[Czuwaj] Kursy druzynowych - koedukacyjne i monoplciowe

Aleksander Senk senk w post.pl
Pią, 17 Gru 2004, 13:58:04 CET


From: "Helena Anna Jędrzejczak" <helenkaania w gazeta.pl>

> Choć ostatnio nie zdarza mi się to często, zgodzę się z Goorkiem -
> mnie też taki kurs przeraża, chociaż prowadzę drużynę żeńską.
> Przeraża, bo wydaje mi się, że powoduje potworną jednostronność
> myślenia. Bo pogłębia stereotypy (dziewczynki siedzą, rozmawiają i
> wyklejają kwiatki, a panowie biegają z paintballem).

Helenko!
Byc moze Rafal przedstawil te sprawę zbyt stereotypowo (trudno sie rozwodzic
nad pewnymi rzeczami w mailach), ale nie jest prawda, ze kurs poglebia
stereotypy.

Na kursie meskim faceci maja takie formy, ktore im odpowiadaja i ktore do
nich trafiają. Ktore sami wybrali.
Na kursie żeńskim dziewczyny maja takie formy, ktore im odpowiadają i ktore
do nich trafiają. Ktore same wybrały.

To rzecz bardzo pozytywna, prawda?

Poza tym - faceci ucza sie prowadzenia druzyny meskiej a dziewczyny -
zenskiej.
W kazdej z tych druzyn sa inne problemy, inne sa stosowane formy pracy, inną
postac przybiera obrzedowośc, bardzo rozni sie rola i formula
wspolzawodnictwa. Wymieniac dalej te róznice?

Znacznie efektywniej wyglada praca z- i ksztalcenie druzynowych, gdy porusza
sie przede wszystkim te tematy, ktore poruszaja zdecydowana wiekszosc
kursantów.
Poza tym - skoro Agrikola organizuje kurs dla ok. 30-35 kandydatów na
druzynowych harcerskich i starszoharcerskich, to znacznie lepiej jest
stworzyc dwa kursy liczace po kilkanascie osob.
Inny podzial niz wg plci bylby sztuczny, jezeli mamy przygotowywac
druzynowych druzyn monoplciowych/


> A także
> dlatego, że - choćby ktoś tego nie chciał - nawet mokotowscy
> instruktorzy pracują w koedukacyjnych zespołach.

Ja nie sadze, by ktos na Mokotowie tego nie chcial.
Uwazamy - chocby ktos tego nie chcial zauwazyc - ze wspolpraca w
koedukacyjnym zespole jest niezbednym elementem wychowania doroslego
czlowieka do zycia w koedukacyjnym spoleczenstwie.
:-)


> Wszak nie mamy (i
> mam nadzieję, że nie będziemy mieć) choćby oddzielnych szczepów,
> zespołu programowego i innych ciał. A poza tym być może nie
> będziemy pracować w zespołach wyłącznie mokotowskich (czyt.
> męskich/żeńskich). A wydaje mi się, że właśnie kursy instruktorskie
> powinny uczyć nie tylko, jak prowadzić drużynę, ale także podstaw
> współpracy w zespole instruktorskim.


Helenko! Czy ja musze Tobie przypominac, ze kurs instruktorski jest
koedukacyjny?
:-)
A czy moze myslisz, ze jest taki tylko dlatego, ze robimy go wspolnie z
Pragą Pn.? :-)


Ale przede wszystkim - nie wszystkiego czlowiek uczy sie na kursach.
Czy mamy robic kurs wspolpracy mesko-damskiej?
Mamy nadzieje, ze owej wspolpracy mlodzi instruktorzy ucza sie dzialajac w
koedukacyjnych Radach Szczepu czy innych zespolach zadaniowych istniejących
w ich srodowiskach.

> Nie wiem, czy powinnam odpowiadać za Goo, ale dla mnie wizja
> uroczych dziewcząt haftujących serwetki i miło rozmawiających przy
> herbatce, a do tego panów wyłącznie uganiających po lesie,
> niezastanawiających się nad swym życiem i postępowaniem naprawdę
> nie przystaje do dziesiejszych czasów.

Jak juz wspomnialem - jezeli nawet taki bedzie (choc nie sadze :-) wyglad
naszych kursow, to nie jest to wina tego, ze sa one monoplciowe, tylko tego,
ze tak zdecydowali instruktorzy te kursy prowadzacy.
Rownie dobrze moze byc kurs koedukacyjny, na ktorym wszyscy beda wyszywali
serwetki...

Gdy negujecie wartosc kursow monoplciowych, przygotowujacych do prowadzenia
druzyn monoplciowych, to argumentow szukajcie w samej istocie kursow.
Zauwazone przez Was zjawiska, ktore (slusznie lub nie) uwazacie za bledy, a
ktore sa efektem decyzji osob prowadzacych kurs nie sa żadną podstawą do
oceny kursow monoplciowych jako takich.

pozdrawiam
olek








Więcej informacji o liście dyskusyjnej Czuwaj