[Czuwaj] Re: Opiekun próby

Piotr Giczela piotr.giczela w zhr.pl
Śro, 30 Maj 2007, 21:25:19 CEST



>> Racja. Namyśliłem się. No bo cóż znaczy papier, gdy nie rozumiemy (nie chcemy zrozumieć) idei, rozumiemy ją opatrznie? ZHP ma jakiś papie, którym jeden druh zaczyna wymachiwać przed nosem innemu druhowi, argumentując, że to i tamto. Masz rację Marabucie, róbmy swoje harcerstwo. Kultywujmy braterstwo. Szkoda energii na próżne swary.

> Poczekaj Piotrze, zanim napize chciałbym sie upewnić że cię dobrze
> rozumiem. Czy chodzi ci o "róbmy swoje harcerstwo w ZHR, kultywujmy
> braterstwo"?

Nie rozumiesz mnie dobrze. Wszyscy róbmy swoje harcerstwo. W ZHP, ZHR, Stoharze, FSE i różnych innych...

> I jeszcze jedno - bardzo nie lubię, gdy wszelkie formy
> usystematyzowania, uporządkowania i opisania rózych spraw
> przedstawiane sa jako "jakieś papiery". to takie podejście z którym
> czesto się spotykam, szczególnie u młodych, butnych instruktorów.

Ja jestem starym, który już pazury i zęby ma mocno stępione. Buty, którą też posiadałem swego czasu, dawno mnie oduczono. Powiem więc, że chciałbym, by wszystko było ładnie i porządnie usystematyzowane, Czasem nawet opisane określonymi procedurami. Ale nie lubię ja z kolei, gdy dla jakichś własnych celów podważa się coś, co już jest usystematyzowane. I nie myślę tu tylko o opiekunie prób na stopnie, chociaż to dobry przykład. Myślę także o sprawach pozaharcerskich. Pisząc słowa "róbmy swoje harcerstwo", byłem po przemyśleniach tego, co o Waszym dokumencie z ZHP napisał druh sędzia Ryszard (nie pamiętam nazwiska). I jak przeczytałem jego (w moim odczuciu butne słowa) to przypomniała mi się świetna piosenka Wojciecha Młynarskiego, gdzie w refrenie powtarzają się słowa: "Róbmy swoje..". Nie plećmy, nie gadajmy, a róbmy. Jak Andrzej Małkowski, który po odsunięciu od zarządzania w NKS wyprowadził się do Zakopanego, założył drużynę i robił co umiał najlepiej. Wychowywał młodych.
Niech więc druhowie, którzy chcą handryczą się jeszcze. Może dojdą do jakiegoś mądrego consensusu. Ja wolę pójść za przykładem Małkowskiego.

> I o ile zgadzam się, że fajnie by było jakby kadra wszelakiego
> szczebla utrzymywała kontakt z tak zwanym dołem, to zanegowanie
> wszelkich "papierów", wszelkiej formalizacji i pójście na braterski
> żywioł i zdrowy rozsądek, przy dużej organizacji spowodowałoby totalny
> chaos i zamieszanie.

Ja nigdzie Goorku nie zanegowałem harc-administracji. Musi być w profesjonalnej organizacji. Tylko szkoda energii na przekonywanie się miesiącami, latami i dziesiątkami lat. Życie pokazuje, że czasem instrukcja i regulamin swoje, a życie swoje. Jak potrzebuję wychowawcy, którego mi brak, to idę do bratniego ZHP. I nie obchodzi mnie, że komendantka podobozu, który wchodzi w skład kierowanego przeze mnie zgrupowania ma stopień pwd nadany jej w ZHP. A przecież mógłbym mnożyć trudności, żądać zaświadczeń, może jakąś weryfikację zrobić, aż by się dziewczynie odechciało ZHRu i obchodziłaby nas 10 kilometrowym łukiem.
O to mi chodziło i p to mi chodzi nadal...
Dlatego na wstępie powiedziałem, że podoba mi się pomysł porozumienia między ZHP i ZHR o wzajemnym uznawaniu stopni. Ale prędzej mi chyba kaktus wyrośnie niż do tego dojdzie (to po namyśle przyszło).

> Także nie mieszajmy w to braterstwa i nei zastępujmy nim pewnego ładu
> i porzadku mającego odzwierciedlenie w przepisach. OCzywiście nie
> nalezy iść w kierunku zbytniej biurokratyzacji, ale pewne reguły gry
> muszą istnieć.

Rozmawiamy o czymś zupełnie odmiennym. Tak mi się zdaje. A na koniec pytanie: Czy gdyby przyszedł do Ciebie twój sąsiad - harcerz, którego doskonale znasz od dziecka i wiesz o nim wszystko. I poprosiłby Ciebie o pełnienie funkcji opiekuna, do którego nadawałbyś się najlepiej, bo znasz i swoją i jego organizację doskonale z racji aktywnej służby. I właściwie pojmujesz harcerską ideę - odmówił byś mu? Bo ja nie. Bo tu o wychowanie harcerza chodzi, a nie o biurokratyzację. Ale jeśli by był zapis zabraniający wyraźnie takiego działania, nie przeciwstawiałsię głupio łamiąc przepisy, bo działałbym niewychowawczo. To przecież jasne. Być może, gdyby tego wymagała sytuacja i warta była mego poświęcenia, na powrót postarałbym się zostać instruktorem ZHP. Ale na szczęście, jak twierdzą wypowiadający się tu druhowie o poglądach odniennych od druha Ryszarda sędziego, nie ma zakazu sprawowania funkcji opiekuna przez instruktora spoza ZHP.
Przykład z Harcerstwem Blokowiskowym czy jakimś patologicznym ZHW jest bezmyślny i miałki jak cukier puder. Przecież w Komisjach czy kapitułach siedzą żywi, myślący ludzie, którym dobro wspólnej organizacji i budowania zrębów jej przyszłości (młodzi instruktorzy) powinno być najważniejszym priorytetem. Nie wim kto zgodziłby się na  samozwańczego instruktora jakiegoś tam Harcerstwa Blokowiskowego. Bądźmy poważni i traktujmy się poważnie.

> pozdrawiam
> g00rek

---- 
Pozdrowienia,
 Piotr Giczela


Więcej informacji o liście dyskusyjnej Czuwaj