[Czuwaj] Kuźnia Kadr...

druzynowy w czarna13.pl druzynowy w czarna13.pl
Sob, 12 Sie 2006, 16:31:08 CEST


To troche w ramach ciekawostek...

Maciek Syska


22.07.2006
Związek Harcerstwa Rzeczypospolitej kuźnią kadr IV RP
DZIENNIK BAŁTYCKI

Drużynowa nie toleruje dredów, długich kolczyków, sztucznie podnoszonych
biustów oraz intensywnych makijaży. Anna poleca swym podwładnym harcerski
kurs "kobiecości". Panie potrafią po nim wykonać makijaż dzienny, wizytowy i
wieczorowy. Wyrasta z nich piękniejsza cześć elity społeczeństwa - szefowe
firm, urzędniczki, posłanki. [kliknij aby rozwinąć/zwinąć treść publikacji] 

Co łączy rzeczników prasowych premierów Marcinkiewicza i Kaczyńskiego,
gdyńskiego prezydenta Szczurka i radnego Lisickiego, szefa służby cywilnej
Jana Pastwę i wiceministra Pawła Poncyliusza? Wszyscy byli kiedyś
harcerzami, członkami ZHR. Czy przynależność do antykomunistycznego
harcerstwa jest dziś przepustką do kariery?

Druh Wróbel był głodny. Zdecydował, że przez cały dzień nie zje ani
okruszka. Nie spojrzał nawet na kolegów, którzy oblizywali się podczas
spożywania kaszy. Druh ogłuchł na pochwały wirtuozerii, z jaką ugotowano
kompot. Nie jadł i koniec. Nie wskutek wrzodów w przełyku, lecz próby trzech
piór. Głodówka była pierwszym warunkiem uzyskania tej prestiżowej sprawności
harcerskiej. Drugim - stawienie czoła niedźwiedziom. Wróbla porzucono w
bieszczadzkim lesie. Biedak błąkał się wśród drzew ze świadomością, że to
może być jego ostatnia droga. Do obrony przed bestiami miał tylko malutką
finkę. Czy to wskutek umiejętności bezszelestnego poruszania się po puszczy,
czy też mocnego snu niedźwiedzi, jednak przeżył. Wobec zębisk dzikich
zwierząt i głodu, trzecie zadanie wydawało się być łatwizną. Druh przez cały
dzień miał nie powiedzieć ani słowa. Na zadawane przez kolegów pytania o
samopoczucie, odpowiadał grobową ciszą. Wytrwale wciskał kierowcy autobusu
kartkę z informacją, gdzie chce jechać. Dzielnie znosił litościwe spojrzenia
pasażerów, przeświadczonych że jest niemową od urodzenia. Pech jednak
chciał, że tego dnia grał też z chłopakami w nogę. Zauważył, że kolega nie
kryje napastnika przeciwnej drużyny. - Pokryj ósemkę, ślepoto! - ryknął.

Tak oto Piotr Wróblewski, dziś dyrektor domu dziecka w Gdańsku, nie sprostał
próbie trzech piór. Ma za to sprawności sobieradka, kuchcika, a także - obok
Wojciecha Szczurka (Szczura), prezydenta Gdyni, Jarosława Kurskiego (Kury),
dziennikarza Gazety Wyborczej, Macieja Lisickiego (Lisa), gdańskiego radnego
z Platformy Obywatelskiej, Jana Pastwy (Johna), szefa Służby Cywilnej - jest
współzałożycielem Związku Harcerstwa Rzeczypospolitej.

