[Czuwaj] Projekt starszoharcerski czyli jak pracować z narzędziem , z którym wielu nie po drodze...

Katarzyna Delążek kasia w wawrzyszew.net
Śro, 8 Paź 2008, 15:07:24 CEST


Dnia środa 08 październik 2008, Michał Szyndel napisał:
> 2008/10/7 Darek Brzuska <brzuska w mp.pl>
>
> > Michał Szyndel napisał:
> >
> >  Ale czy koniecznie do naturalnej inicjatywy własnej zastępu
> >
> >>> trzeba "dorabiać ideologię" ?
> >>
> >> Hmmm... u mnie zawsze się to nazywało świadomością celów...
> >
> > Nie rozumiem. Świadomością celów jest określenie inicjatywy zastępu
> > mianem "projekt"?
> >
> > Chyba czegoś nie złapałem.
>
> Kiedy grupa dzieciaków z podwórka jedzie razem nad jezioro się wykąpać,
> albo idzie na odległe boisko pograć w piłkę, to nie mówimy o projekcie,
> prawda? W sumie czemu, skoro jest to samodzielna inicjatywa grupy młodych
> ludzi, zapewne działających pod przewodnictwem starszego kolegi, z własnymi
> zasadami, zwyczajami, etc etc. Ale to nie jest ani harcerstwo, ani projekt.
>
> Projekt charakteryzuje się głównie tym, że musi być PODSUMOWANY. Traktując
> projekt tylko jako samodzielne działanie zastępu, możemy szybko zapomnieć o
> tym elemencie (i proszę mnie nie przekonywać, że wszyscy tutaj zawsze robią
> podsumowania i ewaluację).
> Opis metodyki zwraca szczególną uwagę właśnie nie na realizację zadania,
> ale jego podsumowanie i ocenę przez zastęp. Dogłębną, konkretną i
> personalną ocenę. Tym projekt różni się od wypadu nad jezioro. To miałem na
> myśli pisząc o świadomości celów. Bo niestety ale spora część naszych
> instruktorów traktuje słowo cel jako zło konieczne, a potem mamy to co
> mamy.
>
> pozdrawiam,

>Dnia środa 08 październik 2008, Michał Szyndel napisał:
> Projekt charakteryzuje się głównie tym, że musi być PODSUMOWANY.

To jest oczywiście rzecz jasna. Ja się tylko zastanawiam, jak doprowadzić do 
takiej sytuacji, kiedy to zastęp sam wyjdzie z taka inicjatywą? Przecież nie 
powiem im zróbcie projekt i koniec. Nie ukrywam, że drużyna, która zaczynam 
teraz prowadzić miała się nienajlepiej. Krótko mówiąc - po prostu była i od 
harcerzy niewiele się wymagało, niewiele dawało ciekawych i rozwijających 
zadań. Chcę im zaproponować jedno zadanie i zapewne im to wyjdzie, ale 
później co? Znowu mam im proponować i znowu, i znowu? Mam kilka pomysłów. 
Jednym z nich jest oczywiście duża liczba punktów do współzawodnictwa ( a 
nagroda to nie byle co, tylko weekend na żaglach). Drugi pomysł jest może się 
wydać kontrowersyjny - tylko ten zastęp pojedzie na obóz, który wykona 
projekt. Biją się we mnie dwa rodzaje poglądów/pytań:
1. A co jak oni go nie zrobią? Nikt nie pojedzie na obóz? Boje się, że 
postawie im warunek, z którego ich nie rozliczę. Mam być niekonsekwentna?
2. Niech pokażą, że są czegoś warci, że potrafią coś zrobić i , że zasługują 
na wypasiony obóz. Wszak uczymy przez działanie. Skoro im się nie chce, to ja 
nie będę się gimnastykować i lukrować im życia. Niech się okaże, kto chce być 
nadal w drużynie.

Bo prawda jest taka, że jak nie nauczą się robić czegoś z własnej inicjatywy, 
to kiedy będą wędrownikami - mocno się rozczarują.

-- 
Kasia


Więcej informacji o liście dyskusyjnej Czuwaj