[Czuwaj] O naprawie ZHP - wizja g00rka a moja
Aleksander Senk
senk w post.pl
Pią, 29 Wrz 2006, 13:29:01 CEST
Michał Górecki napisał(a):
> No dobra Olek, "odgałęźmy" jedną z odnóg dyskusji na tory czysto
> organizacyjne.
OK :)
Ale potem bede musial juz iśc, dobrze? :) I jak nie odpowiem dalej, to
nie znaczy, ze uciekam od odpowiedzi.
> Wiadomo, że podoszenie wymagań ma taki wpływ na ilość członków
> organizacji, jak podnoszenie ceny na popyt. To chyba bezdyskusyjne nie?
Nie.
Tzn. Dyskusyjne.
Ja stawiam tezę, że organizacja o wyraźnym profilu i wysokich
wymaganiach nie musi wcale tracić specjalnie bardziej niz organizacja
niewyrazna, nie stawiająca wymagań.
Bo sęk w tym, że młodziezy, która chce sie wychowywac w duchu stawiania
sobie wymagan, trzeba samemu te wymagania stawiać. To naprawde pociąga!
Ja nie mówię, że stawianie wysokich wymagań zrobi z nas na powrót
organizację milionową.
Ale zostanie nas 60-80 tys. i z takimi ludzmi bedzie mozna gory przenosić.
> Oczywiście poprzeczek się nie obniża, stawia się trudne wymagania, równa
> się w górę, itp.
No, tu wychuwam ironie? Bo chyba tak nie jest?
> OK. Jak myślisz, ilu instruktorów jest w stanie zaakceptować "twarde
> reguły gry". Ale bez owijania w bawełnę. Zapisujemy zakaz picia i
> palenia tak twardo jak tylko się da. Wymagamy, egzekwujemy, itp.
> Ilu nas może być?
Nie wiem.. 20%?
Ale pamietaj, ze mnie te liczby nie ruszają.
Wiesz.. wyznaje zasade Fiat Justita, pereat mundus.
Nie ma dla mnie znaczenia liczebnosc tej organizacji, byle by była to
organizacja kierująca sie harcerskimi ideałami, a nie organizacja
masowa, ktorej oddzialywanie wychowawcze na czlonkow jest słabe.
> Mamy do wyboru dwa warianty (i nieskończenie wiele pomiędzy nimi):
> - twarda organizacja abstynencka, zupełnie, totalnie i bezwarunkowo
> (przede wszystkim instruktorzy). Oddziaływanie dość małe. Znaczny spadek
> liczebny.
> - organizacja wychowująca do trzeźwości / umiarkowania w piciu (i nie
> tylko, umiarkowania we wszystkim). Oddziaływanie znacznie większe.
> Byćmoże przyrost liczebny.
No wlasnie - dobrze, ze wspomniales o tych posrednich stanach :)))
Ja bym okreslił "moją" organizację tak (oczywiscie to wycinek pod katem
abstynencji opisany):
Organizacja, która stawia wysokie wymagania. Także wzgledem abstynencji.
Instruktorzy sa abstynentami, wykorzystują abstynencję jako narzędzie
wychowawcze. Skutecznie zgodnie z "metodyka" oddzialywania przez
abstynencje (duzo o tym trzeba by napisac).
Moim zdaniem oddzialywanie wychowawcze jest bardzo duzo, a nie dość
male. Moze jest mały zasięg, wynikający ze sredniej liczebnosci ale to
mnie nie rusza. Wazne jest, ze Ci, ktorzy chcą byc, ktorym sie to
podoba, czerpia maksymalnie z tego, co im mozemy ofiarowac.
To jedna strona medalu.
Druga: caly czas nie widze "organizacji wychowujacej do trzeźwości"
O czym mowisz?
Chodzi Ci caly czas o wychowywanie poprzez umiarkowane picie? :)
Caly czas nie widze tego :) Raz jeszcze prosze, bys opisal - albo byscie
sie wszyscy zebrali i opisali - jak to ma wygladac.
Dla mnie nie ma powaznej kontrpropozycji dla rezygnacji z abstynencji
jako narzedzia ksztaltowania m.in. umiarkowania w piciu.
