[Czuwaj] Rozkaz
seascout w o2.pl
seascout w o2.pl
Pią, 6 Mar 2009, 15:10:12 CET
Górek napisał:
Mnie natomiast zastanawia strategia nie odzywania się na liście jako
PRowy strzał w stopę. Lista jest najpowazniejszym bodajże
instruktorskim forum wymiany myśli, czyta ją kilkaset osób, a czasami
wartoby tylko sprostować to czy owo.
======
To jest olewanie instruktorów a nie PR. Dla mnie nie ma różnicy, gdzie będziemy rozmawiali. Czy na liście czy przy ognisku. Dyskusje w necie maja swoją specyfikę i stwarzają problemy we wzajemnym rozumieniu, ale nikt chyba nie zakwestionuje Internetu jako medium do wymiany myśli.
Dla mnie to wyglada tak: jest krąg ludzi, który siedzi sobie przy wirtualnym ognisku i rozmawia. I zaprasza do rozmowy tych, którzy też siedzą w tym kregu, sa na liście, wiedzą, że pytania sa kierowane do nich. Ale się nie odzywają. Udają, że ich nie ma, albo, że nie maja czasu. Odwracają głowę (zeby nie powiedzieć, ze chowają ja w piasek). Jak to nazwać?
Dla mnie to takie postkomunistyczne (a może nawet postcarskie) przekonanie, ze władzy niezaleznie od tego co robi, nalezy sie szacunek i dostojeństwo. I że władzy nie wypada się zniżac do rozmowy z motłochem / tłuszczą / pospólstwem / plebsem. Racja jest zawsze po stronie władzy, niezaleznie od tego co władza zrobi. Racja należy jej sie z samego faktu bycia władzą. Pewnie wynika to trochę z tego wojskowego sznytu, jaki ma harcerstwo, to trzaskanie obcasami, meldunki, rozkazy i kult wodza. Zupełnie jakbysmy zdobyczy demokracji nie chcieli zauważyć.
A prawda jest taka, że król jest nagi :) Ma tak wysoko głowę w chmurach, ze potyka sie o rzeczy banalne, jak terminowo wydany rozkaz, literówki w pismach, czy planowanie imprez z wyprzedzeniem na kwartał do przodu. Ale nic. Jest za to profesjonalnie ;)
Kłaniam sie władzy nisko, niziutko :)
Seascout
Więcej informacji o liście dyskusyjnej Czuwaj