[Czuwaj] czy to obóz wędrowny czy stały
knieja_komendzio w poczta.vel.pl
knieja_komendzio w poczta.vel.pl
Wto, 7 Kwi 2009, 09:39:11 CEST
Dziękuję wszystkim, którzy odpowiedzieli na moje pytanie za dobre chęci.
Tak jak pisałem, organizowałem obozy stałe w Siemianach od roku 1999. Nie
jestem zatem laikiem. Na potwierdzenie tego poskanowałem przygotowane
przeze mnie opracowanie dla grupy kwatermistrzowskiej, która w 2005 roku
jechała stawiać obóz. Ja wtedy akuratnie nie mogłem jechać na obóz jako
komendant, bo wypadał termin urodzin mojego pierworodnego. Ale wszystko
organizowałem i przygotowałem najlepiej jak umiałem aby młodsi podołali z
kwaterką i rozmowami z sanepidem. W grupie wtedy wyjechało chyba z 10
osób, a w tym trzech tatusiów naszych harcerzy.
Jeśli ktoś chce wgłębiać się w opis zagospodarowania naszego obozu to
zapraszam na www.knieja.org/siemiany (strona ze zdjęciami waży jakieś
8MB).
Do 2003 roku na obozie była kuchnia w "dziesiątce" z podestami na
podłodze, a w magazynie były już lodówki. Niestety na obozie nie mogliśmy
używać menażek dlatego kupowałem jednorazówki z otrąb, które trochę
kosztowały, ale nie były jednak plastikowe. To też kombinowanie? W 2004
pokombinowałem i doprowadziliśmy do ponownego używania menażek. Musieliśmy
postawić specjalne stanowisko do mycia i to nie żadne miednice, ale tego
szukajcie w opisie pod linkiem.
W 2004 roku weszliśmy do Unii i weszły nowe rozporządzenia. Jakby tego
było mało nasza wieloletnia pani z sanepidu odeszła na emeryturę, a na
odbiór obozu przyjechały 3 panie, które nigdy wcześniej nie wizytowały
obozów harcerskich. Restauracje i sklepy spożywcze owszem, ale obóz pod
namiotami był dla nich wielkim szokiem.
Wtedy obóz przeszedł metamorfozę, a odwiedzający nas instruktorzy i
wizytatorzy zalecali nam przybić trzy gwiazdki na bramie. Panie z sanepidu
też wymiękły jak przyjechały na drugą wizytę odbioru bazy, jeszcze zanim
przyjechali uczestnicy. Ale kwaterka przeżyła wtedy masakrę. No i trochę
to kosztowało. Od roku 2004 kwaterka trwa 2 tygodnie - masakra jakaś.
Spokój był 3 lata, bo w 2007 znowu zmieniła się pani wizytująca i ona
jeszcze inaczej sobie to wyobrażała. Mam nadzieję, że bez znaczenia jest
też fakt, że w lecie 2006 zmienił się sąsiad naszego pola obozowego. Nowy
sąsiad od początku był "sceptyczny" co do naszej obecności tam, choć sam
nic tam nie robił i nie przebywał podczas wakacji. Ale panie w 2007 roku
trochę się wygadały, że był donos na zapach z tojów.
I na koniec jeszcze napiszę, że wszystko to co widać na zdjęciach w moim
opisie jest następstwem wieloletnich uwag sanepidu i systematycznych
"ulepszeń" w duchu negocjacji z interpretacją przepisów przez panią w
sanepidzie.
Niestety w 2007 roku panie stwierdziły, że skoro tyle lat jeździmy co roku
na tą polanę to one nie mogą dłużej uznać tego jako bazę tymczasową. Dla
nich był to już stały ośrodek i na nic nie zdawała się dyskusja o tym, że
jak tam przyjadą za 2 tygodnie to zastaną pustą polanę, jedynie z masztem
i bramą.
W zeszłym roku byłem tam w sanepidzie i zaproponowałem, że jeśli tak to
postawimy obóz w innym miejscu - polan ci tam dostatek. Niestety panie
stwierdziły, że wymogi postawią takie same.
Dlatego jako zajęcia dydaktyczne dla pań z sanepidu wydaje mi się słuszne
zrobienie obozu harcerskiego w formie 3 biwaków w różnych miejscach. O ile
w ogóle ma sens wówczas informowanie ich o tym obozie. I o to właśnie
chodzi w moim zapytaniu. Czy w ogóle muszę, bo jeśli zgłoszę to jako obóz
wędrowny (tak jak zasugerował mi pan w kuratorium), to wtedy sanepidu nie
będę musiał pytać o zdanie. Czy ktoś nie zakwestionuje takiej formy? I
uważam, że jest to pytanie co do kwestii prawnych, bo jeśli nie jest
nigdzie napisane, że taki obóz jak zaproponowany przeze mnie jest obozem
stałym to może jest wędrownym? Kto jak nie listowicze Czuwaj może mi pomóc
w rozstrzygnięciu. Wszak to lista światłych umysłów.
Mam nadzieję, że zaprezentowany opis naszego obozu rozwieje obawy druhów o
czystość i bezpieczeństwo na naszym obozie, a tym bardziej o świadomość
moją co do zagrożeń. Ale wiem, że obozy leśne się odbywają. Nigdzie nie
mogę jednak poczytać o stronie formalnej i legalności tych form. Jakoś nie
udaje mi się łatwo znaleźć takiego opisu. Dużo jest relacji jak to było
fajnie i w ogóle to jesteśmy "the best", bo robimy takie obozy. Ale jak to
jest uregulowane. Tutaj obawiam się, że dzięki druhowi Tomaszowi
Grodzkiemu (dziękuję, że w ogóle druh napisał swoje zdanie), który w
pierwszej odpowiedzi określił moje pytanie jako kombinowanie, tym samym
uciął możliwość pochwalenia się przez listowiczów takimi leśnymi obozami.
Bo albo strona legalna tych obozów jest przekombinowana albo da się to
jakoś wytłumaczyć osobie będącej co nieco w temacie HAL, która
nieprawomyślnie organizowała dotychczas obozy z prądem i wodą.
Chciałbym się nawrócić. A potem spróbuję nawrócić rodziców moich harcerzy,
żadnej ściemy przed rodzicami.
Mariusz Bezdzietny
Tarnobrzeg
www.knieja.org
Więcej informacji o liście dyskusyjnej Czuwaj