Re: Re: [Czuwaj] Ech, ci pacyfiści...

Grzegorz Skrukwa greegors w icpnet.pl
Pon, 10 Lis 2008, 14:09:06 CET


----- Original Message -----
From: <steppenwolf44 w op.pl>
> Ależ Darku, zapewniam Cię że militaryzm w harcerstwie nie jest jedyną
rzeczą na punkcie której mam uraz. Jeszcze większy uraz mam na punkcie
łączności, szczególnie mojego "ulubionego" szyfru ga-de-ry-po-lu-ki (którego
jeszcze gdzieniegdzie uczy się harcerzy posługująch sie świetnie internetem
i komórkami) oraz sygnalizacji za pomocą chorągiewek. Źródłem moich
kompleksów są też: rolowanie koca (nigdy się tego dobrze nie nauczyłem -
zawsze wolałem zwinąć śpiwór), robienie "szkicu z marszu" w formie "jodełki"
(nadal nie mam pojęcia co to, choć wydaje mi się że w terenie orientuje się
dosyć dobrze) i budowanie szałasu z zielonych gałązek jodłowych (nigdy nie
chciałem ścinać gałęzi z żywego drzewa - wolałem użyć nieprzemakalnej
płachty. Choć pewnie taki szałas jest zupełnie nieharcerski?).

W dużym stopniu podpisałbym się pod tym, ale z pewnymi zastrzeżeniami:
1) szyfru gaderypoluki nie można porównywać z internetem i komórkami, bo to
są dwie różne rzeczy: kodowanie informacji a sposób przesyłania informacji.
Zgoda że szyfr gaderypoluki jest dośc prościutki, odpowiada poziomowi
intelektualnemu (wiedza o języku i matematyce) mniej wiecej 10-latka (III-
lub IV-klasisty), który już odróżnia samogłoski od spółgłosek i ma
świadomość że litery to tylko pewien umowny kod który można
modyfikować.Gaderypoluki może więc być dobrą zabawą dla starszych zuchów lub
najmłodzych harcerzy i całkiem bym go na śmietnik nie wrzycuał. Uczy pewnego
logicznego myślenia oczywiście na bardzo prostym poziomie. Wiadomość
zaszyfrowaną gaderypoluki można przesłać komórką też... To samo dotyczy
alfabetu morse'a który jeszcze bardziej uczy abstrakcyjnego myślenia, bo
uświadamia że wszystko można zapisać w postaci tylko dwóch znaków (-->
przygotowanie do zrozumienia np. systemu zero-jedynkowego).

2) jeżeli coś można porównać z komórkami i internetem, to właśnie owe
chorągiewki.

3) Rolowanie koca to istotnie relikt turystyki i wojskowości sprzed
kilkudziesięciu lat (choć niestety w naszej wspaniałej armii wciąz koce
fuinkcjonują...). Pochodzi z czasów gdy najpowszechniejszym rodzajem plecaka
był wojskowy tornister albo bezstelażowy plecak-worek ("plecak z kocem na
wierzchu nieraz borykał się z losem" jak mówi piękna skądinąd piosenka...).
Na dodatek jest sprzeczne z logicznymi i zdroworozsądkowymi zasadami
pakowania plecaka na wędrówkę - sprzęt do spania powinno się jak najlepiej
osłonić od deszzcu, a nie eksponować na samym wierzchu. Już w latach 60-tych
w poradnikach dla turystów o tym pisano...

4) Budowa szałasów z gałęzi rosnących drzew to z kolei przykład, jak bardzo
w harcerskich podręcznikach czy poradnikach pokutują praktyki czy wzorce
niezgodne z dzisiejszymi poglądami o ochronie środowiska i niezgodne z
przepisami. Zresztą nie tylko w harcerstwie bo także bardzo "nowoczesne"
podręczniki survivalu opisujące jak sobie radzić po katastrofie samolotu nad
syberyjską czy kanadyjską tajgą, wydawane w Polsce, opisują różne czynności
które w Polsce są przestępstwem albo mogą nim być (zakładanie pułapek na
zwierzynę, budowa różnych chat i szałasów, sprawy palenia ognisk itd.).
Chociaż z drugiej strony warto by powalczyć o zmianę niektórych przepisów w
Polsce dotyczących zachowania w lesie na bardziej przyjazne turystom,
survivalowcom i harcerzom. Mi się marzy prawo "wolnego obozowania" jak w
Szwecji... żeby można było rozbijać namioty na dowolnej polance...

