[Czuwaj] Re: ustawa o harcerstwie
Ryszard Rutkowski
ryszardrutkowski w tlen.pl
Czw, 12 Lut 2009, 23:03:55 CET
Dnia 12-02-2009 o 22:29:24 Janusz Sikorski <jsikorski w wp.pl> napisał(a):
> Sorki, że dopiero teraz. Ale kiedys trzeba popracować.
> Jestem sobie w stanie wyobrazić zarzut dla drużynowego:
>
> Art. 160 § 2 kk. ? obowiązek opieki ? przepis ten penalizuje
> przestępstwo sprowadzenia niebezpieczeństwa przez sprawcę, na którym
> ciąży obowiązek opieki (zwrot ten należy rozumieć odwołując się do
> interpretacji zwrotu ?obowiązek troszczenia się?). Ten obowiązek może
> wynikać z różnych źródeł: z ustawy (z Kodeksu rodzinnego i
> opiekuńczego), z decyzji jakiegoś organu (najczęściej sądu przyznającego
> np. prawo do wychowania dziecka), ze stosunku pracy (nauczyciele,
> przedszkolanki), z okoliczności faktycznych (opiekunowie dzieci, nianie).
>
> Pozostawienie kogoś bez opieki to już jest spowodowanie narażenia z tego
> przepisu. Jeżeli będziemy mieli do czynienia z sytuacją, w której ktoś
> pozostawił kogoś bez opieki, wówczas takie zachowanie należy
> kwalifikować po myśli art. 160 kk.
>
> sikor
nienawidzę tego robić, ale w skrócie:
Przepis, o którym mówisz brzmi tak:
Art. 160. § 1. Kto naraża człowieka na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia albo ciężkiego uszczerbku na zdrowiu,
podlega karze pozbawienia wolności do lat 3.
§ 2. Jeżeli na sprawcy ciąży obowiązek opieki nad osobą narażoną na niebezpieczeństwo,
podlega karze pozbawienia wolności od 3 miesięcy do lat 5.
Jak więc widać jest to występek umyślny (choć istnieje jego forma nieumyślna). Koniecznym warunkiem odpowiedzialności jest zawinienie, w formie zamiaru, bądź naruszenia reguł ostrożności. Oprócz tego musi istnieć związek przyczynowy pomiędzy działanie bądź zaniechaniem sprawcy, a skutkiem, w postaci narażenia. To narażenie musi być na bezpośrednie niebezpieczeństwo, nie potencjalne. Bezpośredniość oznacza, ze sprawca doprowadza do takiego stanu,w którym niebezpieczeństwo jest tak duże, że już bez jego dalszego udziału skutek może nastąpić niezwłocznie, byłby normalnym następstwem, nienadzwyczajnym.
Zatem, jeżeli drużynowy zorganizowałby tę grę tak, że prowadziłaby trasę po ulicy, bo tam byłyby strzałki, to możnaby próbować przypisać mu winę, bo niebezpieczeństwo potrącenia jest bezpośrednie (a dzieci małe, ślepo wierzą drużynowemu, kazał - to poszły po strzałkach).
Jeśli natomiast to zwykła gra, dzieci "normalne", w wieku szkolnym, to nie ma niebezpieczeństwa, bo takie dzieci same po mieście chodzą. Potencjalnie może dojść do wypadku, ale nie ma "bezpośredniego niebezpieczeństwa".
Przykład. Jeżeli matka z 4 - letnim dzieckiem jest pijana w sztok i siedzi w domu - zasadniczo nie ma 160, ale jak taka idzie z nim po ulicy - zasadniczo przypisuje jej się winę w zakresie tego występku, bo istnieje narażenie, a niebezpieczeństwo potrącenia jest bezpośrednie.
Zwracam też uwagę, ze przepis ten wymaga narażenia nie na jakiekolwiek niebezpieczeństwo, ale utraty życia albo "ciężkiego uszczerbku". Czyli nie na złamanie nogi, przecięcie ręki np.
W tej chwili nie mam dostępu do orzecznictwa, ale pamiętam, ze raz ZHP miało epizod w SN. To było kilkadziesiąt lat temu, a narażenie związane było z tym (o ile pamiętam to orzeczenie), ze komendant obozu zrobił inscenizację bitwy pod grunwaldem, a dzieci dostały drewniane miecze, którym ktoś oko komuś wykłuł. Komendant odpowiadał zdaje się za narażenie. Jutro poszukam tego orzeczenia. Nie znam innych podobnych.
I tak już na zakończenie. Sikor - skoro sobie "wyobrażasz", możesz podać choć jeden przykład (oprócz tego mojego) z historii ZHP, najlepiej najnowszej, w którym kogoś pociągnięto do odpowiedzialności karnej z takiego tytułu? Najlepiej podaj tak koło 50, bo to będzie z 1% wypadków na zbiórkach w ciągu 10 lat.
--
Pozdrawiam
Ryszard
Więcej informacji o liście dyskusyjnej Czuwaj