[Czuwaj] TVN (list od Joli Kreczmanskiej)
Aleksander Senk
senk w post.pl
Czw, 9 Lut 2006, 21:25:16 CET
(Na prosbe Joli, ktora ma kłopoty z kontem czuwajowym, wysylam jej post)
Obejrzałam właśnie materiał w TVN….
Dobrze, że jako organizacja nie chowamy głowy w piasek, że umiemy mówić
o tym co u nas złe.
Tyle dobrze. Sam pomysł mnie przeraził. (przyznam, że nie śledzę listy
non stop i dopiero z TVN poznałam ten pomysł).Szczególnie jeśli chodzi o
zakaz przebywania instruktora sam na sam z niepełnoletnią harcerką lub
harcerzem.
Przecież w wychowaniu (nie tylko w harcerstwie) nie do przecenienia jest
kontakt wychowawca – wychowanek, u nas harcerz-instruktor. Oprócz
harcerskiej metody to właśnie ta indywidualizacja – przyjacielska
rozmowa ze starszym bratem i autorytetem ma ogromny wyraz wychowawczy. I
nagle okazuje się, że już nie można po przyjacielsku porozmawiać, w
rozmowie naprowadzić na zgubioną drogę. Pozostaje publiczna reprymenda,
no może list… Nie list też może wydać się podejrzany. No i nie pozwala
nam na szybką reakcję zwrotną. Nie ma relacji indywidualnych. Jest
wychowanie tylko w grupie.
Pozostaje jeszcze kwestia całej masy problemów dnia codziennego. Pytań
bardziej prozaicznych niż stawiał tu Goorek. Czy na biegu niepełnoletni
harcerze mogą iść indywidualnie gdy na punktach stoi tylko jedna osoba?
Czy namiestniczka może z niepełnoletnią drużynową indywidualnie
pracować nad programem? Czy drużynowa może wysłuchać harcerkę, która
przyszła do niej z własnymi kłopotami? Problemy codzienności.
To nie w braku takiego kodeksu tkwi problem. Przecież harcerstwo ma
poważny kodeks moralny, kodeks postępowania – Prawo Harcerskie. Jeśli
ktoś go nie rozumie, nie ogarnia, spłyca – nie powinien wychować innych.
Organizacja nie powinna mu dawać takiej możliwości. Żadne dopisanie w
punktach szeregu normalnych zachowań, które ktoś może wykorzystywać nie
uchroni harcerstwa przed tą czy inną patologią, chorobą….
W każdym środowisku, nawet najlepszym, może się zdarzyć taki czy inny
tragiczny przypadek zachowania instruktora, księdza, nauczyciela, ojca.
To nie zapisy chronią przed narastaniem złego zjawiska. Potrzeba
odpowiedniej i natychmiastowej reakcji środowiska. Bez przymykania oczu,
uważania, że to nie moja sprawa lub przekonania że nie wolno odsuwać od
wychowania ludzi, którzy zrobili coś dobrego. To wymaga często odwagi i
wewnętrznej siły.
Powierzchowne analizowanie tematu, nie znajdywanie przyczyn takie stanu
rzeczy nie przybliża do rozwiązania problemu. Ba w tym wypadku mam
wrażenie, że nawet osłabiamy siłę harcerskiego wychowania.
Pozdrawiam
Jola Kreczmański
PS. Przepraszam ale mam problemy techniczne z wysłaniem maila.
Więcej informacji o liście dyskusyjnej Czuwaj