[Czuwaj] Kursy druzynowych - koedukacyjne i monoplciowe
Anna Błaszczak
czarnoczerwona w wp.pl
Sob, 18 Gru 2004, 00:28:04 CET
----- Original Message -----
From: "Rafal Bednarczyk" <amfarm w aster.pl>
>> i już z czystej ciekawości:
>a powyzej to rozumiem byly tezy do udowodnienia:-)))
A jednak podejrzewasz mnie o złośliwość, Rafale, hehe..
...
Zaryzykowałam pytanie o kursy mono, bo według mnie to nieco inna dyskusja,
niż przewijająca się przez listę wielokrotnie sprawa drużyn koedukacyjnych
lub monopłciowych.
Choć moja wizja wychowania w ZHP jest zdecydowanie bardziej "ko" niż "mono",
dopuszczam możliwość, że pewnych rzeczy nie wiem, lub, że część spraw widzę
opacznie, po prostu dlatego, że środowisko, w którym pracuje jest, odkąd
pamiętam, koedukacyjne, a funkcjonujące w nim, nielczne, drużyny mono, albo
szybko się rozpadały, albo z czasem zaczynały pracować jako mieszane.
Z podobnych powodów, dopuszczam możliwość, że mylę się w swojej opinii na
temat rozdzeilnopłciowych kursów drużynowych. Liczę, więc, że ktoś rozwieje
moje wątpliwości.
...
1. Potafię zrozumieć, ze na pewnym etapie praca zespołów monopłciowych jest
wskazana ze względu na szeroko rozumiany rozwój psychofizyczny dzieci. Ale
zespoły monopłciowe, wg mnie, zachowują swój sens jedynie wtedy, kiedy nie
są izolowane od zespołów drugiej płci. I nie mówię tu tylko o wspólnych
spotkaniach czy egzystowaniu w swoim pobliżu, ale o współpracy, o wspólnym
rozwiązywaniu pewnych problemów, o wspólnym wychowaniu. Trudno mi sobie
wyobrazić podobną współpracę, jeśli niemal każdy aspekt harcerskiego
wychowania realizuje się osobno - od pracy w drużynach poczynając, poprzez
zdobywanie stopni instruktorskich, na osobnym kształceniu kończąc.
2. Pamiętajmy, że mówimy o uczestnikach kursu drużynowych. Szesnastolatkowie
i więcej. Dorośli lub niemal dorośli ludzie.
Nawet jeśli założymy, że kurs mono dostarcza wiedzę, niezbędną do
prowadzenia drużyn rozdzielnopłciowych, nie jest to przecież jedyny cel
organizowania kursów drużynowych. Prócz tego, że kd. ma za zadanie
przygotowywać do pełnienia funkcji przyszłych drużynowych, powinien również,
dbać o samorozwój kursantów - nie tylko pod kontem granatowego sznura, ale
bycia instruktorem w ogóle. Instruktor mężczyzna nie jest instruktorem tylko
chłopców w ZHP, a instruktor kobieta, nie jest instruktorem wyłącznie
dziewcząt. To instruktorzy całego ZHP.
Jak pisał, Olek, społeczeństwo jest koedukacyjne, Ci dorośli ludzie,
niebawem będą musieli funkcjonować w nim samodzielnie. Będą instruktorami i
inni instruktorzy będą od nich wymagali, żeby dostrzegali problemy ZWIĄZKU,
nie jedynie chłopców w Związku.
3. Jaki dyplom ukończenia kursu, otrzymują absolwenci? Do czego, ich ten
dyplom uprawnia? Czy do prowadzenia drużyny męskiej, czy do prowadzenia
drużyny w ogóle.
Bo jeśli:
- do prowadzenia drużyny mękiej - ryzyko jest takie, że kiedy drużynowemu
się odwidzi prowadzenie drużyny "mono" lub zwyczajnie będzie potrzeba, żeby
poprowadził drużynę koedukacyjną, formalnie, nie jest do tego przeszkolony,
a więc musi odbywać kurs drużynowych ponownie.
- do prowadzenia drużyny w ogóle (bez wyszczególniania płci) - to jest to
pewne nadużycie, bo faktycznie kursant, odbył kurs drużynowych drużyny
męskiej i do tego jest przeszkolony.
Konkludując:
Nie przekonują mnie argumenty "za", które już wymieniali Rafał i Olek, a
biorąc pod uwagę moje dalsze wątpliwości nie widzę powodów dla
zorganizowania kursu żeńskiego i męskiego rozdzielnie. Rzecz w tym, że ja
tych powodów widzieć nie muszę i dobrze.
Natomiast jest wiele prawdy w opinii, któregoś z listowiczów, że kursy
"mono" sa naturalną konsekwencją funkcjonowania w danym środowisku drużyn
"mono" - jasne, ale wg mnie treści wspólnych jest na tyle dużo, że pewne
specyficzne dla funkcjonowania drużyn męskich i żeńskich kwestie, można
omówić, po prostu, w osobnych blokach programowych. Sprzyja to dodatkowo
logicznemu wypośrodkowaniu kursu oraz pozwala wyczulić na równouprawnienie
obu płci.
Odpowiedź Adama, na list Agnieszki OK, że właśnie dlatego, że kobiety to
również wyczyn, nie tylko haft i kucharski fartuch, odbywa się kurs żeński,
jest wg mnie, tylko dodatkowym argumentem za połączeniem kursów. Bo skoro
różnic nie ma, lub są nie wielkie, to jaki jest cel organizowania osobnych
kursów?
Chcę podkreślić, że moim celem nie jest przekonanie kadry kursu do tego, że
decyzja jest błędna, czy (co gorsza) do zmiany decyzji, staram się tylko tę
decyzję zrozumieć i podyskutować o harcerskim wychowaniu w gronie życzliwych
sobie instruktorów, tymbardziej życzliwych, że Święta, tuż tuż, hehe.
...
Na koniec, muszę przyznać, jako programowiec kursu drużynowych, że jeśli
Hufiec Mokotów stać na dobieranie najlepszych specjalistów do prowadzenia
zajęć, z uwzględnieniem płci prowadzącego (czyli, od każdego tematu jest co
najmniej dwóch specjalistów) to kadra instruktorska jest do
pozazdroszczenia. Już czuję drone ukłucie zazdrości. W moim środowisku,
odbyłoby się to kosztem jakości zajęć.
Pozdrawiam ciepło.
phm. Anna Błaszczak
Zachodniopomorski Referat Wędrownictwa
V Szczep Harcerski "Na szlaku"
99 DW "Nomada" im. Andrzeja Zawady
Hufiec Szczecin
Więcej informacji o liście dyskusyjnej Czuwaj