Re[4]: [Czuwaj] Tani obóz

Piotr Giczela piotr.giczela w zhr.pl
Czw, 13 Kwi 2006, 11:40:51 CEST


>> - kto mianuje komendanta (podpisuje umowe z kierownikiem placowki)?
>> 
>> Komendanta "mianuje" dyrektor szkoły, która jest 
>> organizatorem obozu (sprawdzilem - szkoly sa wymienione w 
>> przepisach jako uprawnione do organizowania wypoczynku 
>> letniego chociaz rzadko z tego korzystaja - obecnie)

> Wiec jasne już jest, ze jestem kierownikiem placowki, a nie komendantem
> obozu.

>> - czy kadra obozu ma ubezpieczenie OC inne niż harcerskie?
>> 
>> kadra obozu nie ma harcerskiego ubezpieczenia obozu a wlasne, 
>> nauczycielskie OC (obejmuje rowniez prace z mlodzieza w wakacje)

> Czyli jedziesz jako nauczyciel, a nie jako instruktor ZHP - to tez wazne.

>> - kto zatwierdza budzet obozu?
>> 
>> W mysl zadnych panstwowych przepisow nie jest wymagane 
>> "zatwierdzanie" budzetu - jako kierownik placowki odpowiadam 
>> za budzet, z dotacji rozliczam sie fakturami z Urzedem Miasta

> Zawsze myslalem, ze organizator placowki ma obowiazek zatwierdzic jej wplywy
> i wydatki. Chociaz ogolnie. Może się mylilem. Dziwne jednak, ze organizatora
> nie interesuje ile kosztuje oboz, ile wydaje się na wyzywienie, transport,
> oplaty komunalne itp. Dziwne...

Właśnie wylazło pokiełbaszenie i pomieszanie pojęć: obóz harcerski -
placówka wypoczynku organizowanego przez szkołę, Komendant - kierownik
placówki, nauczyciel - instruktor.
Przy większej liczbie takiego dualizmu można dostać choroby na "S".
:D
Ale na poważnie, to z tego co napisał Andrzej, i co właśnie teraz
wyszło dzięki pytaniom i komentarzowi Tomka, śmiem twierdzić, że jasne
staje się co nas tak drażniło (niektórych) w niby harcerskich obozach
robionych poza harcerstwem. To to, że zamglone staje się wszystko. Dla
kogoś jest to harcerstwo (dla uczestników, dla druha Andrzeja), ale
dla innych już nie (dla dyrektora szkoły, dla władz miasta, dla władz
oświatowych i harcerskich). Raz mówi się: "obóz harcerski" i nakazuje
młodzieży zabierać ze sobą mundury, ale innym razem mówi się: "a poszli
mi stąd", gdy ktoś z harcerskich instancji chce zwizytować taki obóz.
Wówczas on jest szkolny.
Myślę, że sprawa niedogrania finansowego też wynika z metnego obrazu
całości. Bo tak naprawdę, to obóz szkolny, organizowany przez szkołę
powinien być rozliczany finanosow w moim odczuciu w następujący
sposób:
1. Składam dyrektorowi szkoły preliminarz obozu,
2. Ustalam z jakiego konta będę korzystał: szkolnego czy Komitetu
Rodzicielskiego,
3. Pobieram od dyrektora szkolny albo "komitetowy" kwitariusz KP, no
bo przecież wszyscy rodzice nie będą płacili przelewem jak znam życie,
4. Zbieram pieniądze
5. Przedstawiam dyrektorowi plan pracy, kytóry po akceptacji jest też
podstawą załatwiania dalszych spraw w KO
6. Przed wyjazdem albo pobieram z konta gotówkę w formie zaliczki,
albo otrzymuję kartę bankomatową do pobierania kasy z konta na obozie
z odpowiednimi dokumentami do rozliczenia zaliczki,
7. Jadę na obóz i realizuję program wydając kasę, co dokumentuję
fakturami wystawianymi na szkołę albo Komitet Rodzicielski - zależy
kto jest organizatorem obozu ostatecznie, dla porządku prowadzę,
choćby w zeszycie książkę przychodów i rozchodów, gdzie rejestruję
dokumenty źródłowe,
8. Po powrocie dokumentację sprawdzam i przygotowuje raport końcowy, z
bilansem wcześniej zwracając pieniądze rodzicom albo przekazując na
rzecz szkoły czy KR,
9. Składam sprawozdanie z dokumentacją dyrektorowi albo
przewodniczącemu KR, który udziela mi swoją uchwałą czy zarządzeniem
odpowiedniego "rozgrzeszenia" czyli potwierdza przyjęcie rozliczenia.

A jeśli druh Andrzej z poprzednich wyjazdów segregatory trzyma w domu,
to po prostu tych obozów do dziś nie rozliczył. Ciekawe co by
powiedziała na to Komisja Rewizyjna jego Rady Miasta...

Dalsza część wywodów Tomka w pełni przekonuje mnie, że Andrzej
świadomie czy nie, ale uprawia po prostu partyzantkę.

-- 
Pozdrowienia,
 Piotr Giczela



Więcej informacji o liście dyskusyjnej Czuwaj