Rząd w lesie

Wróbel, jeszcze jako młody Wróbelek, zapisał się w podstawówce do Związku
Harcerstwa Polskiego, bo lubił mundury. Druhowie wymagali od niego miłości
do Związku Radzieckiego, uczestnictwa w pochodach pierwszomajowych i
wystrzegania się Kościoła. To mu się nie podobało. Zaczął chodzić ze
starszym bratem na zbiórki tajne. Mówiło się na nich o radzieckim
ludobójstwie w Katyniu, modliło i drukowało bibuły. Nieraz brata na "salony"
zapraszały służby bezpieczeństwa. Na szczęście wracał z nich cały. Któregoś
razu w 1989 r. Wróbel pojechał do Bartoszego Lasu, w pobliżu Chojnic, na
konferencję instruktorską. Druhowie wyobrażali sobie, że w katastrofie
zginęły władze państwa z Wojciechem Jaruzelskim na czele. Wróbel, Kura,
Szczur, Lis i John zastanawiali się kto z nich, podczas bezkrólewia, będzie
premierem, a kto i jakim ministrem. Mówili o konieczności powołania
organizacji, która mogłaby rządzić krajem. Utworzyli w 1990 r. Związek
Harcerstwa Rzeczypospolitej. Organizację, która jak mówią zmieniła ich
życie. Na lepsze.

Kocha i wybacza

Wojciech Szczurek przy ognisku poznał Michała Gucia i Marka Stępę, Obecnie
obaj są jego zastępcami w magistracie.
- Jeśli w gdyńskim samorządzie, pracują dawni harcerze, to nie kumplowskie
więzi nas łączą, tylko podobny sposób myślenia i ognisko. Wiem, że na ludzi
z harcerskiego kręgu mogę liczyć w każdej chwili - mówi Wojciech Szczurek.
Wróbel zastanawiał się co zrobić żeby dzieciarnia nie sięgała po alkohol.
Zabrał ją na obóz. Nauczył zasady harcerskiej: "na łonie przyrody,
odnajdujemy piękno Bożego świata i potęgę jego miłości".
- Harcerstwo wyrwało dzieci z czterech ścian i patologii. Dla mnie
chrześcijańskie zasady stały się metodą w pracy wychowawczej - mówi.
Któregoś razu Lis przewodził grupie harcerzy zmierzającej do Chojnic.
- Jechałem autem do obozowiska, żeby wszystko zorganizować. Harcerze szli
zmęczeni, wiele godzin, podobno krzyczeli "niech się tylko pojawi ten, który
zgotował nam taki los i... jechał samochodem". Bałem się spojrzeć im w oczy,
ale harcerstwo jest jak rodzina. Kocha i wybacza - śmieje się Maciej
Lisicki.

Druhowie kowboje

Regulamin i odwołanie się do tradycji niepodległościowych dziś już nie
wystarczają. Na szkoleniu z komunikacji społecznej harcerze dzielą się na
dwie grupy i udają dwie amerykańskie partie przed wyborami prezydenckimi.
Harcerze-republikanie skandują "Grzesiek, Grzesiek" i niby po kowbojsku wyją
"yeah". Harcerze-demokraci w sąsiednim pokoju organizują konferencję
prasową. Patryk, kandydat na prezydenta, patrząc w obiektyw kamery mówi
powoli: Jesteśmy za radykalnym obniżeniem podatków..., a Ameryka jest
wyłącznie dla Amerykanów. Oświadczenie bulwersuje zgromadzonych w pokoju
obok: "To nasze przyrzeczenia", "Oddawaj postulaty programowe, złodzieju
jeden", "historii Stanów nie czytałeś".

Tak właśnie szkolą nową eskadrę harcerzy druhowie Jan Dziedziczak, obecny
rzecznik premiera Kaczyńskiego i jego poprzednik, rzecznik byłego już
premiera Marcinkiewicza, Konrad Ciesiołkiewicz. Założyli Akademię Służby
Publicznej ZHR. Profesorowie m.in. z Uniwersytetu Warszawskiego na
warsztatach uczą jak przygotować skuteczną kampanię wyborczą. Marszałek
Sejmu Marek Jurek czy wiceminister kultury Jarosław Sellin, prowadzą debaty
dla druhów w Sejmie pod hasłem "Patriotyzm XXI w".
- Uczymy się godnie reprezentować naszą organizację i promować Polskę w
świecie. Wiedza, którą nabywamy w akademii przydaje się na różnych
stanowiskach pracy - mówi Dziedziczak.