Na razie jest tak, ze jezeli zrezygnujemy z abstynencji, to nie
obejmujemy tej sfery w ogole naszym ODDZIALYWANIEM WYCHOWAWCZYM.
Bo za wychowawcze oddzialywanie nie uwazam mowienia ludziom, ze nie moga
pic, bo nie maja 18 lat. A ze starszymi chodzenia na wykwintny obiad z
lampka szampana i mowienie: tak tylko mozecie przyjmowac napoje alkoholowe.
> Oczywiście zaraz usłyszę, że jakość, nie ilośc, itp, itd.
> Obserwujemy znaczny spadek członków.
Nooo...
A czym jest to spowodowane?
Czy naprawde chcesz zniesieniem famy o niepijacych harcerzach poprawic
liczebnosc organizacji??????????
Przeciez to zupelnie tak nie zadziala!
Srodowiska - przynajmniej te, ktore znam - stawiające wysokie wymagania
ideowe, w tym wymagajace abstynencji, nie mają kłopotow z liczebnością!!!
Mają je srodowiska słabe ideowo, srodowiska, ktore nie sa w stanie
zaproponowac ludziom niczego oprocz srednio atrakcyjnej zabawy.
> Mamy ok 120 000 członków. I 38 189 000 mieszkańców.
> (nie biorę pod uwagę instruktorów, dziczyzny i innych "pomocników")
Do tego fragmentu nie bede sie specjalnie odnosił.
Zupelnie nie interesuje mnie % uharcerzowienia.
A jeszcze bardziej nie widze mozliwosci podniesienia liczebnosci
organizacji po zniesieniu nakazu abstynencji.
Chocby dlatego, ze wtedy z ZHP odejdzie tak wielu instruktorow, ze Ci,
ktorzy zostaną bedą mogli sobie tylko pomarzyc o zwiekszaniu
liczebnosci. Zreszta - to najlagodniejszy scenariusz, bo mysle, ze
odejscie tych, o ktorych mysle, spowoduje kompletną zapaśc ZHP. Zapaśc
będącą powtorką zapaści po odejściu srodowisk "niepokornych" w 89 i 91.
> Oczywiście nie chcę demonizować i upatrywać całego zła w abstynencji :)
> Daleki jestem od tego.
To dobrze. Bo abstynencja nie jest straszakiem :)
Jest rzecza tak rzadka, ze malo kogo odstrasza.
No, chyba, ze odstrasza tych, ktorzy intuicyjnie czują hipokryzje:
"harcerzyki mowia, ze nie pija, a pija jak my."
Ale nie mysl, ze jej zniesienie kogos przyciagnie... :)
> Ale powiem tak - już niedługo dotknie nas kryzys instruktorski. Problem
> nie jest tak spory jak w np w Irlandii, gdzie rodzice zapisują dzieci w
> kolejkach do skautingu, już po urodzeniu (serio!), ale zaczyna być
> dotkliwy.
> Czy ten zapis nie spowoduje, że praktycznie nie mamy możliwości
> pozyskiwania instruktorów - dorosłych?
Nie wierze w harcerstwo, ktore pozyskuje instruktorow-doroslych.
Harcerstwo to ruch mlodziezowy. Ruch, w ktorym mlodziez wychowuje mlodziez.
Nie chce harcerstwa, w ktorym druzyny prowadza 30-40 latki, ktorzy nie
są przesiąknieci ideałami harcerskimi, a tylko mają wole wykorzystania
metody do ksztaltowania "dobrych obywateli"
> Bo przecież mało co który dorosły człowiek o ukształtowanym charakterze
> zdecyduje nagle że zostanie abstynentem (chyba, że właśnie wstąpił do AA ;)
Znowu trudno mi upatrywac problemu w takiej sytuacji :)
> I myślę że duża część instruktorów, także tych zgadzających się z
> koniczenością opóźniania wieku inicjacji i krzewienia umiarkowania - nie
> zdecyduje się zostać na kolejny rok właśnie dlatego.
Jaka szkoda...
