[Czuwaj] Program. Uwaga: dłuższe.
Darek Brzuska
brzuska w mp.pl
Nie, 1 Lut 2009, 15:01:59 CET
Trochę się zastanawiam, gdyż Janusz Sikorski napisał:
> Drużyna w której drużynowy tworzy program TO ZŁA DRUŻYNA.
> Program pracy w drużynie musi być zawsze wypadkowa programów członków
> drużyny. To alfabet metody harcerskiej.
(...)
> Jak wyżej... Jeśli program jest wymyślony przez drużynowego to wielki
> błąd.
a Anna Michalina Nowakowska uzupełniła:
> I zgadzam chyba się z Tobą, że standardy nie wymuszają na kadrze kursu
> nauczenia drużynowych np. tworzenia planu pracy razem z zastępowymi. Nie
> biorą pod uwagę decyzyjności RD oraz tego, co trzeba robić na zbiórkach
> ZZ.
Janusz. Niechcący, lub chcący, przywaliłeś mi na całego...
Mam drużynę prawie sześćdziesięcioosobową. Jak zbawienia czekam chwili,
gdy moje przyboczne (harcerki z pierwszego rocznika istnienia drużyny)
skończą próby pwd, by podzielić drużynę na dwie lub trzy mniejsze. Po
kilkuletniej walce dorobiłem się dojrzałych i doświadczonych zastępowych,
którzy są w stanie w sposób _prawie samodzielny_ pracować z zastępami.
Przed akcją letnią odmawiam rodzicom chcącym w ostatniej chwili zapisać
dziecko do drużyny i wysłać na obóz, bo wiem, że nie przerobimy...
I dowiedziałem się od Ciebie, że prowadzę złą drużynę. Bo to ja (z
przybocznymi) tworzę program. I nie znam alfabetu metody harcerskiej
mówiącego, że program jest wypadkową programów członków drużyny. I mimo
naprawdę wieloletniego doświadczenia nawet nie mogę sobie wyobrazić, jak
to ma wyglądać.
Możesz poszerzyć swoją wypowiedź? Bo nie wykluczam, że większość tego, co
robiłem przez minione lata, jest do niczego. Ale wolałbym mieć pewność...
Aniu. Opisany przez ciebie mechanizm tworzenia planu pracy (razem z
zastępowymi) widziałem raz w życiu dwadzieścia pięć lat temu. Było to
tworzenie planu obozu (to znaczy fragmentu planu czyli harmonogramu zajęć)
w gronie rady drużyny, tzn. drużynowego, przybocznych i zastępowych. Przy
czym zastępowi generalnie pełnili rolę widzów. Możesz poradzić, jak to
zrobić efektywnie, nie tylko efektownie?
Z moich doświadczeń wynika, że w opisie metodyki mamy sprzeczność. Bo
_albo_ powinniśmy promować system, gdzie zastępowy jest w stanie
samodzielnie nie tylko poprowadzić zbiórkę zastępu na zadany temat ale
jeszcze stworzyć i realizować sensowny plan pracy zastępu, _albo_
powinniśmy promować podział na tzw. piony metodyczne: harcerski i
starszoharcerski.
Otóż ja nie wierzę, by przeciętny (powtarzam - przeciętny) zastępowy,
czyli wyróżniający się harcerz, z zadatkami na lidera, ale nie geniusz,
był w stanie w piątej lub szóstej klasie podstawówki spełnić oczekiwania
jakie nasz system zastępowy przed nim stawia. Moja niewiara wynika z
uporczywych prób osiągnięcia ideału opisanego przez teorię w podręcznikach
metodycznych. Boli strasznie. Temat na dłuższą pogawędkę czy konferencję,
którą w realu chętnie bym przeprowadził. Wymaganiom jest w stanie sprostać
gimnazjalista, ale wtedy wychodzą inne problemy, o których może innym
razem.
Ja chcę zobaczyć w praktyce, nie w teorii, jak to dobrze działa, przy
założeniu że drużynowy, przyboczni i zastępowi prócz tego są normalnymi
ludźmi, mają czas na rodzinę, pracę i szkołę. Mimo siwych włosów na
głowie, dotąd nie widziałem. Może mam pecha.
Wynikający z metody harcerskiej sposób działania w drużynie powiniem być
ustawiony pod typową drużynę, typowego drużynowego, i wykonywalny przy
zaangażowaniu typowych ilości czasu, i typowych umiejętności. W przeciwnym
razie nie opowiadajmy głodnych kawałków o tym, że metoda harcerska cechuje
się naturalnością. Bo jest to tylko gorzki dowcip, niestety.
pozdrawiam
hm. Dariusz Brzuska HO
drużynowy (od 2002 roku)
254 Warszawskiej Drużyny Harcerskiej "Matecznik" im. Janka Bytnara
hufiec ZHP Warszawa Żoliborz
--
Używam programu pocztowego Opery: http://www.opera.com/mail/
Więcej informacji o liście dyskusyjnej Czuwaj