Re: [Czuwaj] spór o Krzyż
Piotr Kołodziejczyk
piotr w kolodziejczyk.waw.pl
Pią, 8 Kwi 2011, 21:11:33 CEST
W dniu 8 kwietnia 2011 16:05 użytkownik seascout <czwartak w gmail.com> napisał:
>>
>> Rafał, jak sobie radzisz, ze sprawą wiecznych komendantów, czy
>> składki? Jedna władza robi coś, inna ma zupełnie inne zdanie. Ja
>> nadal sądzę, mimo wykładni NSH w sprawie "lex Bednarczyk", że sąd nie
>> miał racji....
>>
>
> Widzisz... sam to robisz. Pytasz mnie o zdanie, a wiesz przecież, ze
> oficjalne stanowisko ZHP jest!
>
> W sprawie składki wszystko jest proste jak drut. Rada naczelna ją uchwaliła
> i obowiązuje. Mamy obowiązek ją zapłacić i kropka. A jakie jest na ten temat
> moje zdanie - to z punktu widzenia organizacji nie ma znaczenia.
Co jest proste? A uchwała sądu, że RN nie mogła uchwalić, tego co
uchwaliła, a uchwała CKR?
I nie liczysz się zdaniem innych? Ja tam jestem zły, że moje władze
uchwaliły, że nie można być wiecznym komendantem, a potem inne moje
władze zaprezentowały inny poggląd..
>
> Tak jak nie ma znaczenia, co jeden czy drugi instruktor ZHR sądzi o ZHP. Dla
> mnie ważne jest, co władze tej organizacji piszą, mówią publicznie.
Eee tam, to raz mówisz o prawdzie i ideach, a teraz zależy Ci na tym
co ludzie gadają...? Ja wiem swoje na temat ciągłości ZHP i właśnie
dlatego postrzegam zabieg z sporu o krzyż jako marną sztuczkę
prawniczą i mnie ona nie rusza.
>
>
>
>>
>> To nie cynizm i wyrachowanie tylko dziedzictwo demokracji. Każdy się
>> może bronić przed sądem jak mu wygodnie, w ramach prawa. Może podnosić
>> wszystkie racje, najwyżej nie zostaną uznane, albo i jego wiarygodność
>> w oczach sądu zostanie zmniejszona.
>
>
> Kłamać też można? Obrażać też? Stary, mam wrażenie, ze jestesmy z dwóch
> światów. I wychodzi na to, że ja jestem romantyk. Bo nie wyobrażam sobie,
> żebym miał powiedzieć coś w co nie wierzę, tylko po to by zdobyć
> przychylniejszy dla siebie wyrok!
Powiedziałem, że w ramach prawa. Jest cześć takich stwierdzeń, że nie
można jednoznacznie w dyskursie publicznym ustalić, czy sa prawdziwe,
czy nie. Są tacy (to nie jest przecież nowy pomysł), którzy twierdzą,
że nie ma ciągłości. Inni sie z tym nie zgadzają. Tu nie ma nic
zdrożnego. W celu roztrzygnięcia takiej kwestii (gdy już kogoś to
zaboli) powołuje się mechanizm sądowy, z zachowaniem praw obu stron do
przemiawiania, do powoływania bigłych etc. Zamiast zwykłego mordobicia
;).
>
> Rozumiem, ze poczucie przyzwoitość, to wartość, która zniknęła wraz z końcem
> XIX wieku?
Nie przesadzaj, bo osiwiejesz pochopnie ;)
Rozróżnijmy tutaj dwa kluczowe obszary. Obszar indywidualny - ja w nim
odpowiadam za wszelkie swoje słowa i czyny. Sam decyduję i ponoszę
skutki. Obszar kolektywny - grupy w których działam, organizaje,
rodzina, firmy. Tutaj moja osobista odpowiedzialność i grupowe
poczucie przyzwoitości jest nieco inne. Funkcjonuję w danej wspólnocie
(przynajmniej typu Gesselshaft) tak długo jak moje cele i cele
organizacji (podglądy też) sa spójne. Ale granica tej spójności
zdecydowanie nie może być zbyt wąska (wtedy mamy do czynienia z Wodzem
i jego świtą). Innymi słowy w nasze działania już z góry wpisana jest
pewna niezgodność z tym co jest powszechnie w tej społeczności
przyjęte. Dlatego z pewnymi rzeczami się zgadzam, a z innymi nie. I
nie rób tu Rejtana o jedność harcerstwa, bo to w ogóle nie już
zastosowania. :)
Harcerstw jest wiele i różnice miedzy nimi są często większe w ramach
jednej organizacji jak ZHP niż miedzy organizacjami. Ta jednośc to
jeszcze tylko w partiach pokutuje, wszyscy myślą to samo, co prezes...
>
> PS. A dziedzictwem demokracji, jest przyjmować wyniki orzeczeń sądowych. A
> te w sprawie ciągłości prawnej ZHP już kiedyś zapadły...
Tak jak wspomniałem, mi też się wydawało, że Zjazd się wypowiedział w
sprawie wiecznych komendantów....
P.
Więcej informacji o liście dyskusyjnej Czuwaj