[Czuwaj] Re: pytanie w sprawie obozu / a jednak się obraca...
Piotr Giczela
piotr.giczela w zhr.pl
Wto, 11 Kwi 2006, 10:30:05 CEST
Witaj Andrzeju,
W Twoim liście datowanym 11 kwietnia 2006 (08:51:42) można przeczytać:
> Już dwa razy nasza drużyna organizowała samodzielny obóz.
> Pierwszy trwał 14 dni, odpłatność wynosiła 70 zł od uczestnika,
> drugi 18 dni, odpłatność 117 zł. Gdy o tym pisałem np przed rokiem
> wszyscy udowadniali mi, że to niemożliwe...
> a jednak!
> w tym roku za 18 dni obozu przewiduję opłatę 150 zł od uczestnika.
> Co roku w ramach konkursu grantowego otrzymujemy dofinansowanie z
> komisji rozwiązywania problemów alkoholowych, więc rzeczywisty koszt
> obozu wynosi ok. 15 zł/dzień od osoby, czyli 270 zł za obóz.
OK, OK, wszystko pięknie, ale nie ze wszystkim mogę się zgodzić...
> za darmo mój przepis na tani obóz:
> Po pierwsze - robimy obóz niedaleko miejsca zamieszkania (wiem, że nie każdy tak może:(
> W związku z tym nie płacimy za:
> teren - udostępniany za darmo przez nasze nadleśnictwo, z którym współpracujemy
> transport - rodzice przywożą uczestników na obóz
Do tego momentu jest wporządku. Nawet potwierdzić mogę, że tereny masz
całkiem fajne na obozy. Ja byłem niedaleko Człuchowa, bo nad jeziorem
w Koczale. Mam drobną wątpliwość co do przewożenia uczestników obozu
prywatnymi środkami transportu, co jest niedopuszczalne, ale powiedzmy
ten niuans da się obejść. Obóz zaczyna się dopiero na miejscu, gdy
wszyscy już dotrą, np. od pierwszego apelu. A więc zgoda, choć już
zaczynamy balansowac na linie prawa i bezprawia...
> wywóz śmieci - każdy odwiedzający dostaje w prezencie jeden niebieski worek :)
Tu stawiam veto. Moje władze Okręgu nie zatwierdzą obozu bez zgody
Sanepidu, a Sanepid nie wyda zgody swej bez podpisanej umowy na wywóz
nieczystości. I pomoc rodziców na nic mi się zda. Chyba, że któryś z
nich będzie akurat miał śmieciarke i szambiarkę oraz będzie miał
zarejestrowaną działalność gospodarczą "Wywóz nieczystości" czy coś w
tym rodzaju.
Balansujesz na linie już pełną gębą. Nie wiem jak Ci się wejść na nią
udało. Jak Ty zatwierdzasz taki obóz? Czy robisz go legalnie w ZHP
alboi ZHR czy raczej pod egidą jakiegoś lokalnego
stowarzyszenia?
> Po drugie - nigdy nie pogodziłem się z pobieraniem procentu "za
> obsługę finansową" - dla mnie to po prostu pobieranie haraczu.
> Dlatego organizatorem obozu nie jest w moim przypadku Zwiazek, tylko
> szkoła do której uczęszczają moi harcerze, konkretnie Szkoła
> Podstawowa nr 1 w Człuchowie. Obóz zgłoszony jest w kuratorium jako
> obóz szkoleniowy pod namiotami.
I znalazłem odpowiedź na swe poprzednie pytanie. A więc tak naprawdę w
świetle prawa nie organizujesz obozu harcerskiego (jak to się wszystko
ma do obowiązujących przepisów o OPP i wolontariacie, o rachunkowości
- omijasz je po prostu robiąc obóz, który nie jest tym czym jest w
rzeczywistości). Nie wiem czy Twa propozycja jest dobra czy zła. Z jednej
strony to warte rozpatrzenia pomysły, bo mi też nie podobają się coraz
większe obciążenia i czasem absurdalne wymogi stosowane zarówno przez
władze harcerskie (wysokie koszty pośrednie) jak i inne władze (np.
Sanepid - odkażanie własnych materacy w licencjonowanej firmie). Ale z
drugiej to co robisz to w prostej formie nauka dwulicowości. Coś, z
czym ja miałem do czynienia przez cały okres lat 80. Jedna twarz do
hufca i do władz, druga do harcerzy i ich rodziców. Fuj!
A poza tym wiem, że chcąc zrobić obóz szkolny, to w kuratorium też
piętrzą się góry absurdów. Chyba, że jest się nauczycielem. Ja nim nie
jestem.
> Po trzecie - nie ubezpieczam dodatkowo uczestników - podczas
> pobytu na szkolnym obozie obejmuje ich ubezpieczenie szkolne -
> upewniłem się w towarzystwie ubezpieczeniowym.
Tak, to prawda. Ubezpieczenie szkolne obejmuje też okres wakacji.
