[Czuwaj] Spółka a nie spółka

Michał Górecki g00rek64 w gmail.com
Wto, 13 Lut 2007, 09:43:34 CET


TOGRO.com.pl napisał(a):
> Goorek - mam prosbe. Napisz jasno i wyraznie (jeśli masz takie informacje),
> czy 4Ż "zarabiala na siebie", czy tez przynosila ciagle straty.
> Przyznam, ze nie wiem jak bylo, ale stoje na stanowisku, ze 4Ż maja szanse
> istniec jeśli utrzymaja same siebie (pomieszczenia, media, towar, etaty,
> promocja itp.).
>   
Tomek, tłumaczyłem już to chyba tysiąc razy, też tu na liście. Nie 
rozumiem słowa "ciągle". Kiedy żegnałem się z 4 żywiołami spółka 
kończyła dopiero swój drugi rok istnienia. Każde przedsięwzięcie zwraca 
się po określonym okresie czasu. I tak na przykład w branży tekstylnej 
okres ten wynosi około 6 lat.

Niektóre duże przedsięwzięcia zwracają się po 10 latach, ja podałem 
przykład Masterfoods Polska, który odnotował zysk po 9 latach.

Zależy to od wielu czynników, między innymi od konieczności poniesionych 
inwestycji, od stanu rynku, od stopnia konkurencji na rynku.

Nie można oczekiwać od spółki, która ma zająć się reformą mundurową ze 
środków bieżących, żeby zajmowała się nią (bez dodatkowcych środków, 
któe bądź co bądź były obiecane) i dodatkowo wychodziła na plus w 
bilansie, ba! finansowała właściciela!

Normalne spółki ustalają dywidendę i JUŻ PO osiągnięciu zysku 
bilansowego wypłacają ją właścicielom, choć oczywiście nigdy nie jest to 
100% (część musi być przeznaczona na dalszy rozwój spółki).

Także spółka (no może za yjątkiem warzywniaka za rogiem) nie będzie 
przynosiła szybkiej kasy.
Oczywiście istnieje szereg wskaźników, które mogą wskazać, czy spółka 
wogóle idzie w dobrym kierunku. I ja wcale nie twierdzę, że wszystko 
było idealne. Ale być może nie należało podchodzić do sprawy w ten 
sposób, wylewając niejako dziecko z kąpielą. Na przykład trzeba było 
przyjrzeć się poszczególnym działom (w tym przypadku wydawnictwu).

NA koniec - jako właściciel sto razy wolałbym spółkę z perspektywami, 
wchodzącą na rynek i przynoszącą jeszcze straty, niż miernie obracającą 
kapitałem spóleczkę z małymi kosztami, która wychodzi na zero. Bo 
pierwsza jest w fazie wzrostu, a druga po prostu sobie przędzie.

Tylko cyganka wróżąca z fusów może ocenić spółkę na podstawie jedynie 
wyniku bilansowego. Taki sam wynik może mieć spółka mająca 100 000 
inwestycji i tyle samo kosztów i "babcia spekulantka" sprzedająca jedną 
marchewkę dziennie :]

pozdrawiam
g00rek

P.S. Inną sprawą jest realna wartość wniesionego legendarnego "miliona" 
w starych kangurkach i paskach do rogatywek, który choć wartość księgową 
taką miał (ceny zakupu) to wartość realną o wiele mniejszą... :(


Więcej informacji o liście dyskusyjnej Czuwaj