[Czuwaj] Mail Darka Brzuski, choć z konta GC :)

Grzegorz Całek g.c w onet.pl
Śro, 18 Maj 2005, 10:34:13 CEST


Minęło już ponad trzydzieści godzin od chwili, gdy po powrocie ze zbiórki 
wyborczej naszego rejonu hufców posłałem Dorocie list z moją rezygnacją z 
członkostwa w RCŻ. Pisałem jej o tym, że kompletnie inaczej rozumiemy 
problem tego, co jest zachowaniem moralnym, co jest zachowaniem honorowym 
w ZHP. I dlatego złożyłem rezygnację.

Po trzydziestu godzinach, po lekturze przychodzących listów widzę, że 
można by dyskutować, czyj pogląd na temat kwestii moralnych i honorowych 
jest w tej sytuacji bardziej uprawniony, "pogląd Doroty i Rafała" 
(upraszczam) czy "pogląd Darka, Grześka i Pawła" (również upraszczam). Ale 
by dyskutować, trzeba usłyszeć, wysłuchać, jaki ten pogląd właściwie jest.

Z poglądem partnerów można się nie zgadzać, ale warto przynajmniej 
spróbować zrozumieć motywacje, które się kryły za postępowaniem owych 
partnerów. Partnerzy z Mokotowa pewnych naszych argumentów nie potrafią 
albo nie chcą usłyszeć. Nie oczekuję tego, że Was przekonam. Oczekuję, że 
usłyszycie i przyswoicie wreszcie sens tego, o czym mówimy.

Dostałem listy, zarówno z "Czuwaja", jak i kierowane osobiście do mnie, w 
których m.in. podnoszony jest zarzut mniejszej frekwencji Żoliborza. 
Parafrazując: "Sami jesteście sobie winni. Mogliście wy, Żoliborz, przyjść 
w większej liczbie i zagłosować jak chcecie, nawet tak zagłosować, by 
żaden kandydat z Mokotowa nie przeszedł." Dobrze rozumiem Wasze 
wypowiedzi?

Piszecie, że powiedzieliście w swoim środowisku: jak hufiec Mokotów _nie_ 
wejdzie w tą "dżentelmeńską umowę" (określenie żoliborskie), to może się 
zdarzyć, że nikt z Mokotowa nie pojedzie na Zjazd. Innymi słowy 
powiedzieliście swoim wyborcom: jeżeli hufiec Mokotów nie wejdzie w ten 
"układ naruszający zasady demokracji" (sparafrazowane określenie 
mokotowskie), to może się zdarzyć, że nikt z Mokotowa nie pojedzie na 
Zjazd. Dobrze rozumiem Wasze wypowiedzi?

Piszecie, że przecież instruktorzy żoliborscy głosowali na kandydatów 
Mokotowa, więc o wyborach decydował zaprezentowany program, a nie 
przynależność terytorialna. Dobrze rozumiem Wasze wypowiedzi?


Tymczasem, świadomie lub nie, ale nie chcecie wziąć pod uwagę tego, że 
Żoliborz wystawiał oficjalnie dwóch, powtarzam: dwóch kandydatów. Na trzy 
miejsca. Wewnętrznie ustaliliśmy, między sobą, których dwóch.

W naszym rozumieniu nasze postępowanie było dbałością o zabezpieczenie 
interesów partnera. Naszą, żoliborską dbałością o zabezpieczenie Waszych, 
mokotowskich interesów. Dbałość ta powinna, oczekiwaliśmy, spotkać się ze 
zrozumieniem i wzajemnością.

W naszym rozumieniu takie postępowanie jest postępowaniem honorowym i 
moralnym z punktu widzenia harcerskich idei, z punktu widzenia 
harcerskiego braterstwa.

W Waszym rozumieniu takie postępowanie jest zaprzeczeniem demokracji, 
ograniczaniem biernych i czynnych praw wyborczych, manipulacją i 
nieharcerskim układem. Dobrze rozumiem Wasze stanowisko?



Choćby przyszło z Żoliborza trzy razy więcej wyborców niż z Mokotowa, 
choćby wszyscy z Żoliborza głosowali na zasadzie "wycinać Mokotów", to i 
tak co najmniej jeden mokotowski kandydat zostałby delegatem. Nie ma innej 
możliwości - praw matematyki zmienić nie potrafimy.

Perspektywa, którą roztoczyliście w swoim hufcu, była perspektywą 
nierealną. Nieprawdziwą. Z przyczyn omówionych akapit wyżej.


Wybaczcie, ale to, że żoliborscy wyborcy głosowali na mokotowskich 
kandydatów, to zasługa może nawet bardziej kandydatów żoliborskich, niż 
mokotowskich.

Paradoks? Wcale nie. A niby na kogo mieli głosować wyborcy z Żoliborza, 
jeżeli ich macierzysty hufiec wystawił tylko dwóch kandydatów. Wyborca 
miał trzy głosy. Nie chcąc marnować głosu, musiał wysłuchać prezentacji 
kandydatów, musiał dokonać porównania prezentacji i wybrać kandydatów 
najlepszych w swoim rozumieniu, niekoniecznie z Żoliborza. Na podstawie 
prezentacji albo na podstawie innych danych: wiedzy o tym co się w Związku 
dzieje, rekomendacji innego instruktora. Ale nie chcąc marnować głosu 
musiał na kogoś z Was zagłosować. Musiał. Praw matematyki zmienić nie 
potrafimy.


Wszystko co napisałem powyżej o naszych motywacjach, było dla nas tak 
oczywiste, jak to, że słońce świeci. Uważaliśmy, i nadal uważamy, że 
postępowaliśmy po harcersku. Tak rozumiemy braterstwo, tak rozumiemy 
honorowe postępowanie. Tak rozumiemy zachowania fair.

Natomiast pobłądziliśmy myśląc że nasze rozumienie harcerstwa jest 
powszechne i oczywiste. Wasze rozumienie jest inne, to widać. Nie chcę 
wartościować, czyje jest bardziej właściwe. Może nie dzisiaj.

Widzę natomiast, że różnice są chyba zbyt duże, by pewne rzeczy robić 
razem.


I jeszcze jedno: Hufiec Żoliborz nie posiada instytucji konsultacyjnej 
takiej jak Rada Szczepowych, jeżeli dobrze pamiętam nazwę. Ale to nie 
znaczy, że Grzegorz załatwia wszystko sam i wszystko ukrywa przed nami. 
Wiedzieliśmy o tym, jak chcecie postąpić, bo wielokrotnie rozmawialiśmy o 
problemach, jak tylko zaczęły być sygnalizowane przez Mokotów. Niemniej 
postanowiliśmy postępować dalej tak samo, jak wymyśliliśmy to przedtem. By 
mieć czyste sumienie. Bo w naszym rozumieniu takie postępowanie było 
postępowaniem ... itd. itd.

Mam czyste sumienie. I żal.


Czuwaj!

Darek Brzuska 



Więcej informacji o liście dyskusyjnej Czuwaj