Można ryzykować. Ale różne towarzystwa różnie podchodzą. Generalnie
żadne nie jest szczęśliwe, gdy musi wypłacać kasę z tytułu
odszkodowania i każde szuka kruczków, by tego nie wypłacić. Jest
dobrze, jeśli uczestnicy są z jednej szkoły i masz jedną polisę. Ale
jeśli na obóz jedzie kilka drużyn, czasem z różnych miejscowości, do
których chodzą harcerze ubezpieczeni w różnych towarzystwach na różne
polisy... Jeśli mam dopytywać w X towarzystwa czy polisa szkolna
będzie honorowana, to wole zapłacić za kolejną dla całego obozu. W
przypadku nieszczęścia harcerz będzie miał więcej na leczenie, jeśli
otrzyma też forsę ze swej polisy szkolnej. Zresztą koszty
ubezpieczenia nie są akurat tym, o co przewracaja się organizatorzy
wypoczynku.
> Po czwarte kadra nie pobiera wynagrodzenia za obóz drużyny,
> rekrutuje się z rodziców i przyjaciół (ale też nie płaci za
> wyżywienie)
Zgadzam się. Kadra nigdy nie powinna pobierać wynagrodzenia, ani
płacić za obóz. Za wyżywienie może. Wiem, że można znaleźć wśród
rodziców albo byłych harcerzy osoby, które będą kucharzami, lekarzami
czy pielęgniarkami. Trochę gorzej z ratownikami. Ale da się przełknąć.
> Za co musimy zaplacić:
> - zakup drewna na pionierkę - wielka sterta żerdzi
> - wyżywienie (a lubimy zjeść dobrze)
> - grosze za materiały programowe do przeprowadzenia obozu (żadnych plakietek itp)
> - co roku dokupujemy coś ze sprzętu (w ubiegłym roku parnik do grzania wody do mycia)
Uważam, że wielkim błędem jest rezygnowanie z plakietki czy znaczka
obozowego. To też nie jest koszt, który wywraca obóz, a harcerze
bardzo są przywiązani do plakietek z akcji i obozów. Chociaż to
zapewne zależy od tego w jaki sposób podchodzi się do munduru, odznak
i oznaczeń.
S ądzę natomiast, że harcerze zdecydowanie zbyt wiele marnują drewna
na ciężką, nikomu nie potrzebną obozową pionierkę. Tu widziałbym pole
do oszczędności. Oczywiście sprzęty niezbędne jak stołówka, kuchnia,
namioty sanitarne, magazyny... Ale po cóż budować ciężkie prycze na
2-3 tygodnie? W tym roku wypróbujemy o wiele lżejsze i mniej
drewnochłonne konstrukcje hamakowe. Jak wypali, to projekty
upowszechnimy nieodpłatnie... :-)
> Kontrola sanepidu w ubiegłym roku - bez uwag.
> Ponieważ przy takich odpłatnościach jest oczywiste ze nie
> zarabiamy na dzieciach mozemy liczyc na sympatie mieszkancow - np
> wlascicielka apteki bezplatnie wyposaza nam apteczke a wlasciciel
> rozlewni gazu napelnia butle.
No i bardzo fajnie. Sponsorzy mile widziani. Kłopot w tym, że nie
wszędzie są tacy mili ludzie, którzy z dobrego serca chcą pomagać
innym.
A przy okazji pytanie - a co ze sprawą bieżącej wody? Gdzie są koszty
wiercenia studni i badań wody? Czy korzystacie z gotowego wodociągu
publicznego w jakichś bazach obozowych? A co z kosztami transportu
żywności na obozie? A co z kosztami wyjazdu na zwiad terenowy przed
obozem, na kwaterkę? Co z kosztami badań kadry wychowawczej i
gospodarczej? Czy ludzie ci zaq wszystko płacą sami? Tak z ciekawości
pytam o to ostatnie, bo oczywiście można obciążyć tymi kosztami kogoś,
kto swój prywatny urlop poświęca na obóz...
> i co można ?
Po uwzględnieniu tych drobnych uwag co powyżej - owszem, można.
> to co jest dla mnie smutne to tylko to, że jesteśmy chyba jedynym
> środowiskiem w Polsce, które może... Czy nikt inny w Polsce nie może
> zrobić obozu 20 km od domu, w atrakcyjneuj okolicy za 270 zł nawet
Na takie wyjazdy wypuszczamy się kilka razy do roku. Rajdy, biwaki,
wyprawy. Na obóz to nie tylko harcerze, ale nawet ich rodzice chcą
posyłać dzieci w atrakcyjne i bardziej odległe od domu miejsca. Bez
marudzenia płacą wówczas (w moi przypadku) do 600 zł za 24 - 25 dni.
> bez dofinansowania ? I czy to takie trudne napisać wniosek i zrobić
> obóz za 150 zł przy 18 dniach i 25 uczestnikach ?
> Czy harcerze potrafią tylko mówić, że się nie da i oferować letni
> wypoczynek po cenach biur turystycznych ?
Wypoczynek według cennika biur turystycznych zaczyna się od 1.200 zł
za 14 dni.
> pwd Andrzej Rolewicz
> Człuchów
------------------
11.04.2006, 10:29
------------------
Pozdrowienia,
phm. Piotr Giczela HR
piotr.giczela[AT]zhr.pl, piotrgiczela[AT]o2.pl
Więcej informacji o liście dyskusyjnej Czuwaj