[Czuwaj] WOSM, nasz wizerunek

Radek Topolski r_topolski w poczta.onet.pl
Wto, 1 Lut 2005, 15:50:28 CET


From: "g00rek" <g00rek w wp.pl>


> Ale ja nie chciałem tym razem dyskutować o tym, czy patriotyzm tylko
> przez militaryzm, bo jak zwykle tylko zetrą się nasze poglądy i tyle
> (choć niedługo temat odgrzeję, wrzucając do spóły z s00hym dość
> ciekawy tekst z początku ubiegłego wieku :P )

Patriotyzm - absolutnie nie przez militaryzm. Rozgraniczyłbym kultywowanie
tradycji wojskowych od militaryzmu. Te pierwsze - to m.in. bohaterowie
naszych drużyn, warty pod pomnikiem, uroczystości których celem jest
wyrażanie naszej pamięci o tych którzy walczyli (nie koniecznie z bronią w
ręku) itd.
Udział harcerzy w uroczystościach 3 maja czy 11 listopada wyrażający się
najczęściej (niestety tylko) w zaciąganiu wart - z jednej strony jest
faktycznie nobilitujący dla harcerzy - z drugiej jest to jeden z nielicznych
momentów kiedy harcerze mogą pokazać się w "gminie" czy "powiecie" - czyli
dbanie o wizerunek.

Mamy też militaryzm - czyli stosowanie wojskówki w pracy drużyny. Są drużyny
o specjalności proobronnej, które dalekie są od stosowania wojskówki, a
metoda harcerska jest podstawą ich pracy. Są też drużyny którym o wiele
lepiej byłoby w Strzelcu niż w harcerstwie.

>
> Ja się pytam - co w takim razie robimy w WOSMie znając ich pogląd na
> ten temat? Chciałbym zapytać co wogóle robimy w skautingu z takimi
> poglądami znając zdanie BP na ten temat - ale OK, wszystko ewoluuje,
> możemy się różnić od pierwotnej idei skautowej i mogliśmy pójść w
> innym kierunku. Ale co w takim razie z WOSM?
>

Pogląd Baden - Powella:
"Skauting nie jest wymyślony dla waszej uciechy, ale wiele wymaga. Nie
zabierajcie się do skautingu dlatego tylko, że się wam podoba, lecz aby
wprawiać się do służby dla swojego kraju. Wtedy posiądziecie ducha
patriotyzmu, który każdy chłopiec winien posiadać, jeśli ma być godzien
spożywania chleba".

Jednym z warunków bycia w WOSM jest zatem "posiadania ducha patriotyzmu".
Pytanie - co to dla nas harcerzy to oznacza ?

> Wiecie, kolejny Zjazd się zbliża, a my ciągle olewamy ten temat. Bo za
> trudny. A ja chcę wiedzieć w jakiej organizacji jestem.
> I jaka ona ma być. Powiem szczerze - bliżej mi do tego skautowego
> pojmowania patrioztymu, niż naszego dyżurnego "tan tara dej" ze
> sztandarami w dłoniach.
>

Ja z kolei - nie mam nic przeciwko "tan tara dej" - pod warunkiem że nie
stanowi on jedynej treści pracy drużyny. Nasza historia sprawiła że blisko
mi jest do "czucia" patriotyzmu poprzez kultywowanie "tradycji wojskowych" .
Andrzej Morro miał dwa stopnie - harcmistrza i kapitana Wojska Polskiego. Z
relacji A. Kamińskego wiemy jednak że nawet dowodząc kompanią wojska -
bliżej mu było do metody harcerskiej niż do "wojskówki".

Tutaj chyba leży sedno problemu - trzeba sobie wyraźnie powiedzieć że
wszelkie przejawy wojskówki to albo patologia w harcerstwie, albo w
najlepszym przypadku brak umiejętnego stosowania metody.

Co składa się na militaryzm w harcerstwie -

Mundury - chyba nie do końca. Skauci też mają swoje "mundury" - nasze są
tylko bardziej podobne do wojskowych - myślę że to również przejaw
kultywowania tradycji wojskowych. Nie jest to chyba złe - pod warunkiem
akceptowania przez środowiska. Tu jesteśmy w fazie transformacji, wiele
środowisk na co dzień stosuje "mundurowe" T-sherty, swetry itd. Próbujemy
nasz mundur uczynić bardziej "pragmatycznym", wielu z nas wysuwa propozycje
alternatywnego munduru w zależności od tego co mamy w nim robić. Rzecz
charakterystyczna - nie ma prawie propozycji całkowitego pozbycia się
munduru kojarzonego z wojskiem. Co więcej jestem pewien że propozycja
całkowitego pozbycia się munduru i założenia kolorowych koszulek -
spotkałaby się z zdecydowanym oporem środowisk i powszechnego zejścia
tradycyjnego munduru "do podziemia".

Musztra - jako jedno z narzędzi służących sprawnemu organizowaniu dużych
zespołów ludzkich - nie jest dla mnie przejawem militaryzmu. Jako narzędzie
wymuszania dyscypliny - zdecydowanie tak. Według mnie stosowanie musztry
powinismy ograniczyć do momentów gdzie operują duże jednostki - hufce,
chorągwie, czasem szczepy. Składanie meldunku komendantowi chorągwi przez
komendanta hufca - to przejaw ceremoniału, meldowanie prośby o pozwolenie
udania się do latryny zastępowemu czy drużynowemu przez harcerza - trąci już
dużym niesmakiem. Musztra w zastępie i drużynie - tak, ale tylko jako nauka
podstaw zachowania się pojedynczego harcerza na apelu dużej jednostki. Nie
ma potrzeby "systematycznego" trenowania musztry w drużynie, nie ma potrzeby
używania komend, gwizdków, pobudek i zbiórek w stylu wojskowym - to chyba
powinniśmy już powoli zacząć uważać za patologię.

Podległość służbowa - zdecydowanie jest przejawem militaryzmu. W harcerstwie
postawa przełożonego który jest od: wymuszania, dyscyplinowania,
egzekwowania, wydawania poleceń i rozkazów - to postawa chora. Nie ma to
oczywiście nic wspólnego z modelem instruktor - lider. Wiem jednak że
niestety wielu z nas zdolnych jest tylko do działania pod naciskiem silnej
ręki, czasem wręcz tęsknimy do twardego i wymagającego szefa. Pragniemy
swobody i niezależności - gdy je dostaniemy - gubimy się i nie wiemy co z
tym zrobić. Co taki model ma wspólnego z harcerstwem ?

Stopnie harcerskie i instruktorskie - chyba niekoniecznie. Są stopnie
naukowe, stopnie posiadają pracownicy energetyki, ostatnio też nauczyciele
(ten system do złudzenia przypomina system stopni instruktorskich). Wobec
tego system stopni nie musi kojarzony być z wojskiem i militaryzmem.

I wreszcie - wojskówka.
Obecna jeszcze niestety w wielu środowiskach. Dyscyplina wymuszana musztrą i
alarmami, zasady: szef ma zawsze rację, ja tutaj rządzę i ustalam prawa,
chore systemy kar, kapralskie metody wychowania twardzieli. Żałosny jest dla
mnie widok drużyny w pełnym umundurowaniu maszerującej przez las do obozowej
stołówki. Oczywiście obowiązkowo w idealnie równej kolumnie dwójkowej i
kaczym chodem (zamaszyste przytupy na  lewą nogę - im mocniejsze,
głośniejsze i bardziej wzniecające tumany kurzu z piaszczystej drogi - tym
lepsze). Tak widocznie harcerscy militaryści wyobrażają sobie wojskowy krok
defiladowy :-)) Na stołówce obozowej obowiązuje oczywiście bezwzględny zakaz
mówienia - łamiący go spożywają posiłek na stojąco, buntujący się - w
postawie "padnij" (autentycznie podpatrzone).

> ***
>
> I śmieszy mnie to tradycyjne pojmowania skautów (w sensie tych
> paskudnych kolorowych ludków z zachodu) którzy nie potrafią zrobić
> nawet porządnej wojskowej pobudki :)
>
Mnie śmieszą instruktorzy harcerscy nie umiejący zrobić sprawnej pobudki bez
gwizdka i głośnych komend.

> No tak oni na przykład tylko bawią się w pracę w wioskach w Arfyce
> północnej, w jakiś kolorowych fatałaszkach, podczas gdy my na prawdę
> służymy Ojczyźnie pilnując zniczy na baczność w
> Prawdziwie_Harcerskim_stroju_W_Plamy <rotfl>
>

A nie możemy robić jednego i drugiego ?

> Proszę, darujmy sobie te stereotypy. DOBRE drużyny skautowe potrafią
> zrobić na prawdę wiele. Bez krzyku. Bez ustawiania drużyny w szeregu.
> Bez padnij. Bez musztry. Wykorzystują do tego coś takiego jak system
> zastępowy. Polecam - fajna sprawa :P
>

Dobre harcerskie powinny umieć zrobić to samo i tak samo. Od czasu do czasu
dodając trochę do swojej pracy martyrologicznego i bohaterskiego patosu -
właściwego już tylko nam harcerzom.

Radek Topolski







Więcej informacji o liście dyskusyjnej Czuwaj