> Pytam w kontekscie liczebnościowym - czy skórka będzie nadal warta
> wyprawki? I kiedy przestanie? Gdy będziemy liczyć 60 000? 40? 20?
> Dlaczego liczebność ZHR utrzymuje się ciągle na takim a nie innym
> poziomie? :)
Myslisz, ze to z powodu abstynencji? :)
A moze z powodu braku koedukacji (nie mowie o koedukacji na poziomie
druzyny)?
A moze z powodu slabosci szczepow?
A moze z powodu zbyt duzego nacisku na formacje religijna?
A moze z powodu zbyt wyraźnych sympatii politycznych?
A moze z powodu jakichś konkretnych ludzi, ktorzy w organizacji tej
wielkości moga w pojedynkę miec duzy wpływ na jej oblicze i wizerunek?
Mysle, ze to sa powody istotniejsze niz abstynencja, ktorej się tam
wymaga w stopniu "nieco" wiekszym niz u nas :)
Podsumowując ten przydlugi nieco list:
Zalezy mi trochę na ZHP. Ale najbardziej na pewnym stylu zycia i bycia,
ktory utozsamiam z harcerstwem. I zalezy mi na nim bardziej niz na
organizacji i jej celach. ZHP widze tylko jako pomoc organizacyjna, a
nie strukture, ktora bedzie narzucala wlasne cele czy tez decydowala o
tym, jak ma wygladac PH.
...
W szczepie - w ktorym mialem przyjemnosc sie wychowac, ktory mialem
zaszczyt prowadzic, a w ktorym teraz prowadzę drużynę wędrownicza - nie
zawsze sie nie pilo. Dopiero w polowie lat 90 zaczeto pracowac z tematem
abstynencji. Zaczeło sie od twardego "nie bo nie" i wywalania.
Pozniej przyszła praca szersza - nad zrozumieniem celow abstynencji..
jeszcze później nad wymaganiami, ideowościa itp.
Od wielu lat jestesmy jednym z najliczebniejszych (jezeli nie
najliczebniejszym), a od kilku najsilniejszym pod wzgledem kadrowym
(chocby liczby instruktorow) srodowiskiem w hufcu Mokotow.
To wszystko mamy nie dlatego, ze pojawila sie u nas w szczepie jakas
niezwykla osobowosc, ze mamy ponadprzecietnie inteligentnych ludzi ze
mamy wyselekcjonowanych harcerzy. Owszem - mamy ludzi inteligentnych,
zaangazowanych, dobrych harcerzy. Ale mysle, ze to wszystko osiagnelismy
w szczepie dlatego, ze zawsze wierzylismy w idealy harcerskie, ze
stawialismy wymagania, ze z duzym uporem staralismy sie pracowac zgodnie
z metoda harcerską i metodykami (nie mylic tylko z "w zgodzie z obecnymi
metodykami" - chodzi bardziej o takie rzeczy jak "metodyka organizacji i
przeprowadzania obozu" itp. ;))). I po prostu przyciagalismy innych,
ktorzy takze fascynowali sie tym, co my. Nawet gdy problemem byly
relacje interpersonalne czy inne nieporozumienia.
Stad naprawde bardzo trudno jest mnie przekonac, ze stosowanie metody
harcerskiej, szacunek dla tradycji i historii, wymogi abstynencji i tym
podobne "niezwykle zabiegi" przyczyniają sie do obniżania atrakcyjnosci
ruchu harcerskiego i są źródłem wielu problemów. Trudno mi jest sie nie
usmiechac, gdy slysze, ze tego "nie da sie zaimplementowac", "to nie
dziala", "to fikcja", itp. itd.
Są po prostu ludzie, ktorym sie nie chce starac i tacy, ktorym sie chce.
Mysle, ze samemu stawiajac siebie wysokie wymagania, takze w sferze
abstynencji, bedziemy moze tracili tych, ktorym sie nie chce, ale za to
przyciagali tych, ktorym sie chce.
I tak poprawimy jakośc Zwiazku.
pozdrawiam
olek
Więcej informacji o liście dyskusyjnej Czuwaj