[Czuwaj] Re: program - długie

Janusz Sikorski jsikorski w wp.pl
Nie, 1 Lut 2009, 19:15:33 CET


RR napisał:

> No to Dzięki Bogu za HRa. Po tym wydaniu ZHP zmieni się na lepsze.


Dzięki za tą prawdziwie harcmistrzowską, wiele wnoszącą wypowiedź na temat  
programu.
Smutne.

sikor


Ania Nowakowska Napisała:

> Witaj,
> to prawda co piszesz, ale jeżeli zachowasz wiedzę o programowaniu dla
> siebie albo ograniczysz ją do jednego artykułu, szczególnie jeżeli
> będzie to artykuł o tym jak jest źle, to nic się nie zmieni.

Życie artykułu w gazecie internetowej trwa wiele lat. Zgadzam się że to  
zbyt mało by coś pozmieniać. Może tylko poszerzy horyzont kilku czy  
kilkunastu osobom. Największym zdziwieniem u mnie jest fakt, że istnieją  
pozycje książkowe w sposób doskonały opisujące stosowanie metody  
harcerskiej. I jakoś się z tego jak widać nie kożysta. Z drugiej strony  
jak sobie przypomnę swój kurs drużynowych sprzed mmmmmmmmm jakiś 24 lat to  
nie jestem zdziwiony tym co mamy w ZHP w zakresie znajomości i  
umiejętności stosowania metody harcerskiej.
Artykuł jest co prawda jeden ale za to długi i podzielony na 2 części.  
Pierwsza to dywagacje ogólne i teoria, druga to konkretny przykład.
W najnowszym HR-rze jest znacznie więcej na temat programu.

> I zgadzam chyba się z Tobą, że standardy nie wymuszają na kadrze kursu
> nauczenia drużynowych np. tworzenia planu pracy razem z zastępowymi. Nie
> biorą pod uwagę decyzyjności RD oraz tego, co trzeba robić na zbiórkach
> ZZ.

Standardy to porażka. Kursy prowadzone według nich właściwie wogóle nie  
przygotowują drużynowego do pracy. Wogóle nie ma podstaw. Takie budowanie  
domu bez fundamentów musi skończyć się katastrofą.

> Program w drużynach, owszem,
> ale organizacja powinna wymusić na drużynowym SPOSÓB kreowania programu.
> np. Jeżeli odkryjemy na nowo Amerykę i spiszemy w jednym miejscu sposób
> pracy z zastępowymi, ich decyzyjność w Radzie drużyny oraz jak to
> zrobić, zeby ich do tego zachęcić i jak to od początku rozkręcić, gdy
> nie działa to.....
> To może program w drużynach, które się do tego zastosują będzie
> zdecydowanie lepszy.

Od tego momentu stanie się programem harcerskim. O harcerskości programu  
nie świadczą treści przekazywane a sposób. Konia z rzędem temu kto napisze  
sam program dla całej drużyny będący programem każdego z członków drużyny.

> I takiego wsparcia programu oczekiwałabym aby mógł on powstawać w
> drużynach.
> Organizacja może także wspierać TREŚCI programu -pomysły na wyzwania dla
> młodego człowieka.

Wspieranie w zakresie treści organizacja może realizować przy pomocy  
propozycji programowych. Jest kilka niezłych propozycji które BYŁY ale dla  
mnie jako dla drużynowego w żaden sposób nie zakończyły swojego życie.  
Propozycję "Woda jest życiem" realizowaliśmy w Szczepie ze dwa lata temu,  
jednak nie wyczerpuje to kwesti regulowania kierunku w którym podąża  
harcerstwo. Oprócz poszerzania repertuaru programowego propozycje  
programowe winny wypełniać luki w programach drużyn w skali całej  
organizacji. Ale aby tak było trzeba zyskać wiedzę jakie są te luki i  
poznać kierunki pracy wychowawczej w drużynach. Tymczasem takiej wiedzy  
jeszcze chyba długo "na górze" nie będzie.

