[Czuwaj] ratunku !!! zjazd programowy !!!

Seascout seascout w go2.pl
Czw, 8 Lut 2007, 10:04:50 CET


::
::Uwazasz, ze obie z nich maja rowne prawa?
::Ze wiekszosc ma zdecydowac, ktora z nich wybieramy? W imie czego?
::demokracji? Czy ona jest najwyzsza wartoscia?
::
::Strasznie trudno jest mi sie na to zgodzic.
::
::Dla mnie osoby, ktore nigdy nie staraly sie zmienic siebie, swoich
::przyzwyczajen i wygod, ktore traktowaly PH instrumetalnie nie maja
::zadnego moralnego prawa decydowac o ksztalcie Prawa Harcerskiego.
::Bo oni nie sa tymi samymi instruktorami, ktorzy decydowali o ksztalcie
::PH w latach 20 XXw. Bo oni nie zyja ideą, nie znają historii ruchu, bo
::oni gardzą harcerskimi wartosciami, zasadami, idealizmem.
::
::ZHP to dla mnie 'naczynie' dla harcerstwa. Miejsce dla tych, ktorzy chcą
::życ wedlug Prawa Harcerskiego, czyli dla harcerzy. (tak, tak wiem - nowy
::statut juz nie potwierdza tej zasady :))
::
::Ten, kto nie chce zyc wg Prawa nie jest harcerzem, a wiec nie moze
::decydowac jego kształcie.
 


Olek, a jeśli założymy, że tak właśnie jest jak piszesz, to co proponujesz
zrobić? Trwać tak dalej się nie da. (No chyba, że o to chodzi, że bez tych,
których Ty nazywasz betonem nie ma walki, a jak nie ma walki nie ma fanu). 
Więc co? Jakaś weryfikacja? Mierzenie poziomu wartości? Egzamin z historii
ruchu?

I kto ma weryfikować? Kto ma określić zasady? Kto ma prawo decydować o tym
kto żyje zgodnie z Prawem a kto nie żyje?

Dla mnie w sferze idei to piękne co piszesz. W sferze realizacji chyba nie
jest wykonalne.

Zostaje nam przebrzydła demokracja. Ze świadomością jej ograniczeń. I
rozumiana nowocześnie - a więc nie jako tępy dyktat większości, tylko
demokracja rozumiana jako troska o mniejszość.

::Wy, Ty, walczysz z betonem, ktory zżera Zwiazek, organizacje. Walczysz o
::ZHP. (...)
::Ja staram sie na swoj sposob walczyc o ideę, o zachowanie linii widzenia
::harcerstwa, (...)
::I stad ta roznica, Rafale. Walka o Zwiazek i walka o pewna wizje
::harcerstwa. [R:] (...)

Olek, ja z nikim nie walczę. I nie chcę walczyć. W walce jest wygrany i
przegrany. Dlatego uważam, że walka (z kimś lub o coś) to nie jest najlepszy
program dla Związku. Potrzeba nam dyskusji, sporów ale dochodzenia do sedna
spraw drogą konsensusu, argumentów, porozumienia, zgody, przekonywania
innych do swej wizji - a nie drogą usankcjonowanej przemocy = walki.

Przekonany do naszych racji - włączy się w pomoc przy odnawianiu
organizacji. Pobity (przegrany) będzie tylko czekał na okazję by się odegrać
i... tak bez końca. Po co nam to?


Mam nieraz wrażenie, że to co nas różni, to nie cel, tylko sposób dojścia do
celu.

Seascout



Więcej informacji o liście dyskusyjnej Czuwaj