Problem polega na tym że duża część tradycyjnych technik harcerskich jest
anachroniczna, staje się sztuką dla sztuki albo jest wręcz sprzeczna z
polskim prawem. Ale druga część problemu polega na tym że ZHP zamiast
przemyśleć i zbudować nowy program technik polowych AD 2010, oferuje
harcerzom i instruktorom raczej propozycje zajęć które równie dobrze a może
i lepiej można robić poza harcerstwem i są to generalnie zajęcia
świetlicowe...

----- Original Message -----
From: <steppenwolf44 w op.pl>
> A tak poważnie, to nie jestem przeciwnikiem uczenia harcerzy różnych
przydatnych umiejętności. Ale jestem przeciwnikiem (czy, jak kto woli, mam
na tym punkcie uraz) wymagania od harcerzy żeby umieli/wiedzieli rzeczy,
które nigdy nie przydadzą im się poza harcerstwem, w prawdziwym życiu. I tak
jest też z militaryzmem. Gdyby to czego uczymy harcerzy rzeczywiście
przygotowywało ich do udziału w działaniach jednostek Obrony Terytorialnej
czy do zapobiegania zamachom terrorystycznym, to nie miał bym nic przeciwko
temu. Może nawet sam bym sie tego chetnie nauczył.

Ja pierwszy napisałem o Obronie Terytorialnej i nie chodziło tu wcale o to,
że ZHP ma się zajmować przygotowaniem do służby w niej. ZHP nie jest w
stanie tej roli spełnić (może poza bardzo nielicznymi środowiskami) z powodu
braku sprzętu, kadry, pieniędzy itd., a pomijając te kwestie, to zapewne
nawet nie powinno, bo ma inne cele. Polska natomiast będzie potrzebować
narodowej rezerwy wojskowej, obrony terytorialnej itd., ZWŁASZCZA po
przekazaniu głownej odpowiedzialności za obronę kraju armii zawodowej. Tyle
i tylko tyle. Bezpieczeństwo kraju nie jest dane raz na zawsze a świat w XXI
wieku nie jest dane raz na zawsze, a autorzy pierwszych postów w tym wątku
zdawali się tak sugerować.

----- Original Message -----
From: <steppenwolf44 w op.pl>
 Niestety, typowy zestaw "technik harcerskich" opiera sie na programie
szkolenia żołnierza piechoty z pierwszej połowy XX wieku - z pominięciem
nauki strzelania i walki na bagnety (choć przed wojną harcerze byli też
uczeni posługiwania się bronią).  Niestety, ten zestaw umiejętności zwykle
nie jest potrzebny ani we współczesnej, nowoczesnej armi, ani, tym bardziej,
w "cywilu". Więc po co nam to?
> Pozdrawiam, Michał
> ( wielki miłośnik 254 WDH "Matecznik" ;)

Powiedziałbym że jest jeszcze gorzej. Zestaw technik harcerskich i pewien
ogólny ideał tego co "harcerz w polu" powinien umieć, w swym zarysie
pochodzi z lat 1907-1914 i nie uwzględnia nawet doświadzzeń I wojny
światowej!!! Skauting powstał w czasach, gdy rozpoznanie i wywiad traktowano
jako działalność pól amatorską, niegodną prawdziwej armii, którą można
zlecić jakimś chłopcom czy innym nieprzygotowanym ochotnikom. Dziś zwiadowcy
to elita żołnierzy, profesjonalnie przygotowywana.

pozdrawiam
G.S.



Więcej informacji o liście dyskusyjnej Czuwaj