[Czuwaj] walka
Seascout
seascout w go2.pl
Pon, 26 Lut 2007, 21:58:17 CET
Tylko dzisiaj, na tej liście, przeczytałem:
::sens całej wypowiedzi młodego instruktora był taki, że boi się na polu
walki zostawać ::sam - a rozwiązanie RCŻ, do którego zdążył dopiero wstąpić,
powoduje że w tej
::walce będzie się czuł osamotniony
:::
::
::Tylko na ile one są wynikiem zmian otoczenia, a na ile ogromu poświęcenia
kolejnych ::szeregów harcerstwa, które wykrwawia się w walce z Betonem i
rezygnuje, bądź ::odchodzi?
::
::
::Ruch żyje, zbiera się do kupy i mam nadzieję, że przywali od czasu do
czasu porządnie ::dbając jednocześnie o pracę
To chyba podstawowa różnica między mną a harc-romantykami. Jakoś nie czuję
się, bym był na jakimś polu walki, by ktoś gdzieś wykrwawiał się czy miał
komuś przywalić. Bardzo mnie martwi, że rozmawiamy ze sobą językiem walki i
nienawiści.
Myślę, że z nikim się w ten sposób nie dogadamy. Jak jest walka, to ktoś
wygrywa a ktoś przegrywa. Jak ktoś przegrywa, to czeka na odwet i nawiązuje
kolejną walkę. I tak w nieskończoność.
Może dlatego "walka o odnowę harcerstwa" trwa tak długo. Może czas przerwać
walkę a zacząć zmiany. Takie, które wszystkich zadowolą, pozwolą każdemu
(łącznie z 50 letnim nałogowym palaczem, który na przykład jest świetnym
mechanikiem samochodowym) odnaleźć się w tej organizacji?
Seascout
Więcej informacji o liście dyskusyjnej Czuwaj