Re: [Czuwaj] spór o Krzyż
Piotr Kołodziejczyk
piotr w kolodziejczyk.waw.pl
Nie, 10 Kwi 2011, 21:28:12 CEST
W dniu 9 kwietnia 2011 23:16 użytkownik seascout <czwartak w gmail.com> napisał:
>>
>> Co jest proste? A uchwała sądu, że RN nie mogła uchwalić, tego co
>> uchwaliła, a uchwała CKR?
>>
>
> Piotr. Uchwała NSH np. Lex Bednarczyk, była tak bdrurna, jak nie wiem. Ale
> obowiązywała. Była ważna. Moim zdaniem, była bez sensu. Ale musialem ją
> przestrszegać I rafał Bednarczyk tez musiał. I cały Związek. I czy sie z nią
> zgadzaliśmy, czy nie - musieliśmy sie jej podporządkować. I tak jest z każdą
> decyzją władz ZHP. I to mam na myśli mówiąc, że to jest głos organizacji.
>
> Eee tam, to raz mówisz o prawdzie i ideach, a teraz zależy Ci na tym
>> co ludzie gadają...? Ja wiem swoje na temat ciągłości ZHP i właśnie
>> dlatego postrzegam zabieg z sporu o krzyż jako marną sztuczkę
>> prawniczą i mnie ona nie rusza.
>>
>
> Czyli można powiedzieć "ja mam swoje zdanie o ograniczeniu prędkości w
> terenie zabudowanym, traktuje to jako marną sztuczkę i mnie to nie rusza..."
> ?
>
> ::Nie przesadzaj, bo osiwiejesz pochopnie ;)
>
> Powiedz mi Piotr, co chciałeś osiągnąć tym tekstem? jakie znaczenie dla
> naszej dyskusji ma to czy osiwieję czy nie? Wyjaśnij mi to, bo ja nie
> rozumiem po co to napisałeś...
>
Rafał, usiłowałem Cię w nieco żartobliwej formie (stąd ten znaczek na
końcu) zachęcić, do nieco spokojniejszego traktowania jednego z
argumentów w batalii sądowej o KH. I podałem wcześniej kilka
argumentów:
1. Argument ten nie jest oficjalnym stanowiskiem organizacji, bo nie
został uchwalony w odpowiedniej formie np. z Zjeździe. Czy inna władza
(poza zjazdem) np. naczelnictwo, może wypowiadać się, co do ciągłości
prawnej innych organizacji, czy nie, nie jestem pewien, ale w
przypadku ZHP wydaje mi się to wątpliwe.
2. Nawet gdyby była w tej sprawie jakaś uchwała zjazdowa, to i tak
moim zdaniem nie przesądza to o stanowisku wszystkich instruktorów.
Czyli jeśli nasz Zjazd, powie, że mam np. "nienawidzieć całe to
Kargulowe plemię", to sobie postanowi. Nadal będę wszelkimi możliwymi
prawnymi środkami starał się taką decyzję obalić. Chyba, że ktoś mnie
w sposób legalny pozbawi trwale członkowstwa. Do tego czasu nie będę
się zgadzał ze zdaniem sowjej organizacji. Powyższy przykład starałem
się uogólnić do twierdzenia, że o ile każdy w 100% odpowiada za to co
głosi, o tyle ciężko jest zawsze w 100% zgadzać się z organizacją.
Przykłady z lex Bednarczyk, czy komendantami są tego przykładami.
Stosując Twoją wykładnię, powienienem położyć uszy po sobie i pokornie
rozgłaszać światu stanowisko mojej organizacji. Twierdzę, że takie
monolityczne traktowanie organizacji, to zwykłe partyjniactwo. I tego
nie trzeba naszemu ruchowi. Bardziej ogólna myśl jest taka, że
przminęły czasy w których organizacje miały jedno spójne oblicze.
Raczej żyjemy w czasach gdzie trzeba zarządzać sensownie
różnorodnością niż skupiać się na przeforsowaniu swojego. Że w
demokracji nie chodzi właśnie o to, że kto wygra bierze wszystko i
reszta musi się podporządkować, tylko wygrani muszą kombinować jak tu
zrobić,żeby zadowolić nie tylko swoich popleczników, ale wszystkich
członków społeczność, czy organizacji. Z związku z tym stan niezgody,
braku spójnośći jest w zdrowej organizacji, czy społeczeństwie stanem
permanentnym, normalnym, w którym trzeba się nauczyć żyć - nie tracą
nic ze swojej osobistej wyrazistości światopoglądowej i broniąc się
przed tym, co nazwałeś relatywizmem.
3. Każdy proces sądowy to walka w (ramach obowiązującego prawa) stron
postępowania w celu osiągnięcia swojego celu. W walce tej stosuje się
różne argumenty, te lepsze i gorsze. Sąd to nie jakiś trybunał
niebieski, tylko miejsce w którym nasza cywilizacja załatwia
wewnętrzne spory. To sąd ocenia które argumenty są prawdziwe, które
nie. I wydaje wyrok. Który można zaskarżyć. Ja bym powiedział, że
sadowe argumentu dzielą się bardziej na te prawdziwe ni nieprawdziewe,
niż przyzwoite i nieprzyzwoite. Zatem jeśli ktoś w takiej rozprawie
podniósł by, że władze jednej z organizacji, piją alkohol, albo
kradną, to ważniejsze byłoby dla mnie ustalenie czy rzeczywiście tak
jest i co z tego wynika dla sprawy, niż czy to są argumenty przyzwoite
i czy to jest zdanie całej organizacji. Tak jak wspomniałem sprawa
ciągłości nie jest nowa i wraca co jakiś czas. Trzeba się do tego
przyzwyczaić.
>
> Harcerstw jest wiele i różnice miedzy nimi są często większe w ramach
> jednej organizacji jak ZHP niż miedzy organizacjami. Ta jednośc to
> jeszcze tylko w partiach pokutuje, wszyscy myślą to samo, co prezes...
>
> No tak, ale gdy juz zapadną kluczowe decyzje, podjęte nie przez wodza tylko
> przez demokratyczną władzę (np. GK) - to nie ma znaczenia Twoje zdanie na
> ten temat. Ta uchwała, wypowiedź, rozkaz obowiązuje i jest wiążący.
Żaden rozkaz nie zwalnia z myślenia. Nawet w wojsku. To mi trąci takim
wodzostwem i partyjniactwem, o którym powyżej.
Mamy XXI wiek i nie ma już jednolitych szeregów. Zawsze możesz nie
zapłacić składki 80 i bujać się z sądem harcerskim do póki cię nie
wyrzucą. To jest właśnie demokratyczne załatwianie sporów. W jakiej
sprawie widziałeś jedność w ostatnim 20leciu? I co ci głosowali na
zjezdzie przeciwko czemuś co zostało uchwalone, nagle zmienili zdanie,
albo wyparowali??
P.
Więcej informacji o liście dyskusyjnej Czuwaj