Biustów nie podnosimy

ZHR dzieli się na organizację harcerzy i harcerek, bo jak czytamy w
regulaminie: proces dojrzewania dziewcząt i chłopców nie przebiega tak samo,
ich zainteresowania i predyspozycje psychofizyczne są różne. Szczep
drużynowej Anny zgłodniał. By się pokrzepić po wykańczającym kursie metody
wędrowniczej, udał się do restauracji McDonald's na frytki. W rogu krzepiły
się już hamburgerami inne przedstawicielki klasy umundurowanych kobiet -
stewardesy. Miały granatowe miniówki i chustki w grochy fantazyjnie
zawiązane na szyjach. Wyglądały olśniewająco. Druhna Paulina natychmiast
szepnęła, że jest za gruba. Joanna pokiwała ze zrozumieniem głową. Dawno
zauważyła, że w spódnicy jakby miała 5 kilo więcej. A ubiegłego tygodnia
nigdy nie zapomni. Jej narzeczony (ślub we wrześniu) nie rozpoznał jej, jak
szła na zbiórkę chodnikiem. Ewa na znak solidarności zaczęła się drapać po
łydce, manifestując uczulenie na za długą spódnicę. Wreszcie cały szczep
pytająco spojrzał na drużynową. Nie żeby od razu ustanawiać miniówki, jakie
mają stewardesy, ale chociaż może guziki? "Nie" - huknęła Anna - "Ja i mój
szczep mamy i zawsze będziemy mieć klasyczne spódnice bez guzików".
Drużynowa nie toleruje też dredów ("służba musi być schludna, bo sprawuje
służbę na rzecz państwa), długich kolczyków ( "dyndają za mocno"), sztucznie
podnoszonych biustów ("druhny to nie żadne Pamele") oraz intensywnych
makijaży. Anna poleca swym podwładnym harcerski kurs "kobiecości", po którym
można otrzymać sprawność kosmetyczki. Panie potrafią po nim wykonać makijaż
dzienny, wizytowy i wieczorowy. Wyrasta z nich piękniejsza cześć elity
społeczeństwa - szefowe firm, urzędniczki, posłanki.

Dzidziusie

Zuch Adam należy do rodu rycerstwa wilczego stada. Ma dziesięć lat. Jest na
obozie w Bieszczadach. Po śniadaniu druh podzielił zuchy na grupy (tzn. rody
rycerskie) i wręczył proporczyki. Adam wylosował chorągiewkę z wilczą głową.
Krzychowi, kumplowi z jednego osiedla, się nie poszczęściło. Biedak jest
skompromitowany na wielki. Dla jego drużyny został już tylko znaczek z
główką pszczółki Mai. W dodatku Krzych musi go nieść, jak jakieś dziecko.
Inne zuchy machają mu przed nosem flagą z batmanem albo paszczą lwa i kpią
boleśnie: "wszystkie dzidziusie chodzą spać po dobranocce". Rody ścigają się
kto pierwszy znajdzie kufer z tarczą św. Jerzego, patrona harcerzy. Porwało
je z namiotu drużynowego Nienazwane Zło (w tej roli wystąpił brat
drużynowego, bo ktoś musiał być złem). Tarczę należy odnaleźć posługując się
zwiadowcami. O dziwo na tarczę natrafiły pszczoły w lesie. Szły gdzieś z
tyłu za wszystkimi, nagle najmniejszy zuch (niewiedzieć dlaczego zapisano go
do rodu Krzycha) pobiegł za potrzebą w paprocie. Wrzasnął, że w krzakach
jest coś czarnego, chyba dzik. Zwierze okazało się być zupełnie martwe,
drewniane i zawierające w sobie tarczę świętego Jerzego. Dobre imię Krzycha
było uratowane. Zuch dostał ekskluzywną sprawność wiedźmina. Następnego dnia
powalczy o plakietkę speca - informatyka.

Inni byli członkowie ZHR na eksponowanych stanowiskach

Paweł Wypych - wiceminister pracy
Piotr Łysoń - dyrektor w Ministerstwie Rolnictwa
Paweł Poncyliusz - wiceminister gospodarki
Kazimierz Wiatr - senator z listy PiS



Więcej informacji o liście dyskusyjnej Czuwaj