Re: ODP: [Czuwaj] Jak szybko zarobić na wakacje

Radek Topolski r_topolski w poczta.onet.pl
Śro, 22 Cze 2005, 11:42:05 CEST


From: "Marcin Bednarski" <parasol w harcerstwo.net>

>Normalnie, to by było jakby harcerz się pytał: "Czy zapakować Panu/Pani
>zakupy? Taka usługa kosztuje 0,50 groszy?". Tak się normalnie sprzedaje
>usługi, do tego jestem w Polsce przyzwyczajony.

>>O ile Rumun dalej będzie grał, pomimo, ż enie
> >chcesz go słuchać, o tyle harcerz nie zapakuje Ci zakupów, skoro tego
> >nie chcesz :)

>No to rzeczywiście wielka łaska. Powtarzam: we wszystkich innych,
>normalnych
>sytuacjach najpierw się mnie ktoś pyta czy chcę aby wykonał dla mnie pracę
i
>mówi ile to będzie kosztowało, a ja mu odpowiadam czy jestem
zainteresowany.
>Tak wygląda zawieranie umowy.

Tutaj w pełni się z Tobą zgadzam. Natomiast sytuacja gospodarcza w naszym
kraju - delikatnie rzecz biorąc nie jest "normalna" - dlatego też w
marketach nie pracujemy lecz zbieramy datki.

Kilka lat temu - w samych początkach boomu na marketowe pakowanie -
próbowałem jako komendant hufca jakoś to sformalizować. Rozpocząłem rozmowy
z jednym z dużych łódzkich supermarketów. W zamian za świadczenie pracy
przez harcerzy na rzecz hipermarketu (pakowanie przy kasach - czyli
zwiększanie przepustowości) - mieliśmy otrzymywać wynagrodzenie od marketu.
Wynegocjowałem niezłą cenę - ok. 5 zł za godzinę pracy (WIĘCEJ niż
wynagrodzenie kasjerki - mniej więcej tyle na etacie komedanckim zarabiałem
ja :-)) ).
W tym miejscu - moi harcerze zabili mnie śmiechem - już wcześniej na lewo
prowadzili taką działalność - w ciągu czterech godzin potrafili zebrać do
puszek nie 20 zł a znacznie więcej - nawet 100 zł.
Wycofałem się z rozmów o świadczeniu odpłatnie pracy na rzecz marketu i
poprosiłem o pozwolenie na prowadzenie zbiórki publicznej na terenie sklepu.
Kierownictwo marketu było zadowolone (zerowe koszty), harcerze też - więcej
pieniędzy. Mogli stać z puszką przed drzwiami - ale tak dla zabicia nudy -
pomagali klientom pakować zakupy.


Tutaj powstał następny problem. Zgodnie z naszym prawem - uzyskiwaliśmy
zezwolenia na kwesty (zbiórki publiczne) w odpowiednich urzędach i tam je
rozliczaliśmy. Uzbierane pieniądze stanowiły własność ZHP - więc nie mogły
być dysponowane pomiędzy członków organizacji (na przykład na pokrycie
odpłatności za obóz). Istotne stało się to zwłaszcza po uzyskaniu statusu
organizacji pożytku publicznego. Przyjęliśmy schemat - drużyna wpłaca
zarobione pieniądze do hufca - jako środki własne drużyny na organizację
HAL - hufiec obniża wtedy wysokość odpłatności za obóz dla jej harcerzy.
Niby proste - ale zaczęły się kolejki niezadowolonych rodziców - córka
pracowała tydzień - a dostała tylko 20 % zwolnienia. Część pieniędzy trzeba
było przeznaczać dla młodszych wiekiem harcerzy którzy nie pracowali i dla
zuchów oczywiście też. Ktoś pracował więcej - ale dostał mniej bo sytuacja
materialna jego rodziny jest lepsza.
Dzielić według pracy - czy potrzeb ? Na jakiej podstawie oceniać "potrzeby"
?
Do dzisiaj mam wiele wątpliwości - czy taka forma harcerskiej aktywności
jest dobra. Z drugiej strony wiele osób dzięki temu pojechało na obozy.
System - mimo iż kulawy - działa i jest wydajny (szczepy uzyskują nawet do
20 tyś zł rocznie) - ani ze sponsoringu ani z 1% - tyle nie uzyskają.

Podsumowując:

Jakie państwo - takie harcerstwo. Widocznie tak musi być.

radek



-- 
No virus found in this outgoing message.
Checked by AVG Anti-Virus.
Version: 7.0.323 / Virus Database: 267.7.10/25 - Release Date: 05-06-21



Więcej informacji o liście dyskusyjnej Czuwaj