> Pozdrawiam
> Ania Nowakowska

:)
Ja też..
Janusz Sikorski


DB napisał:

> Janusz. Niechcący, lub chcący, przywaliłeś mi na całego...

Komu jak komu ale Tobie na bank niechcący ;)

> Mam drużynę prawie sześćdziesięcioosobową. Jak zbawienia czekam chwili,
> gdy moje przyboczne (harcerki z pierwszego rocznika istnienia drużyny)
> skończą próby pwd, by podzielić drużynę na dwie lub trzy mniejsze. Po
> kilkuletniej walce dorobiłem się dojrzałych i doświadczonych zastępowych,
> którzy są w stanie w sposób _prawie samodzielny_ pracować z zastępami.

3 lata temu miałem drużynę 60 osobową. Ot tak w hufcu stwierdzili, że  
dzieci sa inne i że się nie da więc zrobiłem i tyle. Dwa lata temu  
podzieliłem to na 2 zostawiając właściwie u siebie tylko 10 osób bo... Jak  
napisał Bi-Pi : Najlepiej jest, jeśli stan drużyny nie przekracza 32  
chłopców. Podaję tę liczbę, ponieważ w mojej praktyce szkolenia chłopców  
doszedłem do przekonania, że szesnastu to już jest więcej, niż mogłem  
podołać w odnajdywaniu i wydobywaniu indywidualnego charakteru każdego z  
nich. Być może, inni są dwa razy zdolniejsi ode mnie - i stąd liczba 32.  
(...) Wychowanie polega na budowaniu charakteru i tworzeniu człowieka,  
każdego z osobna (R. Baden - Powell, Skauting dla chłopców, Warszawa 1998,  
s. 40.)
I coś w tym jest. Dziś moja drużyna ma 16 członków i nie bardzo chcę  
więcej.



> Przed akcją letnią odmawiam rodzicom chcącym w ostatniej chwili zapisać
> dziecko do drużyny i wysłać na obóz, bo wiem, że nie przerobimy...
> I dowiedziałem się od Ciebie, że prowadzę złą drużynę. Bo to ja (z
> przybocznymi) tworzę program. I nie znam alfabetu metody harcerskiej
> mówiącego, że program jest wypadkową programów członków drużyny. I mimo
> naprawdę wieloletniego doświadczenia nawet nie mogę sobie wyobrazić, jak
> to ma wyglądać.
> Możesz poszerzyć swoją wypowiedź? Bo nie wykluczam, że większość tego, co
> robiłem przez minione lata, jest do niczego. Ale wolałbym mieć pewność...

Ewa Grodecka w swojej książce "O metodzie harcerskiej i jej stosowaniu"  
opisała to w sposób doskonały i przystępny. W wydaniu z 1998 roku temat  
programowania pracy drużyny zajmuje ledwie 7 stron. Polecam, ja na pewno  
nie zrobię tego lepiej.

> Aniu. Opisany przez ciebie mechanizm tworzenia planu pracy (razem z
> zastępowymi) widziałem raz w życiu dwadzieścia pięć lat temu. Było to
> tworzenie planu obozu (to znaczy fragmentu planu czyli harmonogramu  
> zajęć)
> w gronie rady drużyny, tzn. drużynowego, przybocznych i zastępowych. Przy
> czym zastępowi generalnie pełnili rolę widzów. Możesz poradzić, jak to
> zrobić efektywnie, nie tylko efektownie?

Ja nie Ania ale szczerze polecam sposób programowania działający w naszym  
szczepie. Zastępy pracują nad programem przy pomocy sposobu opisanego  
przez L. Ungehauera w próbach wodzów a dalej tak jak u Grodeckiej. Działa.


> Z moich doświadczeń wynika, że w opisie metodyki mamy sprzeczność. Bo
> _albo_ powinniśmy promować system,  gdzie zastępowy jest w stanie
> samodzielnie nie tylko poprowadzić zbiórkę zastępu na zadany temat ale
> jeszcze stworzyć i realizować sensowny plan pracy zastępu, _albo_
> powinniśmy promować podział na tzw. piony metodyczne: harcerski i
> starszoharcerski.

