Re: [Czuwaj] Skautem, ale przede wszystkim harcerzem (było: ja skautem?)

Michał Górecki g00rek w wp.pl
Pon, 6 Lut 2006, 12:14:04 CET


Rafal.Suchocki w pse.pl napisał(a):
> Powracam więc do swojej propozycji, zaakceptujmy różnice, a spróbujmy
> znaleźć cechy, które nas łączą. Transparentność, efektywne zarządzanie,
> leśne obozy... i na tym zbudować porozumienie. Zyskają na tym wszyscy.
> Odciąć się przy tym od wszelkiej partyzantki,dublowania struktur, zamykania
> się we własnych środowiskach. Promować ludzi  (komisarza, członków
> wydziałów, autorów podręczników).  Może znajdzie się 51 sprawiedliwych ;-).
> Korzystać nawzajem ze swojej wiedzy i doświadczenie. Nawet Żaden Mój
> Autorytet Ryszard Pacławski napisał w swojej książce o Hufcu Mokotów, ciepło
> wyrażając się o intelektualnym fermencie jaki siał.
>
>   
Wiesz soo, dla mnie to trochę jak nawoływanie ZHP i ZHR do zjednoczenia. 
Dla mnie to mało realne.
Ale odniosę się do całej dyskusji jeszcze.

Dla mnie przekonywanie się nawzajem o swojej pozycji na linii 
romantyzm-pozytywizm nie ma większego sensu. Choćby dlatego, że 
argumenty każdej strony mogą być użyte przez drugą... dla innych grup osób.

I tak argumenty harc-pozytywistów mogą z powodzeniem być użyte przez 
osoby takie jak Olek w dyskusji z ZHR, a raczej ZHP1918 (nie raz Olek 
mówiłeś, że są o wiele bardziej na prawo nić ty), a argumenty wasze mogę 
wykorzystywać ja w rozmowie z tymi, którzy widza harcerstwo jako "Klub 
Młodych Europejczyków" (nie będe rozwijał, to oczywiście symbol).

I nie ma sensu aby po raz kolejny ktoś udowadniał mi, że pluję na 
historię, że z niej nie chcę czerpać, że odrzucam to co przed wojną itp, 
itd. Bo oczywiście tak nie jest, choć pewnie proporcje u mnie sa 
zupełnie inne.

Zostałem wychowany w środowisku, w którym wątki tradycyjnie rozumianego 
patriotyzmu nie były aż tak silne jak w środowiskach z których wywodzą 
się i Witek, i Olek, i Rafał, i pewnie Maciek.
Instruktorzy 205 WDHiGZ z tego co wiem nie uciekali przed pałami ZOMO, 
nie śpiewali całymi nocami Kaczmarskiego i generalnie trochę mniej 
wpisywali się w nurt wyzwoleńczo-romantyczny. Może dlatego harcerstwo 
jakie ja pamiętam nie jest wypełnione tymi piosenkami, tylko wędrówką, 
lasem, poezją śpiewaną i przygodą.

I takie harcerstwo widzę, także teraz jako świadomy harcmistrz. Pewnie 
bardzo trudno byłoby przekonać się nawzajem do swoich racji, nie po raz 
pierwszy mówię, że w ruchu skautowym jest miejsce na oba nurty. Tylko 
czy na pewno w jednej organizacji? Nie wiem.

Z mojej perspektywy zarówno ZHR jak i wasz nurt chłopaki, są bardzo 
blisko siebie. Może perspektywa to spłaszcza, ale tak to widzę.
Jakie rozwiązanie? Nie wiem. Na pewno trudne.

Ale na razie jedno jest pewne. O ile istnieje jeszcze harc-beton, a 
opisywać jego bez wartościowania nie potrafię, powinniśmy skupić się na 
kruszeniu tegoż.

A potem być może pójść w swoją stronę.

pozdrawiam
g00rek
(fan łopaty a nie karabinu)


Więcej informacji o liście dyskusyjnej Czuwaj