[Czuwaj] Refleksje dot. zbiórki wyborczej Mokotów-Żoliborz

Andrzej Starski astarski w wp.pl
Czw, 19 Maj 2005, 15:24:18 CEST


 Drogie druhny i druhowie!
 
Właśnie powróciłem do Warszawy i przebrnąłem przez 
wszystki maile. Pomimo, że niektóre wątki już przebrzmiały, 
chciałbym jeszcze zabrać głos w sprawie zbiórki Rejonu Mokotów-
Żoliborz.

I.

Na początku chciałbym zaznaczyć, że w żaden sposób nie wpływałem 
na stworzenie rejonu wyborczego z Żoliborzem, ani też przed 
podjęciem takiej decyzji przez KCh niczego nie deklarowałem.

Teraz chciałbym odnieść się do "umowy" pomiędzy mną a 
Grzegorzem. Analizując całą sprawę uważam, że zdanie Parasola, 
że różnie mogliśmy rozumieć tę umowę jest uzasadnione.
Z mojej strony uznałem, że podział taki, że każdy z hufców ma 
minimum 1 mandat nie jest zły. Wymieniliśmy jednak z Grzegorzem 
uwagę, że ostatecznie nie możemy się jednak wzajemnie zapewnić, 
że każdy z wyborców zagłosuje na wskazanego przez drugi hufiec 
kandydata. Tego typu rozmowa nie wydaje mi jeszcze 
ograniczaniem demokracji.

W moim rozumieniu kolejnym etapem była rozmowa z 
instruktorami hufca Mokotów i przedstawienie propozycji - co 
miało miejsce na zbiórce instruktorskiej w dniu 9 maja. Jak 
wiadomo instruktorzy sprzeciwili się tej propozycji. Jako 
komendant hufca dostałem wyraźny komunikat, że instruktorzy 
chcą głosować zgodnie z własną wolą - na te osoby, które 
uważają za właściwe - nie zaś na te, które ja im wskażę. 
I ich zdanie uważam tu za ostateczne. Mogę zgłaszać pewne 
sugestie, propozycje - jednak w żadnym wypadku nie mogę nakazać 
takiego czy innego sposobu głosowania.

Odnośnie obietnic - ja rozumiem, że mogę obiecywać określone 
działania, propozycje, opinie, które wygłoszę - ale nie mogę 
obiecać, że ktoś będzie myślał i chciał (miała taką wolę) jak ja 
mu powiem. Stąd naszą umowę traktowałem jako pewne stanowisko 
komendantów hufców, które przekażemy do swoich środowisk - co 
nie oznacza dla mnie, że środowiska to przyjmą. Przypominam, że 
propozycja ta dotyczyła wskazania konandydata mokotowskiego, na 
którego zagłosuje Żoliborz i vice versa.

Jeśli chodzi o sprawy honoru - to przede wszystkim czułbym się 
nie honorowo, gdybym próbował wpływać na postawy wyborców, 
którzy sobie tego nie życzą - tym bardziej pełniąc funkcję 
komendanta hufca, zdaję sobie sprawę z możliwości swojego 
wpływu. 

Podkreślam, że wiążącą dla mnie w tym zakresie jest opinia 
instruktorów hufca. Uważam, że ze strony instruktorów postawa 
wybierania zgodnie z własną wolą (czy sumieniem jak uważają 
niektórzy) jest wyrazem pewnej dojrzałości i otwartości.

II.
 
Darku! Zasugerowałem możliwość spotkania i omówienia różnic, o 
których piszesz w swoich mailach, nie w celu przekonywania się 
wzajemnie, ale w celu przedstawienia sobie swoich poglądów. 
Podtrzymuję tę propozycję.

W jednym ze swoich maili napisałeś natomiast:
"Tymczasem, świadomie lub nie, ale nie chcecie wziąć pod uwagę 
tego, że Żoliborz wystawiał oficjalnie dwóch, powtarzam: dwóch 
kandydatów. Na trzy miejsca. Wewnętrznie ustaliliśmy, między 
sobą, których dwóch. 
[...]
Choćby przyszło z Żoliborza trzy razy więcej wyborców niż z 
Mokotowa, choćby wszyscy z Żoliborza głosowali na 
zasadzie "wycinać Mokotów", to i tak co najmniej jeden 
mokotowski kandydat zostałby delegatem. Nie ma innej 
możliwości - praw matematyki zmienić nie potrafimy. 

Perspektywa, którą roztoczyliście w swoim hufcu, była 
perspektywą nierealną. Nieprawdziwą. Z przyczyn omówionych 
akapit wyżej."

Darek!
Nic nie wiesz na temat perspektywy, którą roztoczyłem w hufcu 
Mokotów!
Nie oceniaj zatem czy była ona prawdziwa, czy nie!

