[Czuwaj] Re: Naprawa ZHP
Seascout
seascout w go2.pl
Pią, 3 Lis 2006, 12:30:32 CET
::
::Mnie nie przekonuje :-)
::Mowie o argumentach merytorycznych, a nie prawnych.
::
::W przypadku choragwi wystarczy: Statut ZHP :-)
::
::Druzyna może zalozyc wlasne stowarzyszenie. Rodzice, przyjaciele itp. Da
::się.
::
Tomku, wszystko się da. Tylko po co?
Znakomicie odwróciłeś uwagę dyskutantów od problemu chorągwi, a niektórzy
(Czesio) dał się wciągnąć w Twoją grę.
Trzeba sobie odpowiedzieć na pytanie - do czego służy dzisiaj szczebel
pośredni struktury. Padł argument mówiący o tym, że reprezentuje ZHP wobec
władz regionalnych. Ponadto szczebel pośredni (chorągwie) ma kształcić kadrę
hufców, koordynowac działania programowe na swoim terenie, pozyskiwać środki
na działalność harcerską na szczeblu regionu.
Teoretycznie, gdy tworzono chorągwi, miało być tak, że to co ustali GK
będzie za pomocą chorągwi dystrybuowane do środowisk, bo ówczesne środki
komunikacji nie pozwalały na dystrybuowanie informacji do np. 400 hufców na
raz.
Dzisiaj, wysłanie wiadomości do 1.000 odbiorców czy też do 17 zajmuje tyle
samo czasu i kosztuje tyle samo pieniędzy, więc funkcja redystrybucyjna jest
zbędna.
Pozostają pozostałe - ale one zostały wymyślone gdy już chorągwie istniały.
Więc nigdy nie wiadomo - czy dawano zadania chorągwiom dlatego, że tego
wymagało działanie Związku, czy dlatego, że już chorągwie były i trzeba było
im dać jakieś zadania...
A wracając do tematu. Problem chyba wynika stąd, że choć zadania były
określone już dawno, wiele chorągwi nigdy ich tak naprawdę nie realizowało.
Może mam spaczone pojęcie o chorągwi, bo pochodzę z mazowieckiej, ale dam
garść przykładów:
- mimo, że posiadam złotą okk, chorągwiany zespół kadry kształcącej nigdy
nie zwrócił się do mnie (ani do drugiej osoby z chorągwi która posiada ZOKK)
o pomoc w organizacji jakichkolwiek szkoleń. Dlaczego? Bo żadnych nie
organizuje - poza kursem zastępowych (SIC!) przybocznych i drużynowych...
Kursy takie robimy sami w hufcu (z wyjątkiem zastępowych - które są
prowadzone przez szczepy i drużyny) i zapraszamy do udziału instruktorów z
hufców ościennych. Trwa to latami i okazało się, że bez chorągwianego ZKK da
się żyć.
- środki które pozyska chorągiew, wydawane są w chorągwi. To powoduje, że
rosną wydatki chorągwi (bo granty trzeba rozliczyć) i jest potrzeba
pozyskiwania kolejnych środków. Które w związku z rosnącymi zadaniami
chorągwi są wydawane w chorągwi. Co my mamy z tego? Czy dalibyśmy radę bez
chorągwi? Za te kursy zastępowych organizowane przez chorągiew i tak trzeba
płacić i jeszcze być wdzięcznym, że kochana chorągiew coś takiego dla nas
organizuje. Fakt, że dla hufców z naszej chorągwi kursy są tańsze, ale i tak
(po zniżce) są droższe niż te organizowane przez np. nasz hufiec.
- program chorągwi. Nie mogę się wypowiedzieć, bo nic na ten temat nie wiem.
Acha. Raz w roku robione są jakieś dni chorągwi. Byłem raz i więcej nie chcę
(oświecono mnie wtedy - że tu jest Polska i tu się pije). Te same dni, czy
tez rajd Wisła może robić przeciętny hufiec.
- koordynacja działań. Znowu odpowiem na przykładzie kształcenia - bo tym
się zajmuję. Można zebrać kształceniowców z kilku położonych blisko siebie
hufców i podpowiedzieć im, że mogą razem dla swoich hufców robić
kształcenie. Tak jak my się skrzyknęliśmy z Grójcem, Pionkami, Kozienicami.
W każdym hufcu jest przynajmniej jedna osoba, która może prowadzić zajęcia,
więc jak z każdego hufca się pozbiera te rodzynki, to może wyjść fajna
grupa. I tak pracujemy. Ale to była inicjatywa nasza, oddolna, a nie
propozycja chorągwi. Nikomu nie zalezy na tym, by w hufcach rozwijać
kształcenie. Zależy tylko na tym, by jak najwięcej ludzi przyjechało na
akcję chorągwianą, na chorągwianą stanicę, i brało udział w kursach, które
dla hufców zorganizuje chorągiew. Ciśnienie na obłożenie bazy chorągwianej
jest tak wielkie, że kilka lat temu, gdy po raz pierwszy odmówiliśmy udziału
w akcji chorągwianej, naszemu komendantowi zabroniono wystawiania patentów
drużynowego (co oczywiście olał).
- finanse. Nasza księgowa robi wszystko. Opisuje faktury, robi zestawienia,
zamyka teczkę i przekazuje dokumenty do chorągwi. Gotowe. Co jeszcze z tymi
dokumentami robi chorągiew - nie wiem. Ale wiem, że bierze za to pieniądze
za "obsługę".
No i jak się tak działa Tomku, w takiej chorągwi - to oczywiste staje się
pytanie co mi ta chorągiew daje? Kształcenie? Program? Relacje zewnętrzne?
Są oczywiści i takie działania, które są potrzebne i które odczuwamy.
Chorągwiana reprezentacja na jambo, chorągwiany inspektorat ratowniczy -
pomagają i jest się do kogo zwrócić o pomoc. Ale wiem, że te ciała nie
powstały z inicjatywy KCH.
Niemniej, nie można zapatrzeć się tylko na to co nie działa. Są - moim
zdaniem - chorągwie - które finansują kształcenie, organizują kształcenie,
mają dobre wsparcie metodyczne dla hufców. Wspierają środowiska na swoim
terenie. Może problem polega na tym, że tych drugich jest za mało - i "złe
chorągwie wypierają te dobre".
I kolejne pytanie - czy mamy równać do tych słabych czy do tych dobrych?
Seascout
Więcej informacji o liście dyskusyjnej Czuwaj