[Czuwaj] program w druzynach?

seascout w o2.pl seascout w o2.pl
Nie, 1 Lut 2009, 17:37:19 CET


Ale co w tym zlego? To, co mowisz zmierza w strone organizacji
totalnej, ktora nie tylko powie co masz mowisz swoim harcerzom, ale
dostarczy ci gotowy skrypt, przeszkolonego kowca (z odpowiednia
odznaka), odpowiednia baze szkoleniowoa, 
(ciach!)

Piotr, proszę Cię, przeczytaj to co napisałem, a nie wal na oślep tylko dlatego, że w pewnych kręgach wypada krytykować wszystko co Klepacz napisze. Bez względu czy ma rację czy nie...

Nie mówię o instytucji totalnej. Mam na myśli organizację, w której drużynowy jeśli chce poprowadzić zajęcia o uchodźcach - to ktoś mu pomoże w taki sposób, ze albo drużynowy znajdzie sobie propozycje zajęć (które może modyfikować, zmieniać, dostosowywać do swojego środowiska jak nie ma czasu - to w całości skopiować) albo ktoś mu powie, kto może mu pomóc.

Nie byłoby nic złego w modelu który opisujesz, gdyby nie to, ze on nie działa. Drużynowi odtwórczo powtarzają tego czego nauczyli się na kursie drużynowych, albo sami przeżyli w drużynie. Nie mamy żadnego programu dla dorosłych, którzy nie byli w ZHP, a chca być drużynowymi. Nikt im nie powie co dokładnie maja robić na zbiórkach - więc wytyczną do pracy jest system stopni harcerskich i wymagania w nim zawarte. I nie wierzę, że tu GK nic nie jest w stanie wymyślić (jak piszesz), albo, że GK nie powinna nic wymyślać. Jeśli gdzieś mają być zmienione wymagania na stopnie harcerskie to tylko w GK!

Koniec końców, program mamy słaby, nudny, przestarzały. Straciliśmy inicjatywę, która mieliśmy jeszcze na początku lat dziewięćdziesiątych. To tu ktoś pisał, ze to co kręciło młodych ludzi w tamtym okresie, pierwsi mieli harcerze: CB radia, paintball, wspinaczka skałkowa itp. Co dziś mamy takiego co by było naszą przewagą programową dzisiaj?

Koniec końców, notujemy systematyczny spadek liczebny od lat. Nie wiemy dlaczego. Zaklinamy rzeczywistość. Jedni mówią, że wcale nie ma spadku, że spisy są fałszowane, inni szukają przyczyn poza ZHP. Obsesyjnie boimy się przyznać przed sobą, ze często, przegrywamy, bo tak naprawdę nie mamy nic ciekawego do zaoferowania młodemu człowiekowi. Nie mamy żadnego systemu wsparcia dla drużynowego, który zostaje sam, ma wymyślać - jak piszesz - cały program i jeszcze tłumaczyć się ze wszystkiego co robi. Tacy ludzie jak Darek poradzą sobie. Młodsi, słabiej zmotywowani - i odchodzą...

Więc co można zrobić? Ja bym się przyjrzał tym, którzy rozwijają się liczebnie. I co się okazuje? W Belgii rocznie +5%. I to bez ustawy o harcerstwie! Dania, Wielka Brytania... nie ma tam organizacji totalnych. Ale jak lider chce (powtarzam - JAK CHCE!) to na wyciągniecie ręki ma gotowe programy. A wsparcie jakie ma drużynowy jest do pozazdroszczenia.

Moim zdaniem, nie jest złe to, że u nas tak nie ma. U nas złe jest to, że nikt nie chce tego zmieniać, uważając że jest dobrze jak jest. Łatwo jest zwalić winę na hufiec (jak to robisz) - że nie pomaga. Ale nie budujemy żadnych mechanizmów motywujących hufce do budowania wsparcia dla drużynowych! Nikt nie mówi o wizji jak ma wyglądać program organizacji! Na czym ma się ona skupić! (poza braterstwem). 
Seascout









Więcej informacji o liście dyskusyjnej Czuwaj