funkcje = Re: Re: [Czuwaj], Zjazd

Ryszard Rutkowski ryszardrutkowski w tlen.pl
Pią, 13 Lis 2009, 23:22:57 CET


Właściwie to zdaje się jest nieco późno na tę dyskusję, ale"

Dnia 13-11-2009 o 22:19:00 Maciej Syska <msyska w czarna13.pl> napisał(a):

> Oba mają swoje wady i zalety. Chodzi o to, żeby skonstruować system w
> ten sposób, aby zabezpieczyć go przed ryzykiem nieefektywności. Trzeba
> patrzeć na całość. Jeśli wybór komendanta przez Radę, to a) kadencja,
> żeby trzeba mu było mandat odnowić, b) większość zwykła + konieczność
> zaproponowania na funkcję na miejsce odwołanego (a nie 2/3).

Wiesz co, to jednak szczegóły są. Naprawdę. I zanim mi odpiszesz - wiem,  
ze szczegóły robią grę, ale jednak - to szczegóły. Bo Ty twierdzisz -  
zwykła większość, ktoś stwierdził 2/3. Jeden i drugi rzuci po 5 argumentów  
w jedną bądź w drugą stronę, z których większość w tym wypadku sprowadzi  
się do stwierdzenia - "bo tak mi się wydaje". Ale mechanizm jest ok? Bo  
ten mechanizm to jednak jest (nie chcąc używać słowa rewolucja, żeby ktoś  
o radzieckiej historii nie pisał) KOSMICZNA zmiana.


> c) brak
> absolutorium -> odwołanie

Tu przynajmniej mamy konkretną rozbieżność. Ja uważam wręcz przeciwnie.  
Absolutorium jako zasada żółtej kartki, a nie czerwonej w moim przekonaniu  
dalece bardziej wypełnia swoją rolę. Nie będę się rozwodził nad zasadą  
"dawania szansy" czy kwestiach motywacyjnych, bo są tu ludzie, którzy się  
tym zajmują i mnie na pewno wyręczą. Jednak negatywna ocena jednego roku  
pracy nie musi prowadzić do uznania, że dana osoba nie powinna dalej  
pracować w określonej władzy. W ogóle przy kwestiac ocennych zerojedynkowe  
rozwiązania uważam za słabe.

> Pamiętajmy, ze Rady są małe, wiec przy większości 2/3 na prawdę nie
> wiele trzeba, żeby swoje odwołanie blokować.

Ale niewiele trzeba czego? Szantażu, wymuszenia, łapówki? Czy przekonania?  
Bo jeśli przekonania - to ja jestem za - skoro ustalimy 2/3, a KCH  
przekona do siebie 1/3 i jeszcze jeden - to zostaje, takie są zasady.

> Nie czuje tez za mocno zagrożenia "niestabilnością" przez częste
> odwoływanie komendantów. Mamy taki problem, żeby sie aż tak mocno przed
> tym zabezpieczać? Wystarczyło wpisać, ze np odwołując komendanta w
> terminie np. miesiąca powołuje nowego. A jak nie powoła, to komendanta
> wyznacza GK i już.


Noo to by się dopiero rejwach podniósł o to, ze KCH WYZNACZA GKa. Już  
pominę ten fakt, że jednak chyba wolelibyśmy nie wylewać dziecka z kąpielą  
i z chorągwi - księstw baronów nie przechodzić do chorągwi - namiestnictw  
GKi.

> Zaciekawiło mnie to. Wybrałem chorągwie na chybił trafił. Skorzystałem z
> terminarzy lub sprawozdań na ich stronach. Wynika z nich, ze Rady
> spotkały sie następującą ilość razy:
> Stołeczna (2009) - 3 razy
> Kujawsko-pomorska (2008) - 4 razy
> Dolnośląska (2008) - 3 razy
> Gdańska - 3 razy

Dosyć słabo. Ale ja nie odnosiłem się do ilości spotkań, tylko do Twojego  
komentarza o jajeczku i wigilii. RN też spotyka się max 4 razy w roku. Ale  
do tego sa komisje, zespoły i praca między spotkaniami. W RCH pewnie mniej  
komisyjnie, ale nie wyobrażam sobie, żeby członkowie nie działali na  
bieżąco.

> Widzisz, ale skoro zaproponowaliscie takie postanowienia Statutu, to wy
> (RN) powinniscie uzasadnic, dlaczego tak, a nie inaczej, i dlaczego ten
> system wyboru RN jest rzekomo lepszy od obecnego. I dlaczego wybory
> powinny być jeszcze bardziej pośrednie - co to nam załatwia?
> Mógłbyś rozwinąć, dlaczego uznajesz za populistyczne, twierdzenie, iż
> "władza powinna należeć do szefów PJO"?

Tak. Dlatego, że nie znam systemu podejmowania decyzji w jakimkolwiek  
organizmie kilkudziesiętosięcznym bezpośrednio przez członków takiej  
organizacji. Nie ma władz 15-tysięczno-osobowych. Zawsze jest pośrednie  
podejmowanie decyzji. A marsz ku zasadzie wyborów powszechny, w których  
drużynowy wybiera GKę jest nierealny - co łatwo sprawdzisz rozpytując  
drużynowych swojego hufca, ilu z nich interesuje, kto jest naczelnikiem.

>> Genialne!
>> I oczywiście myślisz, że po tych zmianach zyskałbyś aplauz 100%
>> członków ZHP... Jednak się obudź!:)
> Hehe... Czyli, jeśli dobrze rozumiem, jednak ten projekt uwzględnia
> postulaty zainteresowanych komendantow choragwi? ;)

Tego nie rozumiem.

> A tak poważnie, to nie wiem czy bym zyskał. Gdyby się za to zabrać
> odpowiednio wcześniej i z odpowiednią komunikacją (jak np. z reformą
> mundurową), to być może sensowny kompromis udałoby się wypracować.

O! To chyba trochę strzał w kolano. Gdybym umiał, to bym wyszukał i wkleił  
tu pewnie z 500 maili z tej listy i z drugie 500 postów z forum  
krytycznych wobec reformy mundurowej. Ale g00rek umie. Może znaleźć bądź  
zaświadczyć. A jeśli chodzi o komunikację - lepszy przykład jeszcze to  
strategia. Pewnie po '89 nie byłoe bardziej przygotowanego i  
skusultowanego dokumentu. I co? I nie było krytyki? POWSZECHNA była, jest  
i pewnie będzie.

> Ale
> nie taki, jak obecnie, ktory bardziej zabezpiecza Komendantow, niz
> reformuje. Bo to nie do przodu, tylko wstecz.

Projekt daje możliwość odwołania KCH w drodze głosowania 11 osób,  
spotykających się w dowolnym czasie, w ciągu 2 dni nawet. Nie trzeba  
zwoływać zjazdu, przekonywać kogoś do jego zwołania, nie ma powiązania  
członków RCH z KH, a tym bardziej z KCH. I to jest trudniej? Mówisz KCH   
może przekonać 1/3 z 11 i już. A ja móię - ale nie trzeba 40 głosó, by go  
odwołać, tylko 7.
>
>>
>> Tego jednego obecnej RN nie można odmówić - nie wycofała się ze
>> strachem przed krytyką.
> Nie można ;). Pytanie tylko, do jakiego momentu to jest cnota ;).

Do końca. Nie piszę o nie słuchaniu krytyki. Piszę o strachu przed nią. To  
różnica.

> Pozdrawiam,
> Maciek

Ja również
-- 
Pozdrawiam
Ryszard


Więcej informacji o liście dyskusyjnej Czuwaj