[Czuwaj] One world, one promise.

Aleksander Senk senk w post.pl
Śro, 31 Sty 2007, 12:34:15 CET



Rafał Suchocki napisał:
 >Mam wrażenie (byż może mylne :D), iż taki sam film w wykonaniu 
 >zadeklarowanych romantyków (tych z samego czubka "Trójkąta Klepacza) 
 >wyglądałby następująco:
 >Część historyczna bez zmian. Część współczesna taka sama jak 
 >historyczna, tylko w kolorze.  ;-)  Idealnie zakonserwowane. I 
wszystko >utrzymane w tonie hurraojczyżnianym. Plus powaga.  ;-)


Po stwierdzeniach jakimi Rafal okrasil prezentację klipu obchodów 
stulecia i po komentarzu do niego g00rka (tym, co to 
"niepodleglosciowcy" znowu musza zrozumiec) cos mi nie pasowalo... Ale 
po wyzej zacytowanym liscie i króciutkiej wymianie listów z S00hym chyba 
rozumiem co...

Otóż zawsze mi sie wydawalo, że mówiąc o "romantykach w ZHP" mowi sie o 
ludziach, którzy swiecie wierza w hasło "tradycyjne wartosci, nowoczesny 
program"!

O tych instruktorach, którzy wierzą, że harcerstwo z nowoczesnym 
programem i zarazem promujące (głownie poprzez przyklad instruktorow) 
wysokie i zawsze obecne w zwiazku wzorce etyczne i styl bycia może się 
rozwijać (zwłaszcza w głąb) i być atrakcyjnym miejscem rozwoju tych, 
którym takie życie odpowiada.

A tu proszę:
Niektorzy uwazaja, ze "romantycy" to tacy, ktorzy nie tylko wartosci 
chcą miec "tradycyjne", ale i archaiczny, nieatrakcyjny program...

Skad sie wzięło takie przekonanie?
Czy to ten - skądinąd popelinowy i nieuczciwie przedstawiony - "Trójkąt 
Klepacza" tak zniekształcił to widzenie? Czy tez to jakies prywatne 
uprzedzenia, które wzięly się z zupełnie innych źródeł?


A może to jest po prostu tak, że ci wszyscy, którzy maja inne poglądy na 
przyszlosc Zwiazku i wizję harcerstwa są w oczach "postepowcow" jedną, 
ciemną masą, której wszystkie poglady są wsteczne, ograniczone i które 
należy wyśmiać?

Kiedyś jeden z intruktorów u mnie w hufcu, komentując pewien aspekt 
działania mojego środowiska powiedział podobno:
"Moim zdaniem oni mylą się w swoich rachubach. Ale bronią się efektami. 
A skoro im to wychodzi, to może coś w tym jest?"

Namawiam wszystkich "pragmatykow", do tej odrobiny pokory wobec własnych 
przekonań.
Namawiam, byście przyjrzeli się nieco lepiej pracy i efektom tych 
środowisk, którzy wierząc w tradycyjne wartosci, staraja sie tworzyc 
atrakcyjny program.

Zmiana jest ważna. Ale zmiana to nie tylko ciągłe parcie na przód z 
hasłem "trzeba spróbowac, historia nas oceni".

"Romantycy" to ci, którzy także chcą zmiany. Zmiany tego, co jest.
Ale postrzegają ją także jako odcięcie chorych, rakowych narosli. 
Narośli, których nie da sie uzdrowic, a które niszczą zdrowy organizm, 
siegając coraz głębiej i głębiej.
A gdy ten organizm zostanie oczyszczony, to z radością powitają każdą 
zmiane, która wyrasta ze zdrowego pnia, a nie z chorych naleciałosci.

Prymitywizowanie poglądów tych grup, które maja po prostu inna wizję 
kierunku i sposobu zmiany to - w moim odczuciu - albo wyraz 
niezrozumienia tego co sie dzieje, albo wyraz nieuczciwej "gry" politycznej.

pozdrawiam
olek









Więcej informacji o liście dyskusyjnej Czuwaj