[Czuwaj] Bractwo?
Michał Górecki
g00rek64 w gmail.com
Śro, 11 Kwi 2007, 19:55:13 CEST
Może to nie o programie jako takim, ani o ideałach, ale chyba też
wpisuje się w dyskusję przedzjazdową. Bo struktura na program wpływa.
A na pewno kategorie członkowskie. Zresztą temat trochę pobudził
Andrzej, swoim postem o srebrnych i złotych podkładkach, choć i tak
chciałem o tym napisać.
Po raz drugi już, jako komisarz zagraniczny muszę wysłać spis do WOSM.
Sprawa komplikuje się, poniewasz nasze kategorie członkowskie nie
przystają zbytnio do powszechnie istniejących. Aha, mówię o
instruktorach.
Otóż w ZHP bycie instruktorem definiowane jest przez STOPIEŃ, a nie
pełnioną FUNKCJĘ. To znaczy instruktorem jest podharcmistrz bez
funkcji, ale nie jest nim wędrownik - drużynowy (18 letni drużynowy
bez stopnia pwd).
Problem byłby może nie tak duży, gdyby nie fakt, że wg spisu 40%
drużynowych nie posiada stopnia pwd... a 25% nie ma nawet otwartej
próby.
Na świecie sytuacja wygląda tak, że instruktor (leader) to osoba
pełniąca określoną funkcję. W dodatku nie KAŻDA!
Leaders w tym ujęciu to na pewno osoby pełniące "liniowe funkcje",
czyli drużynowi, komendanci szczepów, a także kształceniowcy różnych
szczebli, i szefowie jednostek (nie zawsze).
Nie należą do nich członkowie różnych rad (council members), nie
należą też na pewno płatnie pracujący w organizacjach.
Moje problemy z wysłaniem arkusza spisu do WOSM pewnie mało was
interesują, tym bardziej, że dużo z tego nie wynika w praktyce, ot
statystyka, ale zachęciło mnie to do rozmyślań, czy nie powinniśmy
przyjrzeć się naszym kategoriom instruktorskim.
***
1. Po pierwsze to o czym pisałem - instruktor powinien być chyba
definiowany FUNKCJĄ a nie STOPNIEM. To znaczy dzisiejsza KADRA. I to
KADRA powinna mieć wszelakie przywileje, a nie INSTRUKTORZY.
Tylko w normalnym świecie nie ma opcji, żeby wędrownik ot tak, został
drużynowym. U nas teoretycznie też nie... Ale jak jest - widać. Więc
instruktor, ale po "przymusowym" przeszkoleniu. Odpada w takim ujęciu
cała brać instruktorska nie pełniąca funkcji. Ale o tym za chwilę.
2. Po drugie trzeba zastanowić się nad tym czy tu też wyróżnić
podgrupy. Kto powinien mieć czynne prawo wyborcze? Czy każdy, łącznie
z instruktorem d/s przesuwania krzeseł w komendzie?
3. I wreszcie sprawa najważniejsza o której chciałem napisać. Istnieje
sobie takie pojęcie jak FELLOWSHIP. Po naszemu bractwo, drużyna (np
pierścienia). Bractwo, to krótko mówiąc ludzie dorośli, którzy być
może kiedyś pełnili funkcję (ale teraz już jej nie pełnią), ale którzy
nie chcą zerwać kontaktu ze skautingiem, ze swoimi środowiskami, ale
chcą im pomagać. To tacy ludzie, z którymi my też nie chcemy zrywać
kontaktu.
Członek bractwa nie nosi zazwyczaj munduru, tylko koszulkę polo,
chustę, czy sweter (ze znakiem bractwa odpowiednim) plus chustę.
Sprawa prawa skautowego jest o tyle inna, że pojęcie ścisłego
przestrzegania jako takiego nie istnieje, członek bractwa nadal
"kieruje się wartościami w nim zawartymi" (tak jak zresztą przez całe
życie), ale w ten temat się nie wgłębiamy :)
Warto dodać, że istnieje organizacja światowa zrzeszająca członków
takich bractw, czyli ISGF.
***
Jak wygląda sytuacja u nas?
Po pierwsze jak już pisałem sprawa postrzegania instruktorów przez
stopień. Z jednej strony tracimy wtedy tych bez stopnia, z drugiej
mamy sporo ludzi którzy funkcji już nie pełnią (teoretycznie prawa
czynnego już nie mają, niech ktoś mnie poprawi).
Mamy STARSZYZNĘ, która to nie jest ani instruktorami, ani
wychowankami. Chociaż teoretycznie starszyzna może pełnić funkcje
instruktorskie (niech ktoś mnie poprawi jeśli się mylę). Jej
członkowie są jednak pełnoprawnymi członkami ZHP.
Mamy członków wspierających, którzy jednak jakoś specjalnie
zorganizowani chyba nie są. I kategoria ta, może to moje wrażenie,
wydaje się być mocno poza ZHP, w sensie decyzja na przejście do tej
kategorii to wyraźne "finito". Znam niewielu instruktorów którzy się
na to zdecydowali.
I mamy wreszcie SENIORÓW, którzy to są w ISGF, chociaż w idei ISGF
zupełnie nie o to chodzi... Bo seniorzy nie dość że są zazwyczaj
instruktorami, pełnią czasami funkcje, chcą mieć duży wpływ na
organizację (a ISGF raczej poleca rozwiązanie bractwa jako doradców).
***
Nie mam oczywiście gotowego pomysłu. Na pewno stworzenie takiego
Bractwa wiązałoby się z pewnym "oczyszczeniem". Osoby nie pełniące
funkcji, ale chcące jakoś tam się udzielać zostają jego członkami.
Mają swoje organy (najlepiej oddzielne stwoarzyszenie), mogą mieć
nawet swoje wyjazdy jak chcą. Na pewnoe wspierają ZHP, na pewno mogą
mieć głos doradczy. Generalnie nie noszą mundurów, w przypadku
pozostawienia twardych zapisów 10 pph, nie obowiązuje ich żaden zakaz,
czy nakaz.
Co ważne - w każdej chwili mogą wrócić na status instruktora, jeśli
mają objąć jakąś funkcję. Na pewno lądują tam instruktorzy bez
funkcji, ląduje tam także cała starszyzna
(albo zostajesz wychowawcą, albo dziękujemy, jesteś za stary by być
wychowankiem).
Z międzynarodowego punktu widzenia, osoby te nie są członkami WOSM,
ani WAGGGS, tylko ISGF, co ma jeszcze ten plus że tam są niższe
składki :)
***
Na koniec jedna sprawa - oczywiście w naszym przypadku noszenie
munduru jako takiego często symbolizuje przynależność do RUCHU jako
takiego. Ale zastanówmy się na ile chcemy być czytelni...
O to tyle na gorąco, jak zwykle długo, chociaż mam nadzieję, że
dyskusja się rozwinie. Mniej emocjonalnie niż w przypadku 10 pph :]
pozdrawiam
g00rek
Więcej informacji o liście dyskusyjnej Czuwaj