[Czuwaj] refkleksje o dyskusji, było: ZHP be be be be

seascout w o2.pl seascout w o2.pl
Wto, 8 Kwi 2008, 20:53:37 CEST


Marabut napisał:

> 
> Zmieniła się GK-a. Nasze Naczelnictwo dało więc jej trochę czasu, żeby
> ogarnęła się z ważniejszymi dla ZHP sprawami i dawaj, zaczęła kontynuować
> rozmowy (mimo desperacji spowodowanej historią wcześniejszych rozmów i mimo
> wewnętrznych nacisków, by po doświadczeniach polityki uników poprzednich
> władz ZHP - pójść po prostu do sądu).
> 
> Rozmowy, z tego co wiem, potoczyły się w zupełnie innym duchu, duchu
> autentycznego braterstwa harcerskiego, a także zrozumienia, że również po
> naszej stronie podnoszą się trudne do tłumienia głosy o nadmiernej
> ugodowości, prawach moralnych itp. Głosy nie służące zbliżeniu. 
> 



No tak.

Szantaż to nie najlepsza metoda przekonania drugiej strony do swoich racji. Dialog jest lepszy. Ale bardziej wymagający...

Znowu refleksja mnie naszła. Że dyskusja nad problemem Krzyża Harcerskiego w ZHP jest prowadzona fatalnie.

Osoby chcące przedstawić swoje racje dotyczące podzielenia się własnością do Krzyża Harcerskiego, zamiast zdecydować się na jedną drogę komunikacji z adwersarzami i konsekwentnie się jej trzymać, to sięgają po różne argumenty czasem się wykluczające. 

Bo z jednej strony słyszymy o braterstwie a zaraz potem o sądach. Raz ktoś ewidentnie jadąc na emocjach, drżącym głosem mówi, że nie przejdzie mu przez gardło nazwanie Krzyża Harcerskiego znakiem towarowym, a zaraz potem pada argument, że ZHR ma swoich ludzi wszędzie i jak nie podzielimy się prawem własności do Krzyża, to nie dadzą nam kasy...

Ja osobiście budowałbym komunikację wyłącznie na braterstwie. Że jedni harcerze, że wspólne korzenie... Ale ja się mogę nie znać - nie jestem specem od takich rzeczy.


Dość powiedzieć, że z rozmów z ludźmi, którzy uczestniczyli w zbiórkach - spotkaniach z przedstawicielami GK przebija kilka niepokojących zjawisk.

1. Skrajne ataki, powodują skrajna obronę. Ponieważ nie tłumaczono dlaczego tak naprawdę warto podzielić się własnością Krzyża z innymi organizacjami, spowodowało to skrajne odczucia. Jeśli jeszcze kilkanaście dni temu, przed tym jak GK zaczęła jeździć po środowiskach, pisałem, że nie słychać o tym, że ZHP nie chce się dzielić Krzyżem, to coraz częściej takie głosy teraz słyszę. Głosy które narodziły się na fali oburzenia manipulacjami (tak czasem są odbieranie działania GK) i będące odpowiedzią na rzekomą próbę odebrania krzyża Związkowi Harcerstwa Polskiego. Moim zdaniem, to efekt źle przeprowadzonych rozmów, a raczej złej strategii.

2. Brak wiary w czyste intencje GK. Często słyszałem, że GK już zdecydowała, i te konsultacje są "na sztukę". A to powodowało opór. Takie polskie - więc my tym bardziej nie. I trochę jest w tym prawdy, bo chronologia była dokładnie taka jak w odczuciach uczestników kilku zbiórek. Próba podjęcia decyzji przez GK a potem konsultacje. Niejasny jest moment rozpoczęcia dyskusji, expresowe tempo tej dyskusji, niejasna jest też motywacja. Nie wiadomo tak naprawdę, komu na podzieleniu sie Krzyżem zależy. My w domyśle myślimy, że ZHR - owi. Myślę, że zależy też części środowisk ZHP. Ale intencje nie zostały nigdzie czytelnie przedstawione. Brak informacji to znamienna cecha tej dyskusji.

3. Zwykła niewiedza ludzi (w tym mnie na przykład) o podstawach. O tym dlaczego należy podzielić się prawem własności. Na każde pytanie pt. "dlaczego mamy to zrobić" otrzymuje odpowiedź w stylu "Ty nie wiesz... no wiesz co!" albo "przecież to oczywiste że tak trzeba zrobić i proste jak 2x2". Nie ma dialogu. Nie ma przedstawiania swoich racji. Nie ma zrozumienia dla drugiej strony, że nie rozumie racji, które nie zostały jej nigdy przedstawione.

Co można zrobić?

Moim zdaniem kilka rzeczy:

1. zdecydować się na jeden sposób komunikacji z "dołami" Albo straszymy się sądem, albo mówimy o braterstwie. Połączyć się tego nie da.

2. Bez emocji, bez przezwisk, bez etykiet, wyjaśnić, maksymalnie jasno, dlaczego należałoby sie podzielić prawem własności do Krzyża. Jak na razie nie spotkałem się z takim analitycznym wyjaśnieniem. Ale jestem słabym detektywem, może nie dość głęboko szukałem. Byłbym wdzięczny, gdyby ktoś na liście zdobył się w tonie dialogu, na taki opis.

Pozdrawiam 

Seascout


Więcej informacji o liście dyskusyjnej Czuwaj