RE: [Czuwaj] Kursy druzynowych - koedukacyjne i monoplciowe

agnieszka_ok gusica w o2.pl
Sob, 18 Gru 2004, 03:31:29 CET


Witam,

Nie wiem dlaczego mój mail odebrany został jako atak na niekoedukacyjność kursów czy też szerzej - niekoedukacyjną działalność wychowawczą - przecież o tym nie pisałam. Nie znam mokotowskich kursów, znam pojedyncze osoby z kadry i do nich zgłoszę się po szczegółowe wyjaśnienia. A jak za wszystkich ZHP - trzymam kciuki, bo każdy kurs to podnoszenie jakości pracy w ZHP. 

Ania napisała to, co sama chciałabym napisać czytając tą nocną korespondencję:). W treściach kursów nie ma zasadniczych różnic, potencjalni drużynowi mają prawo do prowadzenia i drużyny nie- i koedukacyjnej, więc nie wiedzę potrzeby rozdzielania kursów na podstawie kryterium płci uczestnika. Ale ten kurs ma odpowiadac na wasze potrzeby, co do tego wszytscy sie już chyba zgodzili... Wydaje mi się, ze zdziwienie w wypowiedziach i pytaniach skierowanych do instruktorek Mokotów instruktorów hufca Mokotów wynika właśnie z braku takich doświadczeń, z braku informacji i ciekawości. Fajnie, że gromko na te pytania odpowiadacie i na dodatek zapraszacie do sobie:)

Wrócę jednak do sposobu formułowania wypowiedzi dot. płci.

Nie podoba mi się sposób uzasadniania organizowania kursów m.in. różnicami dot. gender, wyrażanymi kolokwialnie, żargonowo. I myślę, że brak reakcji na podział  "męskie rozmowy i babskie pogaduchy, pląsanie", które są wzajemnie nieprzekładalne, tylko utrwala stereotypowe - dychotomiczne myślenie o "nadwrażliwych kobitkach" i "macho-facetach" czy też poprzez kryterium emocjonalno-racjonalne. Jest też dla wszystkich krzywdzące. Na pewno dla Was jest także oczywiste, że "Wrażliwy mężczyzna" nie wyklucza się z silnym, silna kobieta to nie babochłop. 

Nie mówimy w harcerstwie o siostrzaństwie (przynamniej formalnie, ale dajcie znać, jeśli wiecie, że środowiska żeńskie w ZHP się tym terminem posługują), mamy taką słuszną zasadę braterstwa i nie ma ona płci. Jest po prostu harcerska. 
Nie wiem, czym jest "typowo kobieco-przekorny sposób" (myślenia? wyrażania myśli?), wydaje mi się, że on po prostu nie istnieje. Ktoś, kto przyjmuje taką kategorię, i nakłada ją nią kogoś, wartościuje męskość i kobiecość (skoro Typowo kobiece sposoby myślenia nie prowadzą do wniosków - nie wiem czy w odróżnieniu od męskich), jakkolwiek ją rozumie. 
O ile kobiety i mężczyźni biologicznie są odmienni, to różnice w emocjonalności, sposobie wyrażania uczuć nie zależą od biologicznej konstytucji, ale od doświadczenia, od tego, jak i przez kogo jesteśmy wychowywani - co konstytuuje naszą gender. A tu już tak łatwo nie można kategoryzować. Zresztą, także na liście widać, że "obie płcie" odczuwają równie silnie emocje, ale w różnych momentach i różnie je/inaczej wyrażają, ale przecież także mocne jest zróżnicowanie wewnątrz "płci"!... 

Dobrze jest, gdy w mało uchwytnych, jak to Jola ujęła, sprawach dba się o formę wypowiedzi. 

NAPRAWDĘ mnie ciekawi, jak i kogo chcecie wychowywać, jak przygotowujecie kursy, jak mówicie na nich o gender. Prosiłam o wypowiedź na liście, ale jak widzę to będzie dłuższa rozmowa, więc tym celu skontaktuję się już osobiście.

Pozdrawiam
agnieszka_ok, preferująca spodnie, która na zjeździe chętnie zagłosuje na naczelniczkę





Więcej informacji o liście dyskusyjnej Czuwaj