Re: [Czuwaj] Projekt starszoharcerski czyli jak pracować z narz ędziem , z którym wielu nie po drodze...
Marcin Skocz
skocz w post.pl
Pon, 6 Paź 2008, 23:01:33 CEST
Witam,
w końcu ktoś z Wrocławia! :-)
Sprawa z projektem strasznoharcerskim jest prosta - należy sobie dać nieco
czasu i nie spieszyć się nadmiernie do osiągnięcia ideału zapisanego w
dokumentach.
Prowadziłem drużynę starszoharcerską, potem oglądałem z boku jak nowa
drużynowa to robi. Oboje używaliśmy projektu jako narzędzia i efekty w obu
wypadkach były zadowalające, a nawet dobre :-)
Jak? Na początku postawić na częściową inspirację made in drużynowy. W moim
wypadku było to wysłanie ludzi na zwiad "społeczny" na obozie i zażądanie
od nich znalezienia miejsca, gdzie ich pomoc i praca mogą się przydać.
Następnie z każdym zastępem przedyskutowałem to co znaleźli i wyszły z tego
fajne całkiem projekty: zastęp znalazł stadninę, pomógł przy czyszczeniu
koni, nauczył się o nich trochę, a na koniec pojeździł sobie na nich.
Banalne? Może, ale sprawiło im dużo frajdy. No i niewątpliwie pomogło w
dalszym myśleniu projektowym ;-)
To czego należy bezgranicznie unikać to:
- dawania zbyt dobrych rad - czasem warto jak zastęp coś zawali, to jest
część procesu i należy im na to pozwolić. To jest zwykle najtrudniejsze,
przynajmniej dla mnie.
- zostawiania sprawy bez podsumowania - ono jest ważniejsze niż same
działania niekiedy. Co więcej, należy podsumować nie tylko działania, ale
także zaangażowanie poszczególnych osób i ich personalną ocenę działań i
ich dynamiki. Natychmiast po projekcie należy też "pofetować" sobie
ukończenie go jeśli tylko jest jakiś sukces. Jeśli nie ma - wyciągnąć
wnioski bez oceny ze strony drużynowego, po prostu suche fakty (i tak
potrafią być dobijające) i zaplanować kolejny projekt.
Projekty nie muszą być nadmiernie skomplikowane. Trzeba je dostosować do
zastępu, więc na początku warto zacząć od czegoś prostego. To nie są znaki
służb, więc nie muszą być dla innych. Tutaj kolejny przykład: jeden z
zastępów zrobił projekt na temat teatru - zaczął od wizyt w prawdziwym,
następnie przygotował własne przedstawienie, wraz z kukiełkami, i
przedstawił je na obozie. Do tego doszły jeszcze dość zabawne przygotowania
i w sumie wszystko. Wyszedł super.
Potem można podnieść poprzeczkę, ale to już same zastępy wymyślą, jak dojdą
do tego momentu. A przynajmniej tam mnie się wydaje :-)
I to tyle z moich własnych przemyśleń na temat projektu
starszoharcerskiego. Bardzo lubię to narzędzie, ale zaznaczam, że nie
jestem żadnym metodykiem, a jedynie samoukiem - praktykiem ;-)
Czuwaj,
Marcin Skocz
Katarzyna Delążek <kasia w wawrzyszew.net> napisał(a):
> Jak w temacie drogie druhowstwo.
> Od tego roku prowadzę drużynę straszoharcerską i choć ukończyłam
> odpowiednie
> kursy, mam duże doświadczenie instruktorskie, to nie wiem jak się za
> to
> zabrać. Dla wielu jest to coś sztucznego, bo jak sprawić, aby sami
> harcerze
> nagle chcieli realizować projekt? Przecież ich nie zmuszę. Oni są
> aktywni i
> zrobią bardzo wiele, ale to są pomysły kadry...
> Wydaje mi się, że nawet ''Ci na górze", którzy ten projet wymyślili
> nie mają
> na niego praktycznych pomysłów i rad. Nie piszę więc tego, aby
> rozpoczynać
> dyskusji nad niedoskonałością tego narzędzia lub rozwijaniem jego
> idealistycznych zysków. Żywię jednak małą nadzieję, że może
> ktoś z was
> (drużynowi - Ci najważniejsi w naszej organizacji) próbował go
> wdrożyć i
> sterować tak, że wyszło to bardziej naturalnie, mniej od kadry? Może
>
> słyszeliście o takiej drużynie, w której to działa?
> Liczę, że pojawią się praktyczne rady.
>
> pwd. Katarzyna Delążek
> 56 WDS 'Ignis'
Więcej informacji o liście dyskusyjnej Czuwaj