I tu się zgadzam. Podział na te piony metodyczne to bzdura nie bardzo  
korespondująca z metodą.

> Otóż ja nie wierzę, by przeciętny (powtarzam - przeciętny) zastępowy,
> czyli wyróżniający się harcerz, z zadatkami na lidera, ale nie geniusz,
> był w stanie w piątej lub szóstej klasie podstawówki spełnić oczekiwania
> jakie nasz system zastępowy przed nim stawia. Moja niewiara wynika z
> uporczywych prób osiągnięcia ideału opisanego przez teorię w  
> podręcznikach metodycznych. Boli strasznie. Temat na dłuższą pogawędkę  
> czy konferencję,
> którą w realu chętnie bym przeprowadził. Wymaganiom jest w stanie  
> sprostać gimnazjalista, ale wtedy wychodzą inne problemy, o których może  
> innym
> razem. Ja chcę zobaczyć w praktyce, nie w teorii, jak to dobrze działa,  
> przy
> założeniu że drużynowy, przyboczni i zastępowi prócz tego są normalnymi
> ludźmi, mają czas na rodzinę, pracę i szkołę. Mimo siwych włosów na
> głowie, dotąd nie widziałem. Może mam pecha.

Kurcze... jesteśmy normalni, Ja mam żonę, 2 córki, pracuję i prowadzę  
działalność, reszta instruktorów studiuje albo się uczy...

> Wynikający z metody harcerskiej sposób działania w drużynie powiniem być
> ustawiony pod typową drużynę, typowego drużynowego, i wykonywalny przy
> zaangażowaniu typowych ilości czasu, i typowych umiejętności. W  
> przeciwnym razie nie opowiadajmy głodnych kawałków o tym, że metoda  
> harcerska cechuje się naturalnością. Bo jest to tylko gorzki dowcip,  
> niestety.
> pozdrawiam
> hm. Dariusz Brzuska HO
> drużynowy (od 2002 roku)
> 254 Warszawskiej Drużyny Harcerskiej "Matecznik" im. Janka Bytnara
> hufiec ZHP Warszawa Żoliborz

Darku. Sposób programowania pracy drużyny do którego się odnoszę nie jest  
jedynym słusznym sposobem. Po prostu nie było, nie ma i nie będzie ogólnej  
recepty na to jak to robić. Każda drużyna jest inna, pracuje w innym  
środowisku, ma różnych członków a każdy człowiek jest inny. I dlatego to  
drużyna wybiera sobie w jaki sposób będzie programować swoją pracę. Każdy  
sposób jest dobry byle był zgodny z Prawem Harcerskim, z metodą harcerską  
i był oparty na systemie zastępowym. Jesli tego oparcia nie będzie... Nie  
będzie indywidualności w wychowywaniu a program będzie drużynowego a nie  
drużyny.


Na zakończenie... Nie wiem z czego wynika problem. Naprawde literatura  
jest dostępna a to co jest opisane działa. Oczywiście wymaga zawsze  
drobnych zmian bo każde środowisko jest inne. W  każdym razie u nas  
program pracy szczepu (bo pracujemy systemem szczepowym harcerzy leśnych  
opracowanym przez Dh. Wyrwalskiego) płynie z zastępów. Dzieciaki maja  
poczucie, że robią to co chcą. Czują, że to Ich działania bo to Oni je  
zaproponowali. Jakoś wtedy łatwiej przychodzi im realizacja stopni,  
programy prób są przecież Ich. Na zbiórki też chętnie przychodzą chociaż  
(a może właśnie dlatego) od powstania środowiska odbywają się one na  
zewnątrz (bo harcówki nie mamy) :) Tyle, że faktycznie granicą wielkości  
środowiska DLA MNIE na dzień dzisiejszy jest około 16 osób, czyli szczep  
ma pomiędzy 40 a 50 członków.


Pozdrawiam

sikor



Więcej informacji o liście dyskusyjnej Czuwaj