[Czuwaj] Rada Naczelna
Andrzej Grabowski
andrzej w harcerstwo.net
Nie, 18 Cze 2006, 18:21:21 CEST
Hej!
Ja w sprawie "4 Żywioł"
Górek - trochę więcej samokrytyki. Jestem zdziwiony Twoim odbiorem sprawy.
Ja już nie chciałem nic mieszać na radzie, ale jak piszesz
takie wywody to muszę się odezwać.
Mnie ekonomii uczyli dopiero na studiach i to za komuny, więc pewnie będę
miał wypaczone pojęcie na ten temat.
CKR i każdy z nas instruktorów ( nie tylko z RN) ma prawo wypowiadać się i
to także krytycznie na temat składnicy, nie zważając na swoje
"wyuczenie". Dwa lata czasu to duzo i mało. Dwa lata strat to jest problem
chociaż ja sobie zdaję sprawę że czas na tzw. rozruch jest potrzebny.
M.in dlatego nie wziąłem udziału w dyskusji na temat finansów 4Ż. I mogę
powiedzieć że Wasz czas na taką działalnośc się skończył. Teraz trzeba się
wykazać taką działalnością aby nie przynosiła ona strat. I nie mogę przyjąc
do wiadomości, że w chwili zakładania firmy ostrzegaliście że będzie
deficytowa.
Jeżeli pozwalam sobie nie wspominac przez dwa lata o dochodach 4Ż to
niestety nie mogę przemilczeć innych aspektów tej działalności. Przez te dwa
lata w niektórych środowiskach zdążyliście już zarobić na kiepską
opinię.:o((
Ja sam miałem się okazję przekonać. Postanowiłem w zimie tego roku zamówic
książki z naszej super składnicy. Po zamówieniu złożonym drogą elektroniczną
( nowocześnie!) dwa dni później zadzwoniła jakaś druhna i upewniła mnie, że
przesyłka będzie na czas oraz że zamówienie nie będzie w pełni zrealizowane
ze względu na brak pewnych pozycji. W zamówieniu napisałem, że książki muszą
byc przesłane na mój adres - w ścisle określonym terminie.
Po prostu przyjechałem z zimowiska kursowego do domu na dwa dni m.in po to
abyd odebrać ksiązki przeznaczone dla moich kursantów na zakończenie kursu.
No i co?! Oczywiście książki nie przyszły w terminie. Przyszły kilka dni
później i oczywiście nie na adres, który podałem tylko do komendy chorągwi.
Oczywiście nikt tam nie wiedział po co im te książki i następny tydzień im
zszedł na dochodzeniu dla kogo to ma być.
Generalnie zrezygnowałem z wątpliwej usługi a książki kupiłem w sklepie ZHR.
Jak opowiedziałem tę historię znajomym instruktorom to się zaczęli klepac w
czoło - nikt z nich nie chce tam nic kupowac bo okazało się, że taka
sytuacja miała miejsce wiele razy!
Na tym ostatnim posiedzeniu RN kilka osób potwierdziło mi, że nie
współpracują z naszą ukochaną 4Ż tylko zamawiają towary harcerskie
w innych miejscach. Ktoś ze znajomych ( cywil) opowiadał mi swoje wrażenia
ze odwiedzin sklepu . Podobno było kiepsko, nikt się nim nie zainteresował
przez 10 min. po wejściu do sklepu, a potem było jakby z łaski.... To
zdarzenie miało miejsce kilka miesięcy po otwarciu więc mam nadzieję, że
takie sprawy już nie mają miejsca.
Pamiętam też swoje zdziwienie kiedy zauważyłem, że pracownicy 4Ż poruszają
się wspaniałym nowiutkim Fordem... no nie wiem. Pewnie jest w leasingu, ale
czy to musiało być nowe auto, skoro zaczynamy, nie mamy jeszcze zysków?
Zanim się w szczepie, hufcu nie dorobiliśmy używanego busa to jeździeliśmy
starymi syrenami czy Nyskami.
Nie wchodzę w ten temat więcej bo nie znam szczegółów.
Proszę tylko o jakąś samokrytykę, popatzrenie na sprawę z perspektywy
innych. Czy robiliście jakieś badanie stopnia zadowolenia Waszch klientów?
Życzę sukcesów i zysków
Pozdrawiam
Andrzej
Więcej informacji o liście dyskusyjnej Czuwaj