Re: [Czuwaj] Sezon Ogórkowy..

Grzegorz Skrukwa greegors w icpnet.pl
Wto, 11 Lip 2006, 11:13:07 CEST


----- Original Message -----
From: <Rafal.Suchocki w pse.pl>
To: <czuwaj w listy.czuwaj.net>
Sent: Monday, July 10, 2006 3:51 PM
Subject: [Czuwaj] Sezon Ogórkowy..


> ... w pełni. Dlatego chcieliśmy Was zaprosić do lektury strony
http://www.mundury.blox.pl na której gromadzić będziemy co ciekawsze
wypowiedzi na temat reformy mundurowej znalezione w internecie.
> Zachęcamy do aktywnego komentowania.
> ;-)
> --
> s00
> Hufiec Warszawa Praga Północ

Sezon ogórkowy, ale mnie troszkę natchnęło do poważniejszych refleksji.

Zbiór tych tekścików jest bardzo ciekawy. Pokazuje ile jest w ZHP ciasnoty
horyzontów, falandyzowania prawa ("uchwalimy sobie konstytucję drużyny
wędrowniczej  że nosimy stare mundury"), opacznego pojmowania tradycji
(bronimy wywijek jak największej świętości), teorii spiskowych, nieufności
itd.
Niektórych wypowiedzi nie da się skomentować inaczej niż "facet/panna musi
mieć zryty łeb".
Jeśli ktoś się powołuje na tradycję to jeszcze pół biedy. Najsmutniejsze są
wypowiedzi które pokazują egoizm, butę i sobiepaństwo:
"jestem instruktorem i możecie mi skoczyć" "mam wysłużony mundur i go nie
zmienię". Ci ludzie nie zauważają że robią krzywdę przede wszystkim swoim
podwładnym z drużyny i wszystkim młodym ludziom zaczynającym harcerską
przygodę. W ogóle nie myślą w kategoriach wizerunku, oddziaływania na
niezrzeszonych itd. Najbardziej irytujące jest gdy przeciw reformie
wypowiada się ktoś kto jest kanapowym instruktorem obijaczem, mundur zakłada
raz na kwartał na posiedzenie jakiejś kanapowej komisji, nie chodzi już w
nim po lesie ani na zbiórki na osiedlu ani po ulicy, nie musi się martwić o
nabór do drużyny, o utrzymanie nowych harcerzy w drużynie itd.

Myślę jednak, że samo pokazywanie wypowiedzi "tradycjonalistów" w konwencji
humoru zeszytów może być troszkę niebezpieczną zabawą. Nalezy z tymi ludźmi
rozmawiać, rozmawiać, przekonywać. rozmawiać i znów rozmawiać. I także
słuchać ich, prowadzić dialog w obie strony. Do upadłego. Z niekórymi może
się nie da. Z instruktorem-burasem który pisze "możecie mi skoczyć" pewnie
nie. Ale z większością trzeba, Tu nie może być zwycięzców i pokonanych.

Myślę że ci ludzie w ogromnej większości po raz piuerwszy w życiu się
zmobilizowali żeby wypowiedzieć się w sprawach ZHP. Sprawa mundurów była
takim katalizatorem, pretekstem. Ich wypowiedzi pokazują jak niski jest
stopień zaufania wewnątrz ZHP, jak dalekie są dystanse, jak silne jest
przekonanie że GK jest odległa od nas, obca nam, nie pomaga nam. Przekonanie
że harcerstwo się kończy na drużynach, a wyżej jest tylko polityka i biznes.
To przekonanie się nie wzieło z niczego, ono ma jakieś  uzasadnienie. Sprawa
mundurów jest może kanałem zastępczym - gdzieś za tym się kryje frustracja:
"Nikt nigdy z góry nas nie odwiedził, nikt nas nie zapytał o zdanie, nikt z
GK-i czy chorągwi nigdy nie spytał jakie mamy problemy, jesteśmy daleko od
Warszawy, coraz trudniej nam prowadzić drużynę itd."

Lata 90te były okresem kiedy każda drużyna była sama sobie sterem,
żeghlarzem, okrętem.  ZHP działał jakby bez wytyczonej wizji, władze od
hufców wzwyż w dużym stopniu zajmowały się niemal wyłącznie administrowaniem
majątkiem. Drużyny były pozostawione same sobie, za wiele od nich nie
wymagano ale też im nie pomagano ani nie mówiono co jest dobre a co złe.
Szczególnie w kwestii mundurów. Środowiska się przywyczaiły do tego że ta
sprawa nie jest w żaden sposób kompleksowo uregulowana, że to głownie
kwestia wewnętrznej umowy drużyn. Jedni nosili oznaczenia stopni na
pagonach, inni na krzyżach, jeszcze inni własne w postaci koralików na
sznurku albo kamyków na rzemyku , jeszcze inni wcale. Jedni nosili getry i
wywijki, drudzy tylko getry, trzeci nic. Nikt na to nie reagował, bo
niejednokroitnie władze interesowało tylko czy obóz jest rozliczony w
termjinie i czy się na nim nie zdarzyło żadne nieszczęscie, nic więcej.

Miałbym też wniosek do autorów strony - żeby przemyśleli usunięcie grafiki
przeciwstawiającej stare mundury vs nowym. Z kilku powodów.
Stare mundury noszone były przez wiele lat i wiele dziesiątków tysięcy
harcerzy. Nie wolno ich ustawiać w roli pośmiewiska, symbolu wroga, czegoś
co się nadaje na śmietnik historii., Są ludzie którzy całą bogatą i twórczą
harcerską przygodę przeżyli w "musztardach" - jeśli ktoś był harcerzem
między 1994 a 2005 rokiem to na ogół chodził tylko i wyłącznie w
musztardzie. To jest trochę tak jak z wędrownictwem. Propagowanie
wędrownictwa miało czasem też zły wydźwięk w wykonaniu niektórych co
gorliwszych młodych gniewnych. Znam kilku bardzo dobrych instruktorów,
którzy przez całe lata 90-te próbowali ratować od upadku / budować od postaw
/ utrzymywać przy życiu / roziwjać pion starszoharcerski w środowiskach,
gdzie warunki ku te,mu były naprawde niezbyt sprzyjające. Po reformie
metodycznej w 2003 się poczuli trochę tak, że zostają teraz przekreśleni
przez paru młodych hunwejbinów: "To co, to to co przez te kilka lat
robiliśmy było nic nie warte?! Teraz będę gorszy bo nie mam Naramiennika,
chociaż mam HO i HR?" Może lekko przesadzali, ale coś w tym było.
Reformę mundurową bardzo łatwo zamienić w walkę pięknych młodych i bogatych
przeciwko starym brzydkim i biednym.. A tak być nie może.
Moja drużyna gdzieś w 1997 wyglądała niewiele lepiej niż ci chłopcy na
górnym zdjęciu. Też mieliśmy rogatywki wyglądające jak czapki kucharskie i
workowate mundury musztardowe co prawda przeszywaliśmy w nich kołnierze ze
Słowackich na normalne koszulowe. Ale nie zgodzę się żeby pokazywać to jako
coś skazanego na śmietnik historii. To jest kawałek przeszłości i nas
samych.

Czuwaj!
GS



Więcej informacji o liście dyskusyjnej Czuwaj