[Czuwaj] Skautem, ale przede wszystkim harcerzem (było: ja skautem?)
Witold Pietrusiewicz
smyrwa w poczta.onet.pl
Nie, 5 Lut 2006, 03:24:05 CET
Aleksander Senk napisał(a):
>
>> Oddaje zatem ten wyraz [harcerz - przyp o.s.] znacznie lepiej całość
>> pojęcia, stworzonego przez Baden-Powella, wraz z jej najpiękniejszą
>> stroną -- prawem rycerskim, aniżeli sama nazwa oryginalna. Scout
>> oznacza bowiem żołnierza-zwiadowcę, a tym samym obejmuje tylko drobną
>> część programu ćwiczeń harcowych, ważną niewątpliwie, zajmującą i
>> kształcącą, lecz niegodną tego, by ją przez tę nazwę na czele innych
>> postawić. "Skautem" dobrym mógł być i Zagłoba, harcerzem tylko
>> Skrzetuski, Wołodyjowski i im podobni.
> Cenie sobie zrodla, ale mimo istniena tego fragmentu, ktory
> pozostawilem, mysle ze akurat on jest kiepskim, zeby nie powiedziec -
> zadnym, argumentem na rzecz dyskusji, czy dzisiaj pojecie "harcerz"
> jest tozsame ze slowem "skaut".
>
Olku, w nadzwyczaj wielu sprawach się z Tobą zgadzam. Ale tu, hmmm...
Rozumiem, że kluczowe jest słowo _dzisiaj_.
Jeśli zważymy, że hasłem naszym nadal, dzisiaj, jest zawołanie "czuwaj!"
a nie "bądź gotów", i że nadal, dzisiaj, mamy w Prawie Harcerskim postać
Zawiszy, a nie proste "harcerz nigdy nie kłamie", względnie "na słowie
skauta można zaufać",
argument ten ma sens.
Oczywiście na nasze poczucie różnic w znaczeniu tych słów _dzisiaj_ ma
wpływ wiele innych spraw. Ale nie sposób abstrahować tu od harcerskiej i
skautowej historii. I od tego balastu, który zwą tfu, tfu, tra....
tradycją.
Polacy w pierwszych latach w istotny sposób skauting przekształcili tak,
by najbardziej odpowiadał naszym potrzebom (nawiązujące do czasów
Kościuszki i przywołujące powstańczego ducha rogatywki :-) - zamiast
G00rkowych :-P i Baden-Powellowskich kapeluszy, elementy patriotyczne
dziś odbierane przez innych (skautów i nie tylko) jako przesadnie
militarne: mundury ze sznurami funkcyjnymi, apele, sztandary,
żołnierskie salutowanie dwoma palcami do nakrycia głowy (bo "honor i
ojczyzna", ale też podobno z bitwy pod Olszynką Grochowską, w powstaniu
listopadowym) zamiast pozdrowienia skautowego używanego w reszcie
skautowego świata, ale także te nawiązujące do tradycji rycerskich
(zawołanie "czuwaj", legendarny Zawisza Czarny, z którego słowem liczyli
się wszyscy rycerze), dalej - niezwykle bogata symbolika obrzędów,
odznak i oznak, z krzyżem harcerskim na czele, ale też i lilijką z
hasłem filaretów (więc starszym od skautingu), a później wzbogacili
(ruch zuchowy, Nieprzetarty Szlak).
Różni nas też od skautów z innych krajów, że mamy bogatą historię
udziału samego naszego ruchu w działaniach narodowowyzwoleńczych (skala
zorganizowanego udziału harcerzy, nie tylko Szarych Szeregów, w
konspiracji podczas II wojny nie ma precedensu w żadnym innym kraju, w
żadnej innej organizacji skautowej!), że w czasach powojennych mimo
niesprzyjających warunków (tu znowu chyba bezprecedensowa II konspiracja
w latach 1944-56 i półkonspiracja później) przechowywaliśmy i
zachowaliśmy wiele elementów pierwotnego skautingu (trochę jak
skamieliny), nieco już w skautingu zapomnianych lub odsuwanych do
kategorii mniej istotnych w zderzeniu z wyzwaniami współczesności:
puszczaństwo (z 3-4-tygodniowymi obozami w lesie, z "chatkami", z
pionierką, abstynencja (wbrew temu co myślą niektórzy, to nie tylko
wymysł elsów, ale samego B-P) itp.
Czasem pojawiają się głosy, że to wszystko to relikt, skansen, że trzeba
iść do przodu, bo XXI wiek. Trzeba. Umiejętnie wyważając proporcje,
abyśmy jednak nie zatracili się w tym skautowym unifikowaniu. Bo
różnorodność skautów z różnych krajów, w tym odmienność harcerzy wśród
skautów, w skautingu, którego czujemy się częścią, wszystkich nas
wzbogaca i inspiruje. Jeśli będziemy salutować jak skauci, ubierać się
jak skauci, obozować jak skauci, palić jak skauci, niewiele w nas
zostanie z harcerstwa.
To wszystko jest naszym dziedzictwem i naszą specyfiką, z którego - a
niech tam, zamacham chorągwiami znowu :-) - jako harcerz i instruktor
jestem dumny (zachowując przy tym uznanie i szacunek dla skautów-braci z
innych krajów). Czuję się skautem co najmniej od chwili, gdy
przeczytałem "Skauting dla chłopców". Jeszcze zanim ZHP powrócił do
struktur skautingu światowego, mieliśmy w szczepie na plakietkach drużyn
WOSM-owską lilijkę i koniczynkę WAGGGS. Ale przede wszystkim jestem i
chcę być harcerzem. I nadal, nawet _dzisiaj_ bliżej mi, i Wam wszystkim
tutaj piszącym, do lwowskich batiarów Małkowskiego, niż do chłopców
Baden-Powella z Mafekingu (choć z nimi też chcę mieć wiele wspólnego). I
moim harcerzom, mam nadzieję, również.
Smyrwa
Więcej informacji o liście dyskusyjnej Czuwaj