[Czuwaj] po Zjazdach

seascout czwartak w gmail.com
Nie, 28 Lis 2010, 14:12:32 CET


Z tego co wiem:

Na Zachodzie - bez zmian.

W gdańskiej komendantką została hm. Hanna Piotrowska.

W kieleckiej, nie było zmiany, choć był kontrkandydat. Niestety przegrał.

W Mazowieckiej (byłem widziałem) jeden kandydat hm. Michał Bagiński,
zastąpił hm. Grzegorza Woźniaka.

Emocje były w stołecznej. Długa walka pomiędzy hm. Marcinem Wysmółkiem a hm.
Waldemarem Kowalczykiem skończyła się zwycięstwem tego drugiego.

Najbardziej emocjonujący był chyba Zjazd na Dolnym Śląsku. Hm. Marian Łata
nie otrzymał w pierwszym głosowaniu 50% głosów, do drugiego głosowania
zgłosiło się dwóch kandydatów - ponownie (mimo wykładni NSH z Bydgoszczy z
2007 roku) hm. Marian Łata i hm. Zbigniew Skupiński. Ostatecznie po dwóch
głosowaniach wygrał ten pierwszy.


Jakie wnioski?
Na Mazowiszu, podziękowania dla byłego komendanta oraz wybory nowego,
całkowicie przesłoniły dyskusję merytoryczną, której nie było. Nie przyjęto
planu rozwoju chorągwi, nie dyskutowano o wizji chorągwi, o jej przyszłości.
Zgłoszone kilka uchwał przyjęto przy w połowie już opuszczonej sali, bez
głębszej debaty. Powiedziałem pod koniec (niestety do tych co zostali, a nie
do tych co już wyjechali), że zmarnowaliśmy sobie sobotę, bo następna szansa
na wspólne spotkanie się i rozmawianie i decydowanie o tym jakie ma być
harcerstwo na Mazowszu będzie dopiero za 4 lata.

Teraz już mogę też powiedzieć, że zastosowaliśmy mały fortel. Dwie -
najważniejsze dla nas uchwały - zostały napisane w naszym hufcu, ale
zgłoszone przez delegatów z innych hufców. Mieliśmy bowiem wrażenie, że
wszystko co zgłasza hufiec Radom - miasto, bez względu na zawartość
merytoryczną, jest wycinane... Uchwały przeszły.



W Stołecznej, do tej pory nie rozumiem zachowania komisji wyborczej. To ona
jest od tego, żeby sprawdzić, czy osoby zgłoszone do władz spełniają warunki
kandydowania, czy nie zachodzą warunki uniemożliwiające kandydowanie.
Uchwała Zjazdu z 2005 roku, mówi dość jasno, że dh Kowlaczyk wyczerpał
określony w statucie limit kadencji i nie może ponownie kandydować.
Stanowisko NSH, na które powoływali się koledzy z czatu stołecznego na FB,
zaczyna się od słów:

Do kompetencji Naczelnego Sądu Harcerskiego, zgodnie z postanowieniami § 73
ust. 3 Statutu ZHP należy dokonywanie wykładni Statutu ZHP, a zatem poza
kompetencjami Naczelnego Sądu Harcerskiego jest dokonywanie wykładni innych
postanowień regulacji wewnętrznych Związku Harcerstwa Polskiego.

Później w tekście NSH  zauważa, że nie jest uprawniony do wykonywania
wykładni tej uchwały. A więc dlaczego, mimo to, komisja uznała że dh
Kowalczyk ma bierne prawo wyborcze? Dlaczego się to zdarzyło w stołecznej?
Chorągwi o dość dużym potencjale intelektualnym, gdzie jest duże nasycenie
instruktorów swobodnie poruszających się w meandrach prawa
wewnątrzorganizacyjnego? W dodatku, w chorągwi, gdzie dokładnie śledzono
wszystko co się dzieje wokół komendantów z problemem 10+? Nie mogę tego
pojąć.

Z drugiej strony, decyzja Zjazdu otworzyła drzwi do zaskarżenia tego wyboru,
a tym samym, do ostatecznego zamknięcia sprawy stanowiska NSH (który sam się
przyznaje, że nie nie ma uprawnień do przeprowadzenia wykładni uchwał
Zjazdu). Może case chorągwi stołecznej i szybkie zamknięcie tego tematu,
ułatwi przeprowadzenie Zjazdów w chorągwiach kujawsko - pomorskiej,
podkarpackiej i wielkopolskiej, gdzie występuje problem komendantów 10+.

Ale wymagałoby żeby ktoś w stołecznej miał cojones i zaskarżył tę decyzję do
RN i żeby RN miała cojones i szybko zamknęła sprawę. Biorąc pod uwagę to, że
na Zjeździe stołecznej tych cojones trochę zabrakło - to może być różnie.



Na Dolnym Śląsku, wygrała demokracja. Choć przegrał dobry kandydat. Podobało
mi się, że delegaci niespecjalnie przejęli się uchwałą NSH z 2007 roku, bo
rzeczywiście stoi ona trochę w poprzek logice, a na pewno nie ma żadnych
formalnych podstaw. To tylko potwierdza że NSH to instytucja wydająca swoje
orzeczenia pod dyktando bieżących potrzeb, a nie niezależny organ dbający o
to, by prawo w ZHP było przestrzegane i realizowane.

Potrzeba było "uwalić" Rafała Bednarczyka w starcie do GK - uchwalono szybką
uchwałę, podpisaną przez wiceprzewodniczącego NSH (swoją drogą, zastanawiam
się czy uchwała podpisana przez Wice, jest ważna) nie informując nawet
wszystkich członków NSH o spotkaniu - byleby było kworum. Trzeba jakoś
ominąć decyzję Zjazdu z 2005 roku w sprawie ograniczenia ilości kadencji?
Tworzy się mętną interpretację (znowu podpisaną przez Wice!) i dokłada
jeszcze mętniejsze stanowisko, byleby spełnić zapotrzebowanie kolegów i
koleżanek - komendantów i komendantek chorągwi.


Tyle refleksji po sobotnim maratonie Zjazdów chorągwi. Wierzę, że piłka jest
ciągle w grze!

Seascout


Więcej informacji o liście dyskusyjnej Czuwaj