[Czuwaj] Benedykt XVI i harcerstwo :-)
Aleksander Senk
senk w post.pl
Pon, 25 Kwi 2005, 13:11:44 CEST
Czesć!
W ostatni wtorek, zaraz po wyborze Kardynała Ratzingera na Papieża, moj brat zauważył, ze
>>"najnowsza historia papiestwa" łaczy sie dla nas (dla niego i dla mnie) z mundurem<<.
Z usmiechem przyznałem mu rację: w mundurach (na konferencji instruktorow ZHP i ZHR)
dowiedzielismy sie o śmierci Jana Pawła II, w mundurach go oplakiwaliśmy (w kościele sw.
Jacka) i zegnalismy (na Placu. Św. Piotra). Także w mundurach (akurat mielismy Radę
Szczepu) wysluchiwalismy informacji o wyborze nowego Papieza.
Sytuacja ta przypomniala mi sie, gdy czytalem ostatnie artykuł, w którym Papież Benedykt
XVI, jeszcze jako Kardynał Ratzinger, komentował kwestię dialogu ekumenicznego.
Pamietam, jak sytuacja po śmierci Jana Pawła II zainspirowała dyskusję o braterstwie
miedzy organizacjami harcerskimi w Polsce. Moze warto - zamiast zdawać sie tylko na
emocje - pójść za ciosem i poszukiwać w nauczaniu obu Papieży czegoś, co bedzie nam
przydatne?
Oto fragment wspomnianego artykulu (ktorego calość mozna znaleźc na stronie
http://tygodnik.onet.pl/0,1225325,druk.html)
---------------
- Jak Ksiądz Kardynał ocenia zastój w dialogu ekumenicznym, szczególnie w relacjach
z Rosyjskim Kościołem Prawosławnym? Ekumeniczny patriarcha Konstantynopola Bartłomiej I
twierdzi, że jeśli wierzymy w Chrystusa, to - mimo przynależności do różnych Kościołów -
już stanowimy duchową jedność. Czy nie należałoby zatem zrewidować pojęcia ekumenizmu i
pogodzić się z tym, że widzialna jedność Kościoła nie jest możliwa?
- Moim zdaniem pojęcie ekumenizmu należy rozszerzyć, pogłębić i zróżnicować. Jeżeli
będziemy sądzili, że jedynym celem dialogu między chrześcijanami będzie osiągnięcie
zewnętrznej jedności, to można spodziewać się samych rozczarowań (tuż po Soborze
Watykańskim II mówiło się, że widzialna jedność chrześcijan to kwestia pięciu, może
kilkunastu lat). Zresztą pojawić się może nie tylko poczucie rozczarowania, ale wręcz
chęć rezygnacji ze wszystkich starań. Tymczasem ekumenizm ma wiele płaszczyzn; możemy
wiele uczynić nawet wtedy, gdy nie uda się osiągnąć pełnej jedności.
Ważne jest przede wszystkim, by chrześcijanie zmierzyli się z wielkimi
współczesnymi znakami zapytania, z wyzwaniami natury moralnej, jak np. klonowanie,
zapłodnienie in vitro oraz inne problemy bioetyczne - i wspólnymi siłami duchowymi i
moralnymi przebudowywali świat. A świat znajduje się w wielkim kryzysie moralnym,
ponieważ człowiek nagle chce stwarzać samego siebie i nie uznaje żadnych miar. Powinniśmy
też wspólnie występować na gruncie dialogu międzyreligijnego, aby nie dopuścić do
pojawienia się idei, że Chrystus jest tylko jednym z wielu zbawicieli. Nie możemy
zapominać, że jako chrześcijanie powinniśmy dawać wobec wszystkich ludzi świadectwo o
Synu Bożym, który stał się człowiekiem.
W dialogu ekumenicznym istnieje zatem cała masa pomniejszych celów, których
realizacja może prowadzić nas do wewnętrznej jedności. Idąc tropem wypowiedzi Bartłomieja
I, że nie musimy koniecznie dążyć do widzialnej jedności, możemy sobie po prostu nawzajem
pomagać, np. tam, gdzie chrześcijaństwo jest prześladowane albo tam, gdzie panuje głód.
Musimy darzyć się respektem, uważać na sprzeczności, uczyć się od siebie nawzajem. Nie
możemy jednak całkowicie skreślać dążenia do pełnej jedności, lecz powinniśmy pozostawić
tę sprawę Bogu, który może nam ofiarować taką jedność. Musimy iść w tym kierunku, ale nie
należy podnosić pełnej jedności do rangi bezpośredniego celu starań ekumenicznych.
Przecież obok istnieją konkretne, praktyczne cele, które prowadzą nas do siebie nawzajem.
Idźmy zatem razem, a Bogu pozostawmy resztę, czyli pytanie, jak i kiedy osiągniemy pełną
jedność.
--------------
Sądzę, że jest to bardzo inspirujący fragment, który warto przeczytać i przemyśleć
własnie w kontekście dyskusji o jedności czy też wspolpracy organizacji harcerskich w
Polsce.
W ogóle uważam, czemu już od dłuzszego czasu daję wyraz na tej liscie, ze warto byśmy w
działaniach Kościoła Katolickiego (jako instytucji) poszukiwali wzorów lub choćby
pomysłów na radzenie sobie z przeciwnościami i wyzwaniami, jakie stawia przed nami
dzisiejszy świat.
Duza liczba podobnych wyzwan, przy pewnym podobienstwie (z socjologicznego punktu
widzenia) daje nadzieję, ze doświadczenia Kościoła będa nam bardzo przydatne.
No a przede wszystkim jest szansa, ze pogłebi to intelektualny poziom dyskusji wewnętrz-
i zewnatrzzwiazkowej, co by było ogromnym zyskiem samo w sobie.
pozdrawiam
olek
Więcej informacji o liście dyskusyjnej Czuwaj