[Czuwaj] Gorka czy dolek, czyli o seksie,
gimnazjach i awangardzie (niezbyt krotkie)
Aleksander Senk
senk w post.pl
Czw, 12 Sty 2006, 00:52:40 CET
G00rek!
Przy calej ludzkiej sympatii do Ciebie musze powiedziec, ze powinienes
dostac zloty medal za umiejetnosci splycania dyskusji na tematy
etyczno-obyczajowe :)
Michał Górecki napisał(a):
> Dla mnie wszystkie temu podobne historie zakrawają na paranoję. Czuję
> się wtedy trochę jak wśród Amiszów. W rzeczywistości w której
> gimnazjaliście uprawiają seks na wycieczkach szkolnych my chcemy
> pilnować, żeby przypadkiem harcerz nie zobaczył drużynowej - niewiasty
> obok drużynowego - młodzieńca. Bo jeszcze spąsowieje.... Eh.
Dwubiegunowosc Twojego swiata - o ktorym czesto mowisz, ze ma wiele
odcieni szarosci, ale czego w Twoich postach zazwyczaj nie widac - jest
zatrwazajaca.
Po pierwsze: zapewniam Cie, ze miedzy Amiszami a gzącymi sie (sorry, ale
w przypadku seksu osob w tym wieku inne slowa mi niezbyt pasuja)
gimnazjalistami jest jeszcze sporo innych postaw. W tym te, ktore bysmy
w harcerstwie chcieli promowac. Uwierz! Naprawde! Odrzucajac akceptacje
dla seksu 14 latkow nie jestesmy zmuszeni tak wychowywac, zeby mezczyzni
pąsowieli na widok - jak to z kpina mowisz - niewiast.
Po drugie:
Nie wiem jak na to patrzysz, ale w moim odczuciu fakt, ze ostatnio seks
upowszechnia sie takze juz w wsrod gimnazjalistow nie wynika z faktu, ze
ludzkosc zrobila jakis niesamowity ewolucyjny postep i wkroczyla w nowa
ere. Wynika to z konfiguracji wzorcow, ktore ich kształtują.
Nie jest tez tak, ze wszyscy gimnazjalisci chodza ze soba do łózka.
Mysle, zatem, ze jezeli autentycznie przyjaznimy sie z naszymi
harcerzami, jestesmy dla nich autorytetami, a oni chca od nas czerpac
informacje czy wzory zachowan, to mozemy smialo powiedziec, ze argument
iz mamy "rzeczywistośc w której gimnazjaliście uprawiają seks na
wycieczkach szkolnych" (nie zapominajac o w ubikacjach na przerwach)
mozemy uznac istotny o tyle, o ile utrudni on nasze dzialania.
Natomiast jezeli Ty przytaczasz go jako argument na to, ze wychowywanie
harcerzy do tego, by "sprawy płci traktowali powaznie i odpowiedzialnie"
jest przykladem braku znajomosci swiata i glupota, to ja Cie bardzo
przepraszam, ale jest to nie jest poziom rozumowania, ktory
charakteryzowac powinien mistrza-wychowawce.
> Byłem drużynowym drużyny harcerskiej, starszoharcerskiej i wędrowniczej.
> Moi harcerze spali zawsze w osobnych namiotach - na obozie stałym.
> Kadra, ponieważ była koedukacyjna, spała w JEDNYM namiocie.
I tu pojawiaja sie te problemy tego cudnego pomyslu jakim sa harcerskie
druzyny koedukacyjne.
Bo w samej druzynie jest fajna atmosferka, ale jak juz przychodzi temat
wlasnie kadry, czy tez np. funkcjonowania systemu zastepowego, to jakos
zasady sa naginane do praktyki, a nie praktyka do zasad...
Ale to margines tej dyskusji i glownego watku mojego listu... :) Nie
zajmujmy sie tym...
> Powiem
> więcej, na jednym obozie mieszkaliśmy w namiocie razem z przyboczną
> która była wtedy moją dziewczyną. To straszne, harcerze musieli domyślać
> się tego, że czasem się tam POCAŁOWA(fuj!)LIŚMY!!
Ja ostatnio prowadzilem obóz wedrowny druzyny koedukacyjnej. I jakos
udalo nam sie nie spac w jednym namiocie z przyboczna.
Zreszta - w druzynie wedrowniczej tworzenie namiotow kadrowych wydaje mi
sie zupelnie sztuczne...
> Więcej herezji nastąpiło później. NA wędrówkach spaliśmy w JEDNEJ
> stodole, w dodatku po jednej stronie stodoły. Stwarzałem niebezpieczne
> warunki do uprawiania seksu przez moich harcerzy! Jeszcze
> niebezpieczniej zrobiło się później, kiedy to na obozie żeglarskim
> chłopcy spali z dziewczętami na jednej łódce, na obozie wędrownym w
> marabutach, lub w schronisku wręcz OBOK siebie!!!
