[Czuwaj] Re: system stopni

Grzegorz Skrukwa greegors w icpnet.pl
Nie, 15 Mar 2009, 13:28:33 CET


----- Original Message -----
From: <steppenwolf44 w op.pl>
> "Janusz Sikorski" <jsikorski w wp.pl> napisał(a):
>  > Wogóle to można mieć sporo atencji do decydentów. W końcu mamy świetny
>  > system kształcenia ze świetnymi kształceniowcami, dobre instrumenty
>  > metodyczne, wiele działających autorytetów itd. I wogóle po kursach
>  > drużynowych (których sa setki) całe rzesze zakładają drużyny i
działają,
>  > że aż piszczy.
>
> Więc co proponujesz? Żeby kursy prowadzili ludzie niekompetentni? A może
żeby w ogóle przestać organizować kursy - "bo to i tak jest fikcja i
oszustwo, i one nic nie dają" (jeśli dobrze zrozumiałem to, co napisałeś).

Taaak, zaraz się okaże że mamy doskonale działający system kształcenia, bo
Sikor napisał że źle działa, więc musi być na odwrót.

* * *
Instruktor powinien "formować się" trzema jednoczesnymi drogami:
1) przez praktykowanie pod kierunkiem mistrza (przyboczny u drużynowego,
drużynowy u szczepowego)
2) przez kursy instruktorskie
3) przez lekturę literatury harcerskiej i ogólnopedagogicznej

Równowaga tych trzech składników kształcenia jest naturalna i niezbędna. W
taki sam sposób przyswaja się bowiem każdą wiedzę i umiejętności zawodowe -
czy to do zawodu szewca, czy inżyniera. Czytasz podręczniki i prasę fachową,
uczysz się praktycznie pod kierunkiem majstra/profesora, i chodzisz na
wykłady/ćwiczenia/lekcje/kursy.

Niestety w kształceniu instruktorów w harcerstwie mamy w tej chwili wielki
niedorozwój elementu 1 i 3, natomiast element 2 (kursy) po części próbuje
zajmować ich miejsce i przez to też nie spełnia swojej roli do końca dobrze.
Większość drużynowych to przewodnicy; system SI dotychczas wyciągał ludzi z
drużyn i sugerował, że skoro jesteś pdoharcmistrzem, to czekają na ciebie
zespoły hufcowe, powinieneś poświęcić się działalności ZKK, KR albo czymś
takim, a drużynę zostawić, bo to dobre dla przewodników. W efekcie owi
przewodnicy rzadko mają okazję widzieć podharcMISTRZÓW i harcMISTRZÓW w
pracy wychowawczej i na nich się wzorować. Mamy też wielkie braki
harcerskiej literatury metodycznej, nie powstają prace które mogłyby pełnić
rolę Grodeckiej 2010 czy Kamińskiego 2010. Za mało też sięgamy do dorobku
pedagogiki (i pedagogiki dorosłych) z zewnątrz, a to m.in. dlatego że mamy
harctrixowy system OKK

>  > Hmm, ciekawe byłoby takie badanie, ilu ludzi z OKK,
>  > Chorągwianych KSI i Komend Chorągwi oraz RN było wcześniej harcerskimi
>  > wychowawcami. To mógłby być ciekawy obraz.
> Ilu z nich było wcześniej drużynowymi? Hmmm... 100% ?

Może nawet i 100%, chociaż bym w to wątpił. Do 1980 bardzo często zdarzało
się zostawanie od razu szczepowym szkolnego mega-szczepu bez bycia
drużynowym wcześniej. Może i taka osoba być w gronie o którym mowa (o około
200 ludziach w całej Polsce). A zresztą Janusz napisał "HARCERSKIMI
WYCHOWAWCAMI" a nie "DRUŻYNOWYMI". Bycie przez rok drużynowym drużyny HSPS w
1979 roku mało ma raczej wspólnego z harcerskim wychowywaniem. Nie twierdzę,
że wśród członków Komend Chorągwi, chorągwianych KSI, zespołów KK i w RN są
takie osoby (nie nam biografii prawie 200 czy więcej osób i nie zamierzam
tych biografii analizować). Ale np. często tu podawany za negatywny przykład
Druh Dziekan Korpusu Komendantów Chorągwi też był kiedyś drużynowym. I co z
tego?
Wśród członków komend, członków RN, członków zespołów kształceniowych i
komisji stopni oraz w komendach są ludzie którzy nawet jednocześnie są
drużynowymi i szczepowymi albo mają bieżący kontakt z pracą wychowawczą "w
linii". Takich osób znam sporo i bardzo szanuję. Ale wiem że są też osoby
których działalność w ZHP polega wyłącznie na działalności organizacyjnej,
zarządzaniu strukturami i pracy w zespołach od lat 15 czy 20. Można ich
skądinąd szanować  za inne rzeczy, ale nie są autorytetem jako wychowawcy
młodzieży.

GS



Więcej informacji o liście dyskusyjnej Czuwaj