Re: [Czuwaj] program w drużynach?
Piotr Kołodziejczyk
kip.kolodziejczyk w gmail.com
Nie, 1 Lut 2009, 20:19:10 CET
W dniu 1 lutego 2009 19:34 użytkownik <seascout w o2.pl> napisał:
> Twierdze, ze to odmozdza i nie uczy samodzielnego myslenia. Wole zeby
> bylo mniej harcerzy, ale naprawde sie czegos uczyli, niz zeby bylo
> wiecej, ale na poziomie dobrej koloni.
>
> ==============
>
> To jest dobre podejście.
>
> Tylko mamy w różnych punktach ustawiony próg bólu. Ja mam na poziomie 5% populacji osób w wieku 6 - 24. Jak jest nas mniej niż 5% w populacji, to mnie boli. A Ciebie?
> A kiedy zacznie? Jak będzie nas 90 tys? 50 tys. czy 10 tys? A może przy 3.000? Czy jak członków ZHP będzie 500 to też powiesz, że lepiej jak nas będzie mniej, ale żebyśmy się czegoś uczyli?
>
Na pomniku Witosa w Warszawie (zreszta po drodze do GK ;) ) jest taki
cytat z wielkiego Polaka "...a Polska winna trwać wiecznie...". Ja
wcale nie mam takiego przekonania w stosunku do harcerstwa, a w
szczegolnosci do ZHP. Jesli za 10 lat nie bedzie harcerzy, to po
prostu stanie sie dla mnie jasne, ze harcerstwo sie przezyło,
skonczylo i juz. Oczywscie chcialbym, aby szanse zostac harcerzami
miala jak najwieszka liczba osob, bo wierze, ze to wspaniala przygoda
i wartosciowa szkola zycia. Poza tym uwazam, ze harcerze potrafia
zmienic to spoleczenstwo. Ale zmiana ta jest mozliwa tylko poprzez
silne osobowosci, solidny system wartosci, kreatywnosc, umiejetnosci
interpersonalne.
Mielismy juz 3mln czlonkow i niewiele z tego wynikalo dla zmiany
spoleczenstwa. Dlatego nie czuje sie niewolnikiem tych liczb. Sa
organizacje, ktore maja ta sama liczbe 200-300 członkow przez dobre
kilka lat i jest im z tym dobrze. Ich ich ludzie zostaja liderami w
lokalnej spolecznosci i przez to pozytwnie oddzialuja na
spoleczenstwo. Wiec ja nie mam z tym problemu. Bardziej obchodza mnie
losy tego kraju, niz jednej z organizacji mlodziezowych.
> I najważniejsze... to co piszesz to fałszywa alternatywa. Nie istniejącą i bardzo kłamliwa.
>
> Nie może nas być więcej? I czy jeśli organizacja się rozwija, ma coraz więcej członków, to znaczy, że to poziom kolonii jest? Nie może być nas więcej i na jeszcze wyższym poziomie merytorycznym niż teraz? Bo to oznacza, że jesteśmy na niższym poziomie?
To zalezy jak organizacja pozyskuje tych czlonkow. Jesli robi to "za
wszelka cene", kosztem jakosci, to niedobrze.
I uwazam, ze pomysl centralnego programu, odmozdza, blokuje
kreatywnosc, powoduje, ze wlasnie dzieje sie to, co ktos tu mowil,
czyli przychodzi czlowiek z ulicy, ktory nie wie na czym polega
harcerstwo, ale wie jak zrobic zbiorke i to robi. To w rezultacie
prowadzi do robienia kolonii. Gina gdzies wartosci, metoda...
Czy teraz jasno sie wyrazilem? Gdzie tu falszywa i klamliwa
alternatywa? I ostroznie, prosze, bo w tym "klamliwa" zaczynam
odczuwac jakies "zle emocje" :(
Zgoda, chodzi nam o to by rozwijac sie liczebnie, ale nie kosztem
jakosci. I wszelkim pomyslom typu "poprawmy ksztalcenie",
"zmodyfikujmy system stopni (albo go wywalmy)", "zreformujmy wszystkie
narzedzia" goraco przyklasne. Natomiast pomysl z druzynowym z ulicy
(ktoremu mamy dac scenariusz zbiórki i druzyne) - sadze, ze idzie w
innym kierunku i mi sie nie podoba.
Oczywiscie diabel tkwi w szczegolach. Jesli Rafal czujesz sie na
silach stworzyc podrecznik (mniej lub bardziej szczegolowy) dla
druzynowych, to ja nie mam nic na przeciw. Ja po prostu jestem
przeciwnikiem systemowego rozwiazania, w ktorym GK (czy inne wladze)
zajmuja sie wymyslaniem programu zbiorek.
>
> Ja w ogóle uważam, że rozwój liczebny jest związany z podnoszeniem poprzeczki. Dobre drużyny, gdzie ludzie chcą przychodzić są zwykle duże i nie jest łatwo sprostać ich wymogom. Tam gdzie mierny program i żałość - to zwykle i mało liczebne drużyny są. Stąd właśnie oznaką siły drużyny jest liczba członków! I z organizacją jest to samo.
>
> Z tego co piszesz, to GK najlepsze co może zrobić, to przestać zajmować się programem. Dlaczego przykład organizacji, które rozwijają się liczebnie i wierz mi - nie wiem jakie masz doświadczenia - ale przeważnie robią prawdziwą skautową robotę i wychowują w duchu autentycznych wartości, nie przekonuje Cię? Jeśli im się udało, a nasza taktyka od lat się nie sprawdza, to dlaczego nie możemy spróbować przynajmniej zbadać tego, jak oni pracują z programem? Przecież Belgia czy Irlandia to nie są kraje, odległe kulturowo od Polski... Więc skąd ten opór?
Ja nie mam problemu z badaniem, powiem wiecej, ze jestem za badaniami!
Nie widze tez, abysmy jako organizacja mieli jakas specjalna taktyke w
tym zakresie. Wiec to raczej nie ona sprawia, ze spadamy (co najwyzej
jej brak). Uwazasz, ze te organizacje rozwijaja sie tylko poprzez
kolportaz scenariuszy zbiorek?
admiral
Więcej informacji o liście dyskusyjnej Czuwaj