Propozycja "umowy" obejmowała oddanie głosów Mokotowa na jednego 
z kandydatów Żoliborza i vice versa - i taką informację właśnie 
przekazałem. Propozycję wystawienia dwóch kandydatów z obu stron 
Grzegorz zgłosił w czwartek 12 maja, a "perpektywę roztaczałem" 
9 maja - poinformowałem zatem instruktorów dokładnie ze stanem 
mojej najlepszej ówczesnej wiedzy i żadnych dalszy perspektyw 
już później nie roztaczałem!
 
Podkreślam, że decyzję o wolnym (bez żadnych sugesti) wyborze 
instruktorzy naszego hufca podejmowali nie wiedząc ilu będzie 
kandydatów z Żoliborza (spodziewaliśmy się trzech) oraz 
przyjmując, że reprezentacja hufców na zbiórce będzie podobna - 
rozważaliśmy też ewentualnośc wyniku 3-0 dla Żoliborza i nie 
wykluczyliśmy takiej możliwości w tej sytuacji.

Jeszcze raz podtrzymuję gotowość spotkania.


III.

Co mam sobie do zarzucenia. Tyle, że przygotowania do zbiórki 
wyborczej należało zacząć dużo wcześniej. Anna Michalina 
Nowakowska w jednym ze swoich postów napisała "A my się chyba 
nie znamy..." (zdanie jest trochę wycięte z kontekstu - pisała o 
zbiórce praskiej). Ale czy instruktorzy Mokotowa i Żoliborza się 
znają? Czy obydwa hufce przygotowałay się do zbiórki wyborczej w 
rejonie? - w mojej ocenie słabo - i tu dostrzegam swoją winę. 
Może to właśnie przed zbiórką był czas na zbliżanie stanowisk, 
rozmowy o braterstwie i demokracji - nie zaś teraz kiedy mają 
one charakter oskarżeń o nieharcerskie, czy nie braterskie 
postawy!

Podobnie sprawa ma się co do proponowanego wystawienia dwóch 
kandydatów z każdej ze stron - w moim odczuciu potrzebny byłby 
tu raczej konsensus kandydatów niż decyzja komendantów. 
Zakładam, że wszczyscy poważni kandydaci mogli spokojnie 
zadeklarować się znacznie wcześniej niż dopiero na zbiórce.

IV.
W prowadzonej na liście dyskusji odnajduję negatywne wypowiedzi 
odnośnie środowiska naszego hufca - uważam, że wygłaszanie 
poglądów o nieharcerskości i niebraterskości innych środowisk 
jest w żaden sposób nieuprawnione, tym bardziej, że czyni się to 
publicznie, a jak zaznaczyłem znajomość wzajemna środowisk jest 
praktycznie żadna. O czyimś braterstwie, czy o harcerskiej 
postawie decyduje pewien całokształt poczynań. Pewnie jak każde 
środowisko mamy jeszcze wiele do zrobienia, jak również 
popełniamy błędy, ale patrząc na całokształt pozytywnie oceniam 
postawy instruktorów hufca Mokotów. Wiem, że w ich postawie 
względem głosowania nie przeważyła chęć zwycięstwa (równie 
dobrze na podstawie otrzymanych informacji mogli przewidywać 
porażkę) ale uczciwa chęć wyboru zgodnie z własną wolą - i to w 
moich instruktorach ogromnie szanuję.

Apeluję zatem o zaprzestanie wygłaszania opinii godzących w 
dobre imię, któregokolwiek ze środowisk.

V.

Na koniec. Bardzo dziękuję wyborcom, którzy oddali na mnie swój 
głos tym z hufca Żoliborz i tym z hufca Mokotów. Na Zjeździe 
Związku gotów jestem reprezentować opinie instruktorów obydwu 
hufców - zdaję sobie sprawę i szanuję, że niektórzy instruktorzy 
Żoliborza mogą sobie z kolei tego akurat nie życzyć, uważając, 
że nie jestem ku temu właściwą osobą; wyrażam jednak moją 
gotowość i postaram się sprostać oczekiwaniom.
 
Gdyby ktoś kiedykolwiek powiedział mi, że z naszego środowiska 
na Zjeździe będą aż 3 osoby byłbym bardzo zadowolony. I choć tak 
właśnie się stało i jestem przekonany co do osób moich 
współdelegatów, to jednak nie odczuwam satysfakcji - rozumiem 
rozżalenie hufca Żoliborz, próbuję wyobrazić sobie co mogą 
odczuwać jego instruktorki i instruktorzy - jest mi przykro. 
Żałuję, że nie rozpoczęliśmy prac wcześniej. Wiem też jednak, że 
w moim poczuciu honorowości nie mieści się narzucenie 
instruktorom sposobu głosowania (gdy wyraźnie deklarują, że tego 
nie chcą) i to, że tego nie uczyniłem uważam za właściwe 
posunięcie, choć jego konsekwencje są przykre.


hm. Andrzej Starski
Komendant Hufca ZHP Warszawa Mokotów






Więcej informacji o liście dyskusyjnej Czuwaj