[Czuwaj] Re prawo a harcerstwo

Janusz Sikorski jsikorski w wp.pl
Śro, 8 Mar 2006, 09:45:07 CET


Dnia 08-03-2006 o 08:41:11 <czuwaj-request w listy.czuwaj.net> napisał:

> I teraz przechodzę do sedna. Czuwajowi prawnicy pobudka! Jak to jest z
> przepisami państwowymi dotyczącymi:
>  - spraw związanych z higieną (sanepid itp)
>   - spraw związanych z wypoczynkiem dzieci i młodzieży
>   - spraw związanych z turystyką (słynne zabieranie przewodnika w góry).
> Od kiedy przepisy te zaczynają obowiązywać i dlaczego (jeśli wezmę ze
> sobą dwójkę dzieci sąsiada, to raczej mogę je mieć gdzieś chyba...)
> i czy możemy jako organizacja (i czy chcemy) sobie z tym poradzić.
> Kiedy podlegamy bardziej pod przepisy szkolno oświatowe (być może
> chcemy, gdyż inaczej nie będziemy mogli prowadzić rajdów po Warszawie i
> będą od nas wymagane uprawienia przewodnika miejskiego).
> Być może czas zająć się powazniej tym tematem i przeprowadzić rzetelną
> dyskusją prowadzącą do przelobbowania odpowiednich zapisów tu i ówdzie...
> Zaznaczam z góry ekumeniczność organizacyjną dyskusji
> pozdrawiam
> g00rek



Cóż...
radzą sobie w sposób prosty aczkolwiek mało harcerski ... Olewając prawo o  
prostu :/

Niestety Żadna organizacja harcerska do tej pory nie zadbała o wyjątki w  
przepisach. Możesz sobie przepisy mieć w nosie jeśli jedziesz z dziećmi  
sąsiada jako Ty, ale jeśli jedziesz jako instruktor ZHP to już kicha...  
Obowiązuje Cie mnóstwo (w większości głupawych) przepisów. I nie ma  
możliwości obejścia tego. Lobbing już od wielu lat dyktuje prawo, ale nie  
ma czegoś takiego jak lobbing harcerski, mało tego są nawet takie  
przypadki w których prawo pozwala a to my się ograniczamy (wide phm jako  
komendant obozu np. i wymagania kursów).
Dowodem lobbingu są np przepisy dotyczące turystyki... Wszystko zostało  
zrobione aby przewodnikom nie zabrakło zleceń, oczywoście w imię  
bezpieczeństwa :(. I w imię bezpieczeństwa nie wolno np iść na Klimczok z  
Szyndzielni, ba nawet właściwie na Szyndzielnię nie można wyleźć z  
dzieciakami (1026 mnp). To jest paranoja po prostu. Organizacja nasza w  
żadnym stopniu nie nadąża nad potrzebami Ruchu w tym względzie:( . Nie ma  
żadnych wyjątków w ustawach dla harcerzy, no może poza czymś tam dla  
Wodniaków. A niestety MH wymaga czegoś innego niż dopuszczają przepisy i o  
ile stosowanie talerzy na wielu bazach jest WYGODNICTWEM właściciela bazy  
(bo w wielu stosujemy menachy w dalszym ciągu) i to da się ustalić z  
sanepidem o tyle wiele rzeczy jest po prostu ZABRONIONE prawem, wszystkim  
bez wyjątku. A wracając do gór... nie wiem czy sobie zdaje ktokolwiek  
sprawę z tego że właściwie każdy wyjazd organizacyjny na Głodówkę jest  
złamaniem prawa (jeśli w gronie wyjeżdżających nie ma przewodnika) ? A  
jeśli Go wynajmiecie... to Was zaprowadzi do schroniska.... i w chwili  
kiedy sobie idzie to już łamiecie prawo ?... Śpicie bezpiecznie w  
schronisku i łamiecie prawo... nie mówiąc już nawet o wyjściu do kibelka  
;). Paranoja po prostu. Trza Głodówkę przenieść z 200 metrów niżej i  
będzie git.
Heh... to temat rzeka, bezsensowność przepisu jest porażająca i to w  
każdym punkcie. Każdy kto chodzi dużo po górach wie że granica  
bezpieczeństwa przebiega około 1600 m npm a nie 1000, skąd więc ten 1000 ?  
ano lobby przewodników :(.
Smutne to jest i coraz trudniej działać...
pozdrawiam
Sikor



-- 
Używam programu pocztowego Opery: http://www.opera.com/mail/


Więcej informacji o liście dyskusyjnej Czuwaj