Spłycasz, Michal, splycasz.
Mam nadzieje, ze wylapales w innych postach, ze to co jest w tym
negatywne to to, ze tworzy sie strukture, w ktorej harcerze musza byc w
zespolach monoplciowych, a kadra nie. A negatywna ocena takze zostala
uzasadniona.
Nikt nie psioczy na to, ze gdy komus wypadlo spac w jakiejs sali,
stodole czy pod golym niebem, to faceci nie sa od kobiet separowani
zadnymi przeslonami czy walami naziemnymi.
> A mimo to nikt z mojej drużyny nie zaszedł w ciążę, nie został
> zgwałcony, nie wydarzyły się też inne podobne sytuacje.
I to juz najlepszy dowod, ze wychowanie zostalo przeprowadzone wg
nejlepszych harcerskich wzorcow?
Jakzeż wysokie sa te nasze idealy! :)
> I co jeszcze?
> Moi ludzie nie doznali gwałtownego zderzenia z rzeczywistością po
> opuszczeniu drużyny. Bo nie trzymałem ich w cieplarnianych warunkach.
W rzeczywistosci, w ktorej gimnazjaliście uprawiają seks na wycieczkach
szkolnych uparte pisanie o tym, ze monoplciowe druzyny sa cieplarnianymi
warunkami, przez ktore harcerze nie sa przygotowani do "prawdziwego
zycia" jest naprawde smieszne.
Dzieki takim rozwiazaniom ludzie maja okazje zobaczyc, ze mozna zyc,
dzialac i myslec inaczej niz wtlacza nam to nachalnie i cynicznie
dzisiejsza kultura. A kultura ta nie tyle inaczej dobro czlowieka
rozumie, co po prostu nie ma go w zbiorze swoich celow.
Na harcerstwo patrze wlasnie jako na przeciwwage przeciw masowej
indoktrynacji kultury masowej. Jezeli ma odegrac istotna role w
spoleczenstwie, jezeli ma byc awangarda, to uda mu sie to tylko wtedy,
gdy w roli takiej opozycji sie postawi.
Mam zas wrazenie, ze wiele osob widzialo by awangardowosc harcerstwa w
tym, ze stanie na czele obecnych przemian i - najlepiej by bylo -
przejmie (chyba po "Bravo".. albo "Twistrze") paleczke lidera we
wprowadzaniu nowoczesnej, zachodniej obyczajowosci...
Tylko jakos - jak obserwuje - malo konsekwentni w tym jestescie... :)
> Na prawdę czasami zastanawiam się, czy tylko mój krzyż harcerski jest
> wybrakowany i nie działa jak wehikuł czasu...
Widzisz g00rek..
Bo Ty postrzegasz historie swiata i rozwoju obyczajowosci poprzez
pryzmat rozwoju techniki - jako krzywą rosnaca.
I myslisz, ze osoby, ktore sie z Toba nie zgadzaja widza rozwoj
obyczajowosci jako krzywa opadajaca. Czesto o tym piszesz i przywolujesz
na dowod tego argument, ze juz starozytni egipcjanie narzekali na swoja
mlodziez...
Ja zas widze historie obyczajowosci - i (jak juz od jakiegos czasu) nie
mowie tu tylko o seksie - jako sinusoide (albo cosinusoide, ale to temat
na oddzielna, ciekawa dyskusje :)).
Znaczy sie - raz jest lepiej, raz gorzej. Raz upadamy, raz sie podnosimy.
W latach 20 urodzilo nam sie pokolenie, ktore stalo na szczycie.
Pod koniec XIX w. bylismy w dolku
Przelom XVIII i XIX w - gorka
XVII/XVIII w. - dolek
XV-XVI w. - gorka
itp. itd.
Teraz, uwazam, jestesmy w dolku. I moje spoleczne dzialanie widze jako
dzialanie na rzecz wyprowadzania nas z tego dolka.
A wiem takze, ze wychodzenie z dolka nie zawsze sie udaje. Rzymowi kilka
razy sie upieklo, ale w V w. sie nie udalo.
Mam nadzieje, ze nam znajomosc historii pomoze raz jeszcze z tego dolka
wyjsc. Chociaz... biorac pod uwage, ze wiekszosc osob twierdzi, ze liczy
sie tylko przyszlosc, a w przeszlosci nie ma co sie rozpamietywac...
pozdrawiam
olek
Więcej informacji o liście dyskusyjnej Czuwaj