RE: [Czuwaj] rozwój liczebny

Michał Górecki goo.listy.dyskusyjne w 4zywioly.pl
Czw, 22 Cze 2006, 18:28:45 CEST


> -----Original Message-----
> From: czuwaj-bounces w listy.czuwaj.net [mailto:czuwaj-
> bounces w listy.czuwaj.net] On Behalf Of Aleksander Senk
> Sent: Thursday, June 22, 2006 4:45 PM
> To: Lista dyskusyjna harcerek i harcerzy.
> Subject: Re: [Czuwaj] rozwój liczebny
> 
> Michał Górecki napisał(a):
> 
>  >Być może dlatego, że zrozumieli dobrze
> > BP? :]
> 
> A moze dlatego, ze sie nim nie przejmuja, bo to bylo juz 100 lat temu?
> :]

Tak, ale ta osoba jasno powiedziała: zmieniajcie się i dostosowujcie do
waszych czasów. Nie stójcie w miejscu.

To chyba co innego.

Jeden z moich znajomych skautów szwedzkich powiedział kiedyś "Baden Powell
nosiłby dziś goretex". Coś w tym jest :)

> Rozwój liczebny jest wazny dla organizacji - czyli struktory, ktora
> posluguje sie innymi imperatywami niz ruch (liczebnosc, struktura,
> zamożnosć itp.)
> 
> Dla ruchu ważne jest to, jak realizowana jest idea.
> 
> Stad - myślę - moja propozycja podziału nurtów panujacych w harcerstwie
> na osoby oddane ruchowi i oddane organizacji jest trafniejsza niz
> wszelkie "zachowywanie" czy "konserwowanie"

Nie Olek, ten podział ma dwie wady.
Może w sumie jedną, w drugie to raczej wada (moim zdaniem) twojego
postrzegania tegoż podziału.

Otóż bardzo trudno jest rozdzielić ruch i organizację. Są one splecione ze
sobą i nie da się jasno powiedzieć co do wielu spraw czy są bardziej
związane z ruchem i organizacją. Ruch i organizacja powinny współgrać,
współdziałać i być doskonale splecione.

Pozatym zauważam, że przypinasz nie wiem czemu, instruktorom będącycm w
nurcie liberalnym chęć bliskości organizacji a nie ruchowi. A to dla mnie
duże uproszczenie, stąd uważam twoją "mapę" opublikowaną w ostatniej pobudce
zresztą, za błędną i bardzo mylącą.

Ruch w pewnym momencie potrzebuje bardzo zorganizowania, inaczej wkradnie
się tam chaos i anarchia.
Aczkolwiek powinno być to zorganizowanie mądre.

David McKee, wspomniany już dyrektor regionalny, powiedział mi: "Wiesz co,
chwalicie się często na różnych spotkaniach i imprezach międzynarodowych, że
w polskim harcerstwie wartości są tak bardzo ważne i w ogóle. Czemu więc na
każdym szczeblu macie sąd i komisje rewizyjną? Nie ufacie sobie nawzajem?
Nie wiem czy chciałbym być drużynowym, czy komendantem czując na plecach
ciągle oddech komisji rewizyjnej i bojąc się ciągle absolutorium."

:)

Poza tym często widuję osoby, które zupełnie nieświadome makrozarządzania w
organizacji rzucają różne sformułowania w stylu "eeee, ognisko, wędrówkka,
kanapki w plecacku i naprzód, w góry, a nie siedzieć tu przy biurku i
wymyślać jakieś strategie i plany operacyjne! Przecież to nie harcerstwo!"
;)

Tak więc zamiast dzielić na tych co bliżej ruchowi i bliżej organizacji
podzieliłbym na tych, którzy bliżej równowadze ruchu i organizacji i tych
którzy uwielbiają biurokrację i rozrost form przez kadrę i dla kadry (choć
zapominają o najważniejszym - o dzieciakach).

Ta pierwsza grupa zaś dzieli się na tych, którzy widzą sens przywracania w
dużej mierze tego co przed wojną i tych którzy widzą w tym mniejszy sens.
Uprościłem trochę, ale nie fiksujmy się na tych podziałach może, bo to nas
chyba nigdzie nie prowadzi...

> > Ale tak naprawdę rdzeń naszych działań opisuje Prawo, Przyrzeczenie i
> > metoda. Reszta jest... programem :)
> 
> Ale z tym chyba nikt nie dyskutuje? :)

Nie do końca.
W podejściu które opisałem zmienia się cały program co jakiś czas. Łącznie z
metodykami. Złe grupy wiekowe? Ciach! Złe spra3ności? Ciach! Niepotrzebujemy
sprawności? Ciach!

Oczywiście przedtem analizy, analizy, analizy. A nie ot tak sobie, wg
widzimisie.

Wg wielu ludzi metodyki też są "święte" i nie należy w nich grzebać.
Zmieniać możemy tylko propozycje programowe :]

Bo skoro nowoczesny program - czy nasze stopnie są nowoczesne? :)
 

> Tzn. zmieniają sie normy budowane na tych wartosciach, tak?
> (sorki, ale badzmy precyzyjni, prosze, to jest wazne bo:)
> 
> Sęk w tym, Michal, że pewne normy przestają realizować daną wartość.
> I wtedy juz nie mozna powiedzieć: zreinterpretowalismy te wartosc.. w
> koncu wartosci sie zmieniaja.
> Wartosci mają byc niezmienne. Zmieniać sie mogą normy - to tak. Ale
> tylko do momentu, w ktorym nadal daną wartość realizują.

Wartości POWINNY być niezmienne, ale jeśli uznamy że dana wartość jednak nie
jest tym co chcemy, to też możemy to zmienić. Chodzi o to, że ona też nam
czemuś służy. To nie jest dekalog!

Choć generalnie wartości tworzące skauting są niezmienne i uniwersalne.

(ciężko trochę mi się o tym rozmawia, więc wybacz jak robię błędy ale moje
wykształcenie nie zahaczyło o te tematy :] )

 
> A czy uzywamy slowa blizni tylko z powodu tradycji, czy ze wzgledu na
> konkretne znaczenie, ktore ma, a ktore wiąże się m.in. z tym, że uzywa
> sie go w kościele?

A czy nie możemy zastąpić tego i innych zapisów sformułowaniami, które mają
to samo znaczenie, ale są bardziej zrozumiałem dla dzieciaków?
 
> tzn. jaki system zachowania?
> 
> Przeciez ten system zachowania, to wlasnie normy, ktore maja realizować
> niezmienne wartosci. Czy tak?
> Wiec tego systemu zachowania swobodnie ksztaltowac nie mozna.

Nie. On wypływa z interpretacji i implementacji!
Inaczej zachowuje się kobieta SKROMNA w 1965 roku, a inaczej zachowuje się
kobieta SKROMNA w 2006 roku!
 
> A czy aby nie robimy tego tak, ze naturalny bunt mlodziezy
> wykorzystujemy do pozytywnego zmieniania swiata?

Tak, ale nie możemy z tym przeginać, tak aby nie wychować zbyt zbuntowanych,
aspołecznych jednostek.

Kataończycy mieli swego czasu program REBEL WITH A CAUSE (buntownik z
powodem, parafraza słynnego buntownika bez powodu). Chodziło o to, by
młodzież umiała wypowiadać się na tematy które oznaczają ich bunt wobec
czegoś. 
 
g00rek



Więcej informacji o liście dyskusyjnej Czuwaj