[Czuwaj] Konkurs - powiedzmy sobie szczerze...

Aleksander Senk senk w post.pl
Pon, 14 Lut 2005, 11:08:57 CET



Moim zdaniem Sławek ma rację w jednym miejscu:
To nie jest najlepsze forum do tej rozmowy.

Dyskusja powinna miec miejsce na forum, ktorego członkowie znają bohaterow
tego dramatu. (mam na mysli klasyczne rozumienie pojęcia :-)

Na forum, na którym mozna by przestać szeptać o tym, o czym mowi miedzy sobą
pół chorągwi stołecznej i powiedziec pewne rzeczy wprost (jeżeli to jest
temat na forum, ale na razie nie ma gdzie i komu tego mowic... :-/ ), na
którym można by wprost porozmawiać o kwestiach, które zamykają sie w
pytaniach:
a) czy chorągwiana komisja wyborcza jest kolejnym ciałem w ZHP (organizacji
wyrosłej z ruchu, który kieruje sie okeslonym wartościami), które unika
oceniania postawy moralnej i etycznych aspektow postawy kandydata,
mniemajac, ze liczy sie technika i merytoryka jego programu?
b) Czy chorągwiana komisja wyborcza jest na tyle wyrwana z zycia chorągwi
stolecznej żeby nie wiedziec, jaka jest pozycja obojga kandydatow w
Chorągwi? Jakimi opiniami się ciesza? Jakie mają możliwości integrowania
instruktorów kształcenia i wplywania na podnoszenie poziomu kształcenia w
chorągwi?

Czy naprawdę to umiejetności techniczne, warsztat trenerski i znajomość
MANIPULACYJNYCH sztuczek i trików NLP są istotniejsze i powinny miec większy
wpływ na wybór kandydata?
To takie oświeceniowo-racjonalistyczne myślenie, ze liczy sie program i
wyrobienie techniczne, a o osobach-realizatorach programu nie nalezy
rozmawiać. Skąd ta obawa?
Czy to poprawność polityczna? Czy moze obawa przed cieżarem gatunkowym
tematu, który narasta od miesięcy (jeżeli nie lat) rodząc konflikt (jeszcze
w fazie ukrytej), do którego rozwiązania nie poczuwają się zadne wladze w
Stolecznej?
A może to tylko forum jest zbyt szerokie i lepsza była by choćby lista
dyskusyjna naszej choragwi?

Nie wiem jakie są zrodła obawy, ale mimo wszystko jeżeli zostało przyjete
rozwiązanie typu "mowmy o programie, nie o ludziach", to wydaje mi  sie ono
trudne do zaakceptowania w naszej organizacji.

(Zresztą... Z listu Grzesia wnioskuje, ze o wyborze mnostwo
niemerytorycznych lub nieistotnych przeslanek, wiec moze zbytnio komplikuje
problem i wystarczyło by życzyć sobie po prostu tego, by decydowano na
podstawie programów i oceny mozliwosci ich realizacji, a nie zachowania
widzów?)

_Obserwuje tę sprawę zupełnie z zewnątrz_, nie rozmawialem na ten temat z
nikim z osób z osób wchodzących w skład "sztabu Oli" od co najmniej
miesiaca, ale sądzę, że to nie róznice w programie są _zasadniczym_ powodem
mocnej reakcji Magdy i innych instruktorów Stołecznej.

Ograniczanie tego tylko do dyskusji o roznicach programowych - czego
przyklad juz mielismy na liscie w kilku postach - tworzy dosyć zabawną
dyskusję, w które zaczyna dominować erystyka nad argumentami, dyskutowanie
nad kredytami, które - wybaczcie mi moją ewentualną ignorancję - nie są
najważniejsze. Gdyby różnice dotyczyly tylko programu to nie wątpię - mowię
to przede wszystkim do postronnych obserwatorów - ze obie strony jakoś
dogadały by sie ze sobą.
Tworzy sie taki teatrzyk, co chyba jest bez sensu, bo postronni obserwatorzy
i tak nie zrozumieją ani intencji, ani problemu i źródeł reakcji.
Odbiorą to jako publiczna walkę lokalnych frakcji :-) a przeciez problem
jest głebszy i - moim zdaniem - zawiera sie wlasnie w dwoch pytaniach z
poczatku mojego listu.

A drugim ciekawym watku ze zdarzen w Stolecznej mozna juz mowic otwarcie.
To kwestia demokracji w ZHP.

Grzes Całek napisał o sprawie:
> To tyle. I powtórzę raz jeszcze: to jest demokracja.

Myslę, ze wladzom na rozmaitych szczeblach naszej organizacji wydaje sie, ze
gdy stworza procedurę wyboru, w której nie wybiera osoba tylko kolegium i to
jeszcze jakąś większością głosów, to juz jest to demokracja.

A wg mnie to tylko fasada demokracji.
Demokratyczne wybory to wiesza liczba procedur niz jednorazowe glosowanie
wiekszosciowe.
Ale demokracja to przede wszystkim pewne określone wartości, to sposob
myślenia o świecie i stanowionym prawie, to sposob rozwiązywania sporów.
To prawdziwa chęć właczenia jak najszerszej grupy ludzi w podejmowanie
decyzji, wynikająca z uznania podmiotowości tych osób.

Tego w naszym związku nie ma.
Mowię to na podstawie obserwacji działań i postaw na Zjezdzie ZHP, na
podstawie ostatnich wydarzeń w Stołecznej, na podstawie wydarzeń ze zjazdu
mojego hufca i codziennej w nim pracy. Twierdzę to na podstawie setek
zdarzen, w których miałem okazję uczestniczyc czy też o nich słyszeć.

Z taką demokracją jak mamy w ZHP mozemy zapomniec o wychowywaniu aktywnych,
otwartych, uczciwych obywateli, ktorzy w swoich działaniach uwzględniają
jeszcze wartości PH.

No, ale to nie temat na ten list. To raczej temat na dużą polemikę, choc
moze nie do końca w Polityce czy Wyborczej.
:-)

pozdrawiam
olek









Więcej informacji o liście dyskusyjnej Czuwaj