[Czuwaj] Gorka czy dolek, czyli o seksie,
gimnazjach i awangardzie (niezbyt krotkie)
Seascout
seascout w go2.pl
Czw, 12 Sty 2006, 10:46:28 CET
Na harcerstwo patrze wlasnie jako na przeciwwage przeciw masowej
indoktrynacji kultury masowej. Jezeli ma odegrac istotna role w
spoleczenstwie, jezeli ma byc awangarda, to uda mu sie to tylko wtedy,
gdy w roli takiej opozycji sie postawi.
+==========
Przeciwwaga kultury masowej, opozycja...
Czyli to prawda... Punk's not dead : )
Mam więc problem. Od 19 roku życia nie mam telewizora więc nie ulegam
"indoktrynacji kultury masowej", ale czasem jadam w KFC i jeszcze gorzej...
Mc Donalds! Kupiłem też (na Allegro) narty biegówki Fishera z wiązaniami
Adidasa, co jest już maxymalnym dowodem ulegania marce, logo i wszystkiego
tego czym karmi nas (sorki - miało być - indoktrynuje) kultura masowa. A
jako harcmistrz, przecież powinienem stać w opozycji.
:)
Olek,
Zastanawia mnie czemu taką trudność stanowi określenie istoty harcerstwa bez
negatywnych przeciwstawień. Czemu musimy mówić jacy nie jesteśmy, czemu
musimy być opozycją do czegoś. Co będzie jak świat się zmieni i zabraknie
opozycji? Wymyślisz ją sobie?
Harcerstwo jest ruchem ludzi młodych w TEJ kulturze. Kulturze wywodzącej się
z korzeni judeochrześcijańskich. I nie powstało po to by być opozycją do
kogoś czy czegoś. Powstało po to by się doskonalić. Jeśli myślę o jakiejś
opozycji w harcerstwie to o własnych słabościach i niedomaganiach.
Seascout
Mam zas wrazenie, ze wiele osob widzialo by awangardowosc harcerstwa w
tym, ze stanie na czele obecnych przemian i - najlepiej by bylo -
przejmie (chyba po "Bravo".. albo "Twistrze") paleczke lidera we
wprowadzaniu nowoczesnej, zachodniej obyczajowosci...
Tylko jakos - jak obserwuje - malo konsekwentni w tym jestescie... :)
> Na prawdę czasami zastanawiam się, czy tylko mój krzyż harcerski jest
> wybrakowany i nie działa jak wehikuł czasu...
Widzisz g00rek..
Bo Ty postrzegasz historie swiata i rozwoju obyczajowosci poprzez
pryzmat rozwoju techniki - jako krzywą rosnaca.
I myslisz, ze osoby, ktore sie z Toba nie zgadzaja widza rozwoj
obyczajowosci jako krzywa opadajaca. Czesto o tym piszesz i przywolujesz
na dowod tego argument, ze juz starozytni egipcjanie narzekali na swoja
mlodziez...
Ja zas widze historie obyczajowosci - i (jak juz od jakiegos czasu) nie
mowie tu tylko o seksie - jako sinusoide (albo cosinusoide, ale to temat
na oddzielna, ciekawa dyskusje :)).
Znaczy sie - raz jest lepiej, raz gorzej. Raz upadamy, raz sie podnosimy.
W latach 20 urodzilo nam sie pokolenie, ktore stalo na szczycie.
Pod koniec XIX w. bylismy w dolku
Przelom XVIII i XIX w - gorka
XVII/XVIII w. - dolek
XV-XVI w. - gorka
itp. itd.
Teraz, uwazam, jestesmy w dolku. I moje spoleczne dzialanie widze jako
dzialanie na rzecz wyprowadzania nas z tego dolka.
A wiem takze, ze wychodzenie z dolka nie zawsze sie udaje. Rzymowi kilka
razy sie upieklo, ale w V w. sie nie udalo.
Mam nadzieje, ze nam znajomosc historii pomoze raz jeszcze z tego dolka
wyjsc. Chociaz... biorac pod uwage, ze wiekszosc osob twierdzi, ze liczy
sie tylko przyszlosc, a w przeszlosci nie ma co sie rozpamietywac...
pozdrawiam
olek
--
_______________________________________________
Grupa dyskusyjna Czuwaj
Czuwaj w listy.czuwaj.net
http://listy.czuwaj.net/mailman/listinfo/czuwaj
Więcej informacji o liście dyskusyjnej Czuwaj