanie kadry w jednym namiocie, a raczej pokazywanie
harcerzom, że kadra może spać obok siebie w jednym namiocie nie jest dla
mnie tą granicą samą w sobie. I jest przy obecnych normach obyczajowych
po prostu śmieszne.
To trochę jakby hmmm uczyć grzeczności przez kłanianie się do ziemi i
wymachiwanie kapeluszem.
Jesteśmy w stanie dochodzić do celu nie ocierając się o śmieszność i
anachroniczność. Jestem w stanie dorpowadzić do wychowania harcerzy pod
tym kątem bez konieczności takich działań.
Dlaczego? Jak już pisałem niejednokrotnie oddziałujemy na naszych
harcerzy w bardzo ograniczonym okresie czasu.
Jeden dzień w tygodniu - kilka godzin, potem kilka wyjazdów, czasem
jeden, czasem dwa w miesiącu, czasem rzadziej.
Jeśli ta harc-rzeczywistość będzie bardzo oderwana od tej która otacza
ich na codzień nasza praca jest mało efektywna...
>
> I tu pojawiaja sie te problemy tego cudnego pomyslu jakim sa
> harcerskie druzyny koedukacyjne.
> Bo w samej druzynie jest fajna atmosferka, ale jak juz przychodzi
> temat wlasnie kadry, czy tez np. funkcjonowania systemu zastepowego,
> to jakos zasady sa naginane do praktyki, a nie praktyka do zasad...
> Ale to margines tej dyskusji i glownego watku mojego listu... :) Nie
> zajmujmy sie tym...
Mam taką nadzieję :]
>
> Ja ostatnio prowadzilem obóz wedrowny druzyny koedukacyjnej. I jakos
> udalo nam sie nie spac w jednym namiocie z przyboczna.
> Zreszta - w druzynie wedrowniczej tworzenie namiotow kadrowych wydaje
> mi sie zupelnie sztuczne...
Ok, tego tez nie poruszamy :)
>
> Spłycasz, Michal, splycasz.
> Mam nadzieje, ze wylapales w innych postach, ze to co jest w tym
> negatywne to to, ze tworzy sie strukture, w ktorej harcerze musza byc
> w zespolach monoplciowych, a kadra nie. A negatywna ocena takze
> zostala uzasadniona.
>
> Nikt nie psioczy na to, ze gdy komus wypadlo spac w jakiejs sali,
> stodole czy pod golym niebem, to faceci nie sa od kobiet separowani
> zadnymi przeslonami czy walami naziemnymi.
>
>
Nie Olek. Nie spłycam.
Kurczę byłem w stanie oddziaływac na moich ludzi trochę inaczej niż
przez segregację płciową.
Bo ja nie chcę ich uczyć tego, że na imprezie mają spać w oddzielnym
pokoju. Bo ja CHCĘ ich uczyć tego, żeby w schronisku spali ze wszystkimi
ludźmi, jak to normalnie ma miejsce.
To jest chore i straszliwie anachroniczne, aby na siłę rozdzielać się
płcią przy spaniu, na prawdę.
Takie traktowanie ludzi każe mi myśleć o nich jak o zwierzętach. Leżą
obok siebie, więc mają większą szansę się zbliżyć. RANY!
Facet "na głodzie" przebiegnie pół lasu, żeby dostać się do żeńskiego
obozu!! I więcej zdziała, bo "skoro już przyszedł..." :P :P
Moi harcerze i harcerki wiedzieli, że seks to sprawa poważna, wiedzieli,
że seks z osobą przygodną jest jedynie namiastką seksu z osobą którą się
kocha. Wiedzieli, że sprawa jest bardzo poważna, szczególnie w przypadku
"wpadki", że można zmarnować sobie i komuś całe życie. Moi harcerze
wiedzieli o antykoncepcji i większości spraw, które się z tym wiążą.
Moi harcerze wiedzieli, że dziewczyny podchodzą do spraw seksu inaczej
niż panowie, że my traktujemy to bardziej instrumentalnie. Na prawde
otwarcie o tym gadaliśmy i do niczego, powtarzam, do niczego nie była
potrzebna nam separacja w namiocie.
Moi harcerze wiedzieli, że nawet, jeśli kadra śpi razem, to nie oznacza
to od razu dzikiej orgii w nocy.
Cała drużyna natomiast wiedziałaby, jeśli do czegokolwiek by doszło,
znaliśmy się, wiedzieliśmy kto ma się ku komu, akurat tak wyszło, że
żadnych związków między sobą w drużynie raczej nie było.
Dlatego ZUPEŁNIE nie rozumiem jak ma się segregacja płciami kadry, czy
wędrowników do wychowania seksualnego.
> W rzeczywistosci, w ktorej gimnazjaliście uprawiają seks na
> wycieczkach szkolnych uparte pisanie o tym, ze monoplciowe druzyny sa
> cieplarnianymi warunkami, przez ktore harcerze nie sa przygotowani do
> "prawdziwego zycia" jest naprawde smieszne.
>
> Dzieki takim rozwiazaniom ludzie maja okazje zobaczyc, ze mozna zyc,
> dzialac i myslec inaczej niz wtlacza nam to nachalnie i cynicznie
> dzisiejsza kultura. A kultura ta nie tyle inaczej dobro czlowieka
> rozumie, co po prostu nie ma go w zbiorze swoich celow.
Olek, senk w tym ;) , że ja NIE CHCĘ pokazywać moim harcerzom, że można
mieszkać oddzielnie, bo nie widzę w tym specjalnie celu i nie czuję się
do tego zobowiązany, bo WEDŁUG MNIE harcerstwo wcale tego nie narzuca, a
o tym na końcu.
I ja rozumiem rolę harcerstwa w kształtowaniu postaw
nonkonfromistycznych, ale nie chcę z tym przeginać. Bo stąd tylko krok
do odrealnienia.
>
> Na harcerstwo patrze wlasnie jako na przeciwwage przeciw masowej
> indoktrynacji kultury masowej. Jezeli ma odegrac istotna role w
> spoleczenstwie, jezeli ma byc awangarda, to uda mu sie to tylko wtedy,
> gdy w roli takiej opozycji sie postawi.
No własnie dla mnie za często tak patrzysz. Rozumiem tę nutę, ale dość
łatwo stąd do wychowania odrealnionych ludzi. (I znowu ciężko mi to
będzie udowodnić, ale po prostu zbyt wielu takich harcerzy widziałem)
>
> Mam zas wrazenie, ze wiele osob widzialo by awangardowosc harcerstwa w
> tym, ze stanie na czele obecnych przemian i - najlepiej by bylo -
> przejmie (chyba po "Bravo".. albo "Twistrze") paleczke lidera we
> wprowadzaniu nowoczesnej, zachodniej obyczajowosci...
> Tylko jakos - jak obserwuje - malo konsekwentni w tym jestescie... :)
Ja chcę, by harcerstwo płynęło na początku, w prądzie przemian. I
jeszcze szybciej od rzeki, bo jak wiedzą żeglarze łódka płynąca z prądem
traci sterowność :)
>
> Widzisz g00rek..
> Bo Ty postrzegasz historie swiata i rozwoju obyczajowosci poprzez
> pryzmat rozwoju techniki - jako krzywą rosnaca.
>
A o tym już Marcin pisze.
***
I jeszczę parę słów co do harcerskości pewnych działań (poprzednie posty).
Tak - spanie razem w namiocie kadrowym jest dla mnie HARCERSKIE. A może
nie jest NIEHARCERSKIE. Bo ja na prawde nie chcę widzieć harcerstwa tak
konserwatywnego.
Nie ma nigdzie (całe szczęście) zapisanego kodeksu harcerskich zachowań
ocierającego się o początki zeszłego wieku.
I dlatego obcy mi ejest nurt hrc-konserwatywny reprezentowany przez
środowiska bliskie Olkowi, a także przez ZHR.
Gdyż jestem harc-liberałem i trochę inaczej to widzę.
Całe szczęście - nie tylko ja jeden :)
g00rek
[A51]
Więcej informacji o liście dyskusyjnej Czuwaj