[Czuwaj] Re: Dzisiejsza Wyborcza - druga strona
Piotr Giczela
piotr.giczela w zhr.pl
Czw, 20 Kwi 2006, 13:22:50 CEST
Witaj Pawle,
W Twoim liście datowanym 18 kwietnia 2006 (23:58:21) można przeczytać:
> Czy nie ma możliwości nagrywania prowadzonekj rozmowy telefonicznej, jeżeli
>> takowej udziela nasz rzecznik. Oczywiście powinien wtedy uprzedzić
>> rozmówcę
>> o takiej możliwości. A może nie powinien udzielać wywiadu przez telefon a
>> jedynie osobiście po zapoznaniu się z wcześniej przysłanymi pytaniami?
Zaraz, zaraz... Rozróżnijmy wywiad od... wywiadu! Bo wywiad to gatunek
dziennikarski, ale i sposób zdobywania informacji. Pozostawmy
pierwszy, jako formę raczej nie realizowaną przez telefon. Skupmy się
na drugiej, czyli metodzie zbierania informacji. Powiem jako czynny
zawodowo dziennikarz prasy regionalnej: jeśli chcecie wprowadzić
zasadę udzielania odpowiedzi na pytania tylko osobiście, nie przez
telefon i w dodatku po uprzednim przesyłaniu pytań na piśmie, to
lepiej w ogóle zlikwidujcie funkcję rzecznika prasowego i nie
drażnijcie ciężko pracujących dziennikarzy. NIKT, ALBO PRAWIE NIKT nie
będzie z takiej formy korzystał po prostu. Czy wyobrażacie sobie, że
ja z Siedlec po, przepraszam, ale w skali całej gazety tak oceniane są
sprawy harcerskie, niewielkiej wagi sprawę będę jechał do Warszawy?
Jakbym poszedł z tym do mojego szefa, to by mnie śmiechem chyba
przewrócił... Ludzie! Dziennikarze pracują w ciągłym niedoczasie, nie
da się o wiele rzeczy pytać na oficjalnych spotkaniach. Po to mamy
Internet i telefony.
Co do wywiadu jako gatunku, wywiadu ze znaczącą, ważną z jakiegoś
powodu postacią, bo z takimi się je przeprowadza, a nie z urzędującymi
rzecznikami prasowymi. to owszem, rozmowa - lepiej dla obu stron, ale
przede wszystkim lepiej dla dziennikarza - powinna odbywać się na
żywo. Ale przesyłanie wcześniejszego zestawu pytań, to bardzo zły
obyczaj. Tak postępują ludzie, którzy nie umieją prowadzić wywiadu. Bo
wywiad jest rozmową... Czy prowadzicie rozmowy ściśle wedle
opracowanego scenariusza?
Rasowy dziennikarz przed wywiadem zna w zasadzie odpowiedzi na
pytania. Chodzi o to, że wie o człowieku niemalże wszystko. Hi, hi,
hi... Z 30 przygotowanych pytań zada może 5, 6... Takie są standardy
cywilizowanego wywiadu.
> Dziennikarze bardzo często nagrywają rozmowy telefoniczne. Myślę, że nasz
> rzecznik prasowy ZHP powinien robić to samo i mam nadzieję, że robi. Jest
> to zawsze dowód w sprawie ew. sprostowań!
Oczywiście, że każdy może nagrywać rozmowy. Tylko dobry obyczaj, nie
prawo, nakazuje poinformować rozmówcę, że przebieg rozmowy będzie
zarejestrowany.
A dowód w sprawie sprostowań?? Dziwi mnie to pojęcie. Jaki dowód? Jak
coś jest błędnie podane przez dziennikarza, to trzeba napisać jak jest
w rzeczywistości. Sprostowania piszą ZAINTETRESOWANI, chociaż mogą, jak
poczuwają się do błędu, również dziennikarze. Ale uwaga! Sprostowanie
to podanie konkretnych faktów, które są inne od przedstawionych w
mediach. Nie mylcie faktów od odczuć. Bo inne odczucie na dany temat
nie ma nic wspólnego ze sprostowaniem. To polemika, której gazeta, w
odróżnieniu od sprostowania publikować nie musi.
> Polskie prawo mówi o obowiązku
> autoryzacji dosłownych wypowiedzi. Publikowane cytaty mają być wierne. Ale
> nie jest powiedziane jak tą wierność zapewnić.
Polskie prawo mówi o obowiązku dosłownie zacytowanych wypowiedzi, o
ile wypowiadający je zastrzeże że sobie autoryzację, a autor tekstu na
to się zgodzi. O prawie do autoryzacji dziennikarz nie ma obowiązku
informowania rozmówcy. Jeśli tekst wypowiedzi dosłownej przez
którąkolwiek ze stron nie będzie autoryzowany, to i tak może się
ukazać w mediach. Tyle, że nie jako dosłowna wypowiedź ale omówienie.
Wówczas całość zaczyna się od stwierdzenia: " Pan X twierdzi, że..."
po czym może lecieć dosłowny zapis wcześniejszej, nieautoryzowanej
wypowiedzi rozmówcy. Ta wypowiedź nie jest już jego słowami, ale
wypowiedzią dziennikarza. Jak będziecie się usztywniać wobec
dziennikarzy, to będzie wojna, z której przegrany wyjdzie czytelnik, a
wy poobijani. Od wojny zawsze jest lepsza współpraca. Dlatego mam
pytanie: jak wygląda współpraca ZHP z mediami centralnymi, z "Gazetą
Wyborczą", z mediami regionalnymi? Kto z dziennikarzy zna rzecznika,
jakichś przedstawicieli ZHP, ich telefony, komórki? Kto z władz ZHP
zna jakiegokolwiek dziennikarza? Czy dziennikarze byli kiedykolwiek
zapraszani do bliższej współpracy, ot chociażby jakiejś "imprezy" jak
to mówimy w żargonie, w Głównej Kwaterze i przy okazji delikatnie, acz
skutecznie poinformowani, że nie są w "Kwaterze Głównej" ani
"Komendzie Głównej"? Ciekawi mnie to wszystko bardzo...
> tzn. dzwonić pytać czy tak
> było powiedziane?, czy się podoba? itp.
Pytać czy się podoba? No chyba oszalałeś?? To uwłacza godności
zawodowej dziennikarza! Tak robią tylko Ci, co za swe pisanie od
opisywanych otrzymują pieniądze... :-(
> A tak osobiście to ja jestem zdecydowanym przeciwnikiem autoryzacji sensu
> stricte. Podobnie jak jestem przeciwnikiem wysyłania wcześniej pytań, które
> dziennikarz chce zadać. Niestety w polskich realiach sprawadza sie to
> nazbyt często do cenzury co zupełnie wypacza ideę zawodu dziennikarza.
> Czytelnicy kupując gazetę muszą mieć poczucie, że to dziennikarze piszą
> artykuły, a nie robią tego politycy, rzecznicy czy inne postacie sfery
> publicznej.
Bardzo mądre zakończenie! Gratuluję!
> pwd. Paweł Krzywicki
> Hufiec Lublin
--
Pozdrowienia,
phm. Piotr Giczela HR
Łuków
Więcej informacji o liście dyskusyjnej Czuwaj