Re[2]: [Czuwaj] Re: na złość nie pozwolimy Polakom chodzićdo szkoły...

[Piotr Giczela]

> No ale patrząc w ten sposób, to podobnie powinno być w Niemczech, Norwegii,
> Francji, Włoszech... A jakoś te społeczeństwa nie stoczyły się w powszechny
> analfabetyzm i mimo że nie było tam rządów komunistów w proradzieckim
> wydaniu...

> Seascout

Niemcy były, są i zapewne będą bogatsze od Polski. Ładnie przywołałeś
te reformy z międzywojnia w poprzednim liście. Mnie się też bardzo
podobają. W ogóle jako technika podszyty bardzo lubię rozwój
maszynowy, automatyzację, nowoczesność w armii, w życiu itp. Tyle
tylko, że takie świetlane działania były w COP i okolicach, w Gdyni,
na Śląsku (którego notabene nie ominęły tąpnięcia związane z wielką
falą bezrobocia wśród górników, po załamaniu sie cen na rynku węgla).
Natomiast we wschodniej Polsce wiejskiej, zapuszczonej, zaniedbanej,
pozostawionej swemu losowi, była nedza i żebractwo. Ile dziennie
przychodziło do mojej babci żebraków, jak ona to mówiła "dziadów
proszalnych"? Jak myślisz? - Po kilkunastu. Kilkunastu dziennie w
małej wsi, kolonii właściwie! I nie chcieli pieniędzy. Chcieli jeść...
Pisząc te wspomnienia starego człowieka nie chcę gloryfikować
socjalizmu w wydaniu PPR a później PZPR. Jestem zły, że tak sie
potoczyła historia i przez pół wieku nie można ich było oderwać nijak
od steru państwa. Ale już napisałem, że to oni okradli bogatszą część
narodu, by po trosze rozdać biedniejszym. By ich do siebie przyciągnąć
społecznymi reformami. Nikt nie chciał dać pieniędzy, ziemi, fabryk po
to, by można było przeprowadzić reformy. Przypomnij sobie, że chłopów
nie chciała nasza władza uwłaszczyć i zrobił to dopiero zaborca, który
pokasował część wielkich majątków za udział możnych w powstaniach
narodowych. Zauważ, że nie powiodły się próby reform
gospodarczo-społecznych w latach międzywojennych, bo niewielu znalazło
sie takich, którzy na wsi przejmowali się biedotą. Używając
protestanckiego porównania: nie było chętnych, by tym ludziom
chodzącym po prośbie kupić wędki, aby sobie złowili ryby.
Czasem lubie pomarzyć: co by było gdyby... No więc gdyby nie wojna,
nie Hitler i nie Stalin, to co? To kisiłoby się wszystko w polskim
kotle. Wcześniej czy później podciągnęlibyśmy się do zachodniego
poziomu. Byłoby też ileś tam ofiar głodu, nędzy, bankructw, przemocy,
braku demokracji, może jakiegoś przewrotu...
Nigdzie nie twierdziłem, że rozwój społeczny jest tylko dzięki
"komuchom". Bez nich też by był. Ale prawda historyczna jest taka, że
to właśnie dzięki nim wiele rodzin nie musiało chodzić po prośbie,
tylko mogło kształcić prawie za darmo dzieci.
Podałeś przykład Włoch. No to Ci powiem, że jakiś czas temu
przeczytałem poważna publikacje na temat pomocy społecznej. Wynikało z
niej ni mniej ni wiecej tylko tyle, że na południu Włoch jeszcze w
latach 70 - spory odsetek ludzi mieszkał w jaskiniach, w skrajnej
nędzy. Dopiero około 75 roku wybudowano dla nich specjalne osiedla
mieszkaniowe. Niestety, wyglądały na zdjeciach jak osiedla z krajów
Trzeciego Świata. Część tych ludzi, wciąż pozostających na państwowych
zasiłkach, nie umie pracować ani żyć w warunkach dla siebie zbyt
nowoczesnych. No ale to juz problem socjologiczny.
Przytaczając to zagadnienie chcę zwrócić uwagę, że u nas, pominąwszy
klimat, nie było w latach 70. ludzi mieszkających w osiedlach
ziemianek.

-- 
Pozdrowienia,
